25 sierpnia 2013

Epilog cz.2


6 lat później...

Łozo*

Wszystko się ułożyło. Teraz jestem mężem Klaudii i ojcem naszego pięcio letniego synka..
Daliśmy mu na imię Tomek. Urodził się rok po małej Marice. Kto wie, może kiedyś będą parą..
Teraz oczekujemy kolejnego dziecka. Klaudia jest w trzecim miesiącu ciąży. Jestem niesamowicie szczęśliwy.
-Tato..
-Tak ?
-Pojedziemy do Mariki ?
-Teraz ?
-Tak. Nudzi mi się..
-No dobrze. Ubierz buty i kurtkę i jedziemy.
-A gdzie jest mama ?
-Na zakupach z mamą Mariki..
-Czyli jest Śniady ?
-Jest- Zaśmiałem się...
Tomek wziął swoje zabawki i pojechaliśmy do domu Bartka.

Śniady*

-Marika !
-Tak tatusiu ?- Spytała schodząc ze schodów ,trzymając w rączkach swojego pluszowego misia..
-Patrz kto do ciebie przyjechał..
-Tomeeek !
-Cześć.. Przywiozłem moje nowe zabawki..
-Faaaajnie, chodź do mojego pokoju..
-Bądźcie grzeczni..-Zawołałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi.
-Są tacy słodcy razem..
-Może kiedyś będą razem..
-Taa..-Wojtas przytaknął.
-Szkoda, że nie zobaczymy ich tydzień..
-Będę tęsknił..
-Ahh te koncerty..
-Ale eeej, spełni się nasze marzenie ! Zagramy w Nowym Jorku,przyjdzie pełno ludzi..
-Szkoda, że tylko gramy jako support..
-Musimy uwierzyć w to, że kiedyś uda nam się zajść jeszcze dalej.

Tomson*

Jestem zaręczony, za dwa tygodnie biorę ślub z Eweliną. Kocham ją. Ona mnie też kocha.
Nie zapomniałem o Marice i nigdy nie zapomnę. Nadal ją kocham i nigdy nie przestanę. Ewelina zrozumiała to i postanowiła zaryzykować. Za to ją pokochałem. Za to, że stara się ,bym pokochał ją bardziej ,niż już to robię, bym Marikę odstawił w przeszłość. Ona wie doskonale, że nigdy o niej nie zapomnę, ale chce, żebym pokochał ją tak bardzo jak kochałem Marikę. I wierzę w to, że tak będzie. Po prostu potrzebuję jeszcze czasu.
-Będę tęskniła kochanie.
-Ja też..- Pocałowałem ją.
-Szkoda, że nie mogę z wami jechać.
-No też mi przykro, ale hej wracam za tydzień..
-A za dwa ślub, mój przyszły mężu
-Okropnie się cieszę, moja przyszła żono..

10 lat póżniej...

Dziamas*


Od kilku lat gramy na największych scenach na świecie.. Ludzie nas słuchają ,kochają. Za to im dziękujemy. Nasze partnerki akceptują wszystko, dzieci rownież..
Od czasu koncertu w Nowym Jorku ,gdzie byliśmy supportem takich gwiazd jak Rihanna, Linkin Park, Justin Bieber, czy Justin Timberlake, wszystko się zmieniło. Teraz konkurujemy z tymi gwiazdami, na różnych galach.
Nasze marzenie się spełniło. Doszliśmy do tego... Całą 7.

_____________________________________________________
Krótki ,jak poprzedni, ale o to chodziło :) To jest koniec..
Było mi z wami zajebiście...
Ej
Ej
Ej
Ale po co ja się żegnam, skoro nie długo piszę znowu :)
Także oczekujcie ;3
Bigg up.

22 sierpnia 2013

Epilog cz.1


6 miesięcy PÓŹNIEJ...


Maja

Leżałam na szpitalnym łóżku ,już trzymając swoją córeczkę na rękach. Jest taka śliczna. Przygryzała swoje malutkie paluszki ,była taka słodka.
Do sali wszedł Bartek, z wielkim bukietem róż ,żółtych róż.
-Dla moich pięknych pań.
-Dziękujemy..
-Jest taka śliczna, pewnie po mamusi
-Miejmy nadzieję, że charakteru nie odziedziczyła po tobie.-Zaśmialiśmy się.
-To jak ją nazwiemy ?
-Co powiesz, na Marika ?
-Marika ?-Westchnął.
-Dobrze wiem, beznadziejny pomysł. Wybacz..
-Nie ,nie jest świetny.. Niech będzie Marika.
Dlaczego akurat to imię ? Żeby zawsze przypominać sobie o mojej najlepszej przyjaciółce. Tak ją kocham. A teraz ? Nie ma jej z nami...
-Tęsknie za nią- Rozpłakałam się.
-Wszyscy za nią tęsknimy skarbie..
-Jak się trzyma Tomek ?
-Źle.. Jest źle -Zaskoczyło mnie to, że Bartkowi poleciało kilka łez,on nigdy nie płakał..
-Przytul mnie, proszę...

Tomson*

I co teraz miałem zrobić ? Po prostu się upiłem.. Upijam się dzień w dzień, żeby uleczyć moje rany w sercu. Tęsknie za nią, nadal ją kocham i nigdy o niej nie zapomnę. To ona nauczyła mnie wierzyć w miłość, dzięki niej dowiedziałem się ,czym ona jest.. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że nie pojechałem za nią do Paryża. Nie zatrzymałem jej przy sobie, a teraz kiedy znam już prawdę, jest za późno..
-KOCHAM CIĘ MARIKA.. BŁAGAM WRÓC DO MNIE !!- Krzyczałem tak głośno, że pewnie sąsiedzi wszystko słyszeli..
Chcę ją tu, obok mnie, chcę ją przytulić, pocałować.. Ale nie mogę.. Dlaczego ? Dlaczego to mnie musiało spotkać ? Moje życie jest do dupy. Cholera..

Bez perspektywy*

Pewnie się zastanawiacie co stało się Marice ?
Marika ,po upływie miesiąca pobytu w Paryżu ,została dziewczyną Karola. On był w niej zakochany ,ale ona w nim nie.. Dlaczego ? Ponieważ, ona cały czas kochała Tomka, ale z Karolem była dlatego, by wyleczyć smutki po rozstaniu z miłością jej życia..
Gdy wrociła do Polski, było tak jak sobie wyobrażała.. Jej przyjaciółki szczęśliwie zakochane, nie miały czasu ,by wyjść na zakupy.. Wojtka, swojego przyjaciela, straciła już dawno, a Tomek ? Widziała go z kobietą, pod domem pracy twórczej. Mogło by się wydawać, że byli bardzo ze sobą zżyci, a Tomek już zapomniał o Marice. Tak właśnie ona myślała, ale nie. Tomek nigdy nie przestał jej kochać. Nigdy.
Ta kobieta ,to jego siostra, której Marika nie znała. Spotkała ich ,gdy po prostu się czule przytulali, a to był tylko wyjazd Agi do Włoch.
Po upływie tygodnia od tego wydarzenia ,Marika wróciła do Paryża. Do Karola.
Ale ,gdy zrozumiała, że nie chce z nim być. Po prostu z nim zerwała. Ten wpadł w szał. Uderzył ją, ta straciła przytomność.. Obudziła się na szpitalnym łożu. Była załamana.. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Wyrwała się z łóżka i uciekła ze szpitala.
Wzięła kartkę i długopis, napisała list i włożyła do koperty. Zaadresowała ją. Wzięła kluczyki od samochodu i wsiadła do niego. Po drodze zostawiła list na poczcie, przed tym całując kopertę, zostawiając na niej ślad i odjechała.
Odjechała i nigdy już nie wróciła, nie wróci..
Miała wypadek.. Śmiertelny wypadek. I to na własne życzenie..

Klaudia*

Poza tym ,że straciłam moją przyjaciółkę byłam szczęśliwa. Zaręczyłam się z Łozem, za 7 miesięcy ma być ślub.. Przykro mi, że Mariki na nim nie będzie.. Kocham ją, tęsknie za nią.. Za moją przyjaciółką..
-Kochanie ,jesteś do góry ?-Wołał Wojtek.
-Tak jestem.- Otworzyły się drzwi do pokoju.
-O czym myślisz ?
-Przykro mi, że mojej przyjaciółki, nie będzie na moim ślubie. Tęsknie za nia- Rozpłakałam się.
-Eeej, nie płacz. Ona nie chciałaby,żebyś teraz płakała, masz być dzielna skarbie.
-Kocham cię. Dziękuję, że jesteś..
-Też cię kocham księżniczko..
-Obiecasz mi coś ?
-Wszystko.
-Obiecaj,że mnie nigdy nie opuścisz.
-Nigdy cię nie opuszczę, przyrzekam -Pocałował mnie..- Muszę wyjść..
-Jak to ?
-Chcę zajrzeć do Tomka...
-Mogę jechać z tobą ?
-Oczywiście..
Zebraliśmy się i pojechaliśmy do Tomsona..

Łozo*

Syf, bród, butelki po piwie,nieumyte naczynia w zlewie.. Jego dom, to już nie był jego dom , to był chlew.
-Kochanie, znalazłam jakiś list do Tomka w jego skrzynce... Chyba leżał tu dość długo, bo był już dawno wysłany..
-Daj, zaniose mu i z nim pogadam..
-Ogarnę tu torchę..
-Dziękuję..
-Nie masz za co.. -Pocałowałem ją i ruszyłem do pokoju Tomka.. Leżał na łóżku ,zapłakany.. Aż mi łza poleciała, ale szybko ją wytarłem..
-Stary..
-Po co przyszedłeś ?
-Chciałem sprawdzić jak się czujesz..
-Jak mam się czuć ?
-Wyjdźmy gdzieś, nie możesz siedzieć cały czas w domu i pić.. W ogóle jadłeś coś ?
-Nie twój interes..
-Dobra, nie chcesz rozmawiać to nie.. Powinieneś się ogarnąć. Aha i masz list.. Chyba leżał kilka miesięcy w skrzynce.. -Podałem mu kopertę i wyszedłem.

Tomson*

Otwarłem ten list, a po przeczytaniu, stanęło mi serce.. Nie wiedziałem jak mam na to zareagować... Dlatego, rozpłakałem się jeszcze bardziej.

Tomek, piszę to ,bo wiem, że źle ci z tym co się stało.
Musiałam to zrobić. Nie chciałam żyć dalej, tak jak żyłam. 
Kocham cię, zawsze cię kochałam, pamiętaj o tym.
Pewnie znasz już prawdę, więc nie będę ci nic tłumaczyła..
Chciałam was tylko chronić.. Ciebie ! 
Jesteś, byłeś dla mnie najważniejszy. Jesteś miłością mojego życia.
Dlatego, ono bez ciebie, jest nic nie warte. 
Jeśli nadal mnie kochasz. Proszę, zrób coś dla mnie..
Bądź szczęśliwy. Tylko o to proszę. Znajdź kogoś ,kto da ci więcej miłości, niż ja mogłam dać tobie.
Kto będzie cię kochał, bez względu na wszystko. 
I kogoś, kto nie będzie miał złej przeszłości. 
Nie masz pojęcia, jak ja tego wszystkiego żałuję.
Chciałabym być teraz z tobą. Móc cię przytulić, pocałować, ale nie mogę. 
Odchodzę. Nie zobaczymy się już nigdy, chyba, że kiedy ty również będziesz po tej drugiej stronie świata. Będę na ciebie czekać. Pamiętaj ! Bądź szczęśliwy. 
Tylko nie zapomnij o mnie, proszę. 
Kocham cię i zawsze będę, nawet po tej drugiej stronię..
Żegnaj. 

_________________________________________________________________

Witajcie :)
No tak jak widzicie, jest to część pierwsza końca opowiadania ,będą dwie.
Nie podobało mi się to opowiadanie. Przyznaję.
Ale kolejna wiadomość.
Będzie kolejne. Mam inny pomysł ,zupełnie inny.
Myślę, że będę pisała tutaj, na tej stronie.
Więc oczekujcie :)
Ale narazie przed wami druga część epilogu :)
Bigg up.

16 sierpnia 2013

Dwudziesty Pierwszy.

Klaudia*

Wczoraj spotkałam się z tym Danielem, chciałam się z nim rozmówić, ale nie poskutkowało.
Jest już 14, a ja nadal leżę w łóżku. Tak mi przykro, że to wszystko się tak ułożyło.
Szkoda mi Mariki, mam nadzieję ,że poradzi sobie w Paryżu, a może nawet z kimś się tam zaprzyjaźni.
Uslyszałam dźwięk mojego telefonu, no tak, o wilku mowa.
-Halo ? Marika ? Jak tam ? Boże, wszystko okej ?-Zaśmiała się.
-Miło cię usłyszeć. Jest wszystko wspaniale, poznałam takiego Karola, oprowadził mnie trochę po Paryżu, jest Polakiem, na dzisiaj też jestem z nim umówiona.
-Ale uważaj na siebie, nie znasz go..
-Dobrze mamo, ale ty lepiej powiedz co u ciebie ?
-Wojtek ze mną zerwał. Nadal leżę w łóżku ,umieram z nudów..
-Ale jak to zerwał ?
-Nie chciałam mu powiedzieć, o tej sytuacji... Powiedział, że w związku powinno się sobie mówić wszystko, nie oszukiwać siebie...
-To przeze mnie...
-Marika..
-Nie, przecież ja wiem, że to przeze mnie. Cholera. Co ja mam teraz zrobić ? Przecież oni nie mogą sie dowiedzieć o co chodzi... Już tak i tak za dużo osób wie... Daniel mnie zabije...
-Rozmawiałam wczoraj z Danielem..
-Co ? Po co ? Mogło ci się coś stać !
-Spokojnie, byliśmy przy ludziach ,nic nie mógł mi zrobić.. Wyjechał już w nocy... Nie ma go..
-Ale tu ma ludzi... Oni będą mnie śledzić, jeśli wrócę do Polski. Wszystko powiedzą Danielowi i będzie katastrofa.
-No tak, oni zostają tu jeszcze z miesiąc, potem uciekają do Daniela, do Brazylii, tam zakładaja gang.
-DO BRAZYLII ?
-Tak..
-Przecież moi rodzice... Tata !
-O cholera...
-Muszę kończyć. Zadzwonie do nich... Kocham cię ,pa-Nie zdążyłam odpowiedzieć, Marika się rozłączyła

Paryż/ Marika*

Spanikowałam... Jeśli Daniel wyjechał do Brazylii... Przecież on nie ma gdzie mieszkać, a co jeśli... Boże nie... Muszę zadzwonić do rodziców. Wybrałam ich numer i usłyszałam sygnał.
-Tak słucham ?
-Mamo ?
-Córeczko ?
-Tak, dzwonie się spytać ,czy wszystko w porządku ?
-Tak, jest wspaniale, a dlaczego się pytasz, nigdy nie dzwoniłaś ?
-Po prostu się martwie, jest może tata ?
-Jest.. Już ci go daję...
*
-Marika ?
-Tato, wiesz, że Daniel wyjechał do Brazylii, on tam jest. Tato wszystko w porządku ?
-Poczekaj wyjdę na zewnątrz, bo mama...-Usłyszałam otwierające i zamykające się drzwi- Słuchaj, on tu przyjechał, tak. Opłaciłem mu hotel, żeby nie mieszkał z nami, bo twoja mama by oszalała..
-Ale jak to ,opłaciłeś ?
-Musiałem, nie miałem wyjścia. Wiesz, w co jestem wpakowany. Ale spokojnie, za miesiąc ,Daniel znów wyjeżdża do Austrii razem z gangiem i nigdy więcej nie zobaczymy już go na oczy...
-Dlaczego nic nie powiedziałeś mamie ?
-Nie chcę jej martwić... A jak tam we Francji ?
-Pomimo tego, że tęsknie za Tomkiem, bo go KOCHAM-podkreśliłam to słowo -jest wszystko okej.
-Córuś wybacz ,że to moja wina... Gdybym nie zaczął jeździć z tymi dragami, wszystko byłoby dobrze.
-Taa... Nawet Klaudii chłopak z nią zerwał..
-Dlaczego ?
-Bo nie powiedziała mu co się dzieje...
-A tak, bo to przyjaciel twojego Tomka.
-Już nie mojego...
-Marika..
-Nie ważne. Ja muszę kończyć tato. Dbaj o mamę i nie wpakuj się w żadne kłopoty. Pa.
Rozłączyłam się i poszłam do mojej sypialni ,by ubrac się do skateparku.
Założyłam to ,rozpuściłam wlosy i wyprostowałam je, a następnie lekko się pomalowałam.
Akurat gdy skończyłam ,zadzwoni dzwonek do drzwi. Wzięłam po drodze, moją deskę i otworzyłam drzwi.
-Witam -Pocałował mnie w poliko i zabrał mój sprzęt.
-Mogę sama ponieść.
-Ale ja to wolę zrobić.
-No okej. To chodźmy.

Tomson*

Wszedłem do domu Łoza, bo ten debil jak zwykle się nie zmknął. No poważnie, kiedyś go okradną.
Patrzę, ten śpi na kanapie, ciekawe o której przyszedł od tej laski. Wrzasnąłem na cały dom:
-WSTAWAĆ, JEST 14 GODZINA, PROSZĘ UBIERAĆ SIĘ NA KONCERT !!!
-Co kurwa ?-Łozowski spadł z kanapy, a ja zacząłem się śmiać...- Jesteś głupi łosiu...
-Nieważne. Ty lepiej mi powiedz, jak u tej paniusi było ?
-Nic nie było. Spieprzyłem do domu...
-Posłuchałeś się mnie ? Jestem z ciebie dumny <Udaję ,że płaczę>
-Mówił ci już ktoś, że masz nieźle napieprzone w tej bani.. ?
-Nie...
-To ja ci to mówię...-I oby dwoje w śmiech..
W sumie ,to dawno tak nie było między nami... Od kiedy mieliśmy dziewczyny, oddaliśmy się od siebie. Zawsze spędzaliśmy ze sobą większość wolnego czasu, a ostatnio było zupełnie inaczej.
-Masz nestea ?
-Jak ja bym mógł nie mieć tego cudeńka w domu co ?
-Nieważne. Szykuj się ,bo za 2 godziny wyjeżdżamy. Bełchatów czeka. Ja się obsłużę
-Okej, okej mamusiu, już biegnę...

Łozo*

Tomson to jest jednak głupi, ale za to jest najlepszym kumplem jakiego mogłęm sobie wymarzyć.. Ojjj, jakie to słooodkie..
Umyłem się, ułożyłem włosy i podszedłem do szafy z ciuchami... Wybrałem zwykły t-shirt, bejsbolówkę, czarne spodnie z krokiem i conversy. Do tego oczywiście moje dodatki..
Zszedłem na dół i zobaczyłem Tomsona pijącego nestea i oglądającego kreskówki.
-Dobra synuś, możemy wychodzić. Weź kurteczkę, bo się przeziębisz.
-Jesteś głupi. A poza tym jest lato łosiu.
-Niedługo się kończy...
-Nie przypominaj..
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do domu pracy twórczej, gdzie byli już Baron, Dziamas, Śniady i Torres.
Wyszliśmy z samochodu i podeszliśmy do nich..
-Gdzie Lajan ?
-Musiał z Marysią gdzie jechać do lekarza, zaraz powinien być.-Odezwał się Grzesiek.
-Zaraz ? Minęło 40 minut... ! -Rzucił Alek.
-Czekajcie zadzwonie..- Torres wziął telefon i zadzwonił, za chwile wrócił do nas.
-I jak ?
-Już jedzie, było małe opóźnienie u lekarza.
-Małe ?
-Nieważne.
-Dobra, ej wszystko spakowane ? Macie GPS'a ?
-Jest wszystko i tak mamy nasz sprzęcior.
-EJ WZIĄŁEM KARTY ?-Wołał Baron !
-A PO CHOLERE NAM KARTY ? PRZECIEŻ TAK I TAK NIE BĘDZIEMY GRAĆ !-Darli się na przemian Alek i Śniady, na co się zaczęlimy śmiać.
-O patrzcie dojechał wielmożny..- Dziamas zauważył Witczaka wjeżdżającego na podwórko.
-No w końcu.

Maja*

Śniady pojechał na ten koncert, więc okropnie mi się nudziło. Leżałam na kanapie i oglądałam jakiś film romantyczny, ale nagle poczułam jakieś ukłucie w brzuchu. Zaczął mnie boleć, więc szybko złapałam za telefon i zadzwoniłam do Klaudii.
-Tak ?
-Klaudia przyjedź do mnie i zabierz mnie do szpitala, mam jakieś bóle, nie wiem co się dzieje.
-Boże już jadę, jest okej ? Gdzie Śniady ?
-Nie jest okej, boli jak cholera, koncert mają.
-Okej już jadę.

Klaudia*

Ja leżałam jeszcze w łóżku kiedy zadwoniła do mnie Maja. Strasznie się zdziwiłam tymi bólami, przecież to dopiero 3 miesiąc..
Założyłam szybko spodenki i jakąś luźną bluzkę ,która leżała na fotelu, wciągnęłam klapki i złapałam za kluczyki od samochodu.
*
Wbiegłam szybko do domu Mai i zobaczyłam ją zwijącą się z bólu na kanapie.
-Jezu jak się czujesz ?
-Nie pytaj ,wieź mnie do szpitala.
-Dasz radę wstać ?
-Muszę, przecież mnie nie uniesiesz.
Pomogłam jej wsiąść do samochodu i szybko ruszyłyśmy do szpitala.
*
Czekałam na korytarzu szpitalnym i czekałam na jakies wieści od lekarza, aż w końcu wyszedł z sali.
-Proszę pana, co z moją przyjaciółką ?
-Nie jest dobrze. Mogła poronić, ale w czas przyjechała pani z nią do szpitala. Czy pani Maja się ostatnio stresuje ? Ma problemy ?
-Niee. Wszystko jest w porządku..
-A ojciec ?
-Wspiera ją.
-To gdzie teraz jest ?
-Jest na koncercie ?
-Dlaczego nie został z dziewczyną w domu ?
-Bo to jest JEGO koncert.
-Ahh, przepraszam. Niech pani zaopiekuje się przyjaciółką, dziewczyna nie może się przemęczać ,a tym bardziej denerwować. Każde bóle mogą doprowadzić do poronienia, a tego chcemy uniknąć.
-Dobrze doktorze. Kiedy Maja wyjdzie ?
-Niech pani poczeka jeszcze godzinkę,zrobimy ostatnie badania i dziewczyna wyjdzie, nie ma sensu już jej trzymać.
-Dziękuję. Do widzenia.

Łozo*

Koncert wyszedł rewelacyjnie. Niesamowita publika, a jeśli mamy komu przekazywać tę moc, to jest najlepiej. Właśnie byliśmy w trakcie rozdawania autografów. To znaczy, chłopacy.. Mnie strasznie bolał brzuch, więc udałem się do hotelu, gdzie odrazu się położyłem.
Nie zdążyłem zasnąć, kiedy usłyszałem Tomsona.
-Stary jesteś ?
-Jestem !- Wszedł do mojej sypialni.
-Co ci jest ?
-Brzuch.
-Znowu ? Weź ty idź do lekarza czy coś !
-Pójdę jutro jak wrócimy do Warszawy.
-Fani byli zawiedzeni ,że cię nie było.
-Co im powiedziałeś ?
-Że źle się czujesz i udałeś się do hotelu i, że ich kochasz.
-Dzięki.
-Spoko, a teraz do spania ,jak cię brzuch boli !
-Już bym dawno spał, gdybyś tu nie wszedł.
-Łoś
-Skończ z tym łosiem !
-Nie. Nara łosiu.- Zaśmiałem się.
-Dobranoc.
Po kilku ,kilka dziesięciu minutach,  nie wiem, bo nie orientowałem się zasnąłem.

____________________________________________________________
WOOOOOW :D TAK SZYBKO NAPISAŁAM ? Nie wierzę :)
Ale mam nadzieję ,że się cieszycie :D
To jak podoba się rozdział ? :)
Jak myslicie co zajdzie między Mariką, a Karolem ?

Czy Maja będzie uważała na siebie ,by nie poroniła ?
Czy Klaudia i Wojtek znów będą razem ?
Czy Tomek zapomni o Marice i zajmie się sobą ?

Tyle pytań :)
Ogólnie to już 21 rozdział. Kiedy zakładałam bloga, myślałam tak do 30, ale zobaczymy jak to się dalej rozkręci.
Jeśli zakończę tego, to na pewno będzie kolejny o Afro i na pewno jeszcze lepszy :)

Z INNEJ BECZKI :

Tęsknicie za Łozem ? Ja bardzo ,kurde no brakuje mi go xX
Frenchy i Grezzlee dają radę, no ale chyba przyznacie, że bez Wojtka to nie to samo co nie ?
Niedługo wraca <Taniec radości>
Są plusy września co ? :D
-Wojtek wraca do Polski
-Zaczyna się Must Be The Music
-Zaczyna się The Voice Of Poland
Doczekać się już nie mogę :)
Dobra skończyłam :D
Bigg up :)

Wariaty :)

A tu filmik z koncertu, na którym byłam :) <Był jeszcze Wojtek> Bo to w maju <3 ------ >

14 sierpnia 2013

Dwudziesty

Łozo*

Własnie byliśmy na próbie z chłopakami w domu pracy twórczej ,Tomek był okej, co mnie zdziwiło, bo zachowywał się tak jak dawniej, ja o Klaudii też staram się nie myśleć. Doszłem do wniosku, że wszyscy potrzebujemy przerywy, musimy odreagować.
-Co powiecie dzisiaj na klub ?- Spytał Torres z bananem na twarzy
-Ja jestem za ? Kiedy ? Gdzie ? I o której ?- Rzucił Tomson, a my się zaśmialiśmy
-Chyba wszyscy jesteśmy za- Baron się uśmiechnął
-No nie wiem..- Śniady się wahał ,no bo w sumie Maja w ciąży, a on po dyskotekach, ale no czasami można wyjść z kumplami
-Pogadaj z Mają, zgodzi się zobaczysz
-No okej.
-Dziewczyny to jednak umieją sterować facetami- Stwierdził Torres i wszyscy się zaśmialiśmy
-Tobą na pewno -Znowu w śmiech.
Pograliśmy jeszcze godzinkę i rozjechaliśmy się do domów. Ja stwierdziłem, że potrzebuję nowych ciuchów, więc skierowałem się do galerii.
Kupiłem  koszulę i kilka nowych bransoletek. Kiedy przechodziłem koło restauracji, zauważyłem przy jednym ze stolików Klaudię kłócącą się z jakimś facetem. Miał na oko z trzydzieści lat,może mniej ,był brunetem z zielonymi oczami. Tak dostrzegłem je ,bo schowałem się za sztucznym "drzewkiem" blisko ich stolika. Usłyszałem kawałek ich rozmowy:
-Dlaczego jej to zrobiłeś ? Wiesz, dobrze, ze ona kocha Tomka. 
-No właśnie, a teraz go zostawiła i jest świetnie -Zaśmiał się ironicznie.
-Jesteś dupkiem. A zresztą po co ci to ,skoro ty tak i tak wyjeżdżasz ?
-Dla satysfakcji. Jak już mówiłaś jestem dupkiem. A właśnie, może masz ochotę iść do mojego mieszkania co ?
-Kretyn.

Klaudia wstała i wyszła, a ten koleś znalazł jakąś panienkę i przyłączył się do jej stolika. Idiota.
Ciekawe o co chodziło w tej rozmowie. Czyli, ten koleś jest zamieszany w tą sprawę z Tomkiem i Mariką. Dziwne. Ale dlaczego Klaudia nic nie powie... Nie rozumiem.
Wróciłem do domu i padłem na kanapę,a następnie włączyłem kreskówki.

Marika*

Po rozpakowaniu swoich rzeczy ,stwierdziłam,że wyjdę pozwiedzać Paryż. Wzięłam telefon i słuchawki, oraz wrzuciłam do kieszeni kilka drobniaków i wyszłam.
Kiedy byłam przy pięknych fontannach, tak się zapatrzyłam, że wpadłam na kogoś.
-Ojj przepraszam -No tak głupia ja, powiedziałam po Polsku.
-Polka ?
-Polak ?
-Tak, oj wybacz, jestem Karol.-Podał mi rękę, na co odwzajemniłam tym samym.
-Marika
-Mieszkasz tu, czy przyjechałaś na wakacje ?
-Jestem tu od dzisiaj ,musiałam wyjechać z Polski, ale planuję tu pobyt do dwóch miesięcy.
-Ooo to nie znasz tu okolic ?
-Niestety nie ,dlatego wyszłam sobie pochodzić.
-Co powiesz na oprowadzkę ?
-No nie wiem..-Wahałam się, no bo go nie znam zbytnio.
-Ejj, jestem czysty. Zaufaj mi-Uśmiechnął się mocno.
-No dobrze.- Uległam.

Śniady*

Maja zgodziła się na imprezę, więc szybko się przyszykowałem i pojechałem po Torresa, Lajana, Dziamasa i Barona, bo do nich najbliżej, a Łozo z Tomsonem sami muszą siebie odwieźć, a poza tym nie miałem już miejsca.
Kiedy zabrałem kolejno wszystkich chłopaków ,pojechaliśmy do klubu. Napisałem sms'a do Tomka
"Jesteśmy już w klubie, czekamy na was. Pośpieszcie się :)"

Kiedy byliśmy już w środku, zajęlismy loże i zamówiliśmy drinki. Ja nie piłem, bo musiałem prowadzić, a nawet nie miałem ochoty dzisiaj, więc zgodziłem się na bycie kierowcą.

Tomson*

-To kto dzisiaj nie pije ?- Spytał Łozo.
-Ja .
-Co ?
-Wiesz, po tej akcji w klubie w Hiszpanii ,mam dość.-Zaśmiałem się lekko
-Oj tam, przecież teraz jesteś WOLNY- Podkreślił ostatnie słowo, no w sumie miał racje.
-No masz racje, ale tak i tak nie chcę pić.
-No okej ,to trzymaj.- Rzucił mi kluczyki od swojego auta, bo mój miał mało paliwa, a nie chcieliśmy już tracić czasu.
Byliśmy pod klubem, odstawiliśmy samochód na parking i weszliśmy do klubu. Zauważyliśmy chłopaków siedzących przy jednej z loż.
-No siema.
-Witamy wielmożnych panów. Miło ,że wpadliście- Powiedział Torres, a wszyscy zaczeli się śmiać.
-Co pijecie ?-Spytał Lajan.
-Ja prowadzę, więc dzisiaj nic, ale Wojtas na pewno.
-No ja w klubie i nie pić ? -Zasmiał się -Drinka ze spritem ,limonką i cytryną poproszę.
-Okej, to przyniosę, ale jutro stawiasz mi nestea- Rzucił Dziamas.
-Spooko.
*
Siedzieliśmy i piliśmy teraz już z kieliszka, wszyscy mieli już dość drinków. Łoza na parkiet porwała jakaś laska. Ten nie był aż tak pijany i się zgodził. Ojj, po rozstaniu z Klaudią chyba chce zaszaleć.
Następnie jakieś dziewczyny wyciągnęły jeszcze Lajana, Torresa, Dziamasa i Barona. Zostałem sam ze Śniadym. Oby dwoje trzeźwi ,patrzyliśmy co się dzieję.
-I jak tam samopoczucie ?-Spytał Śniady i przerwał naszą ciszę. No tak cisza w klubie, nie nie ,cisze między nami.
-Wspaniale, dawno nie czułem się tak dobrze-Powiedziałem z sarkazmem.
-Słuchaj ja wiem,że ci ciężko i  w ogóle, ale to nie jest wina Mariki. Zaufaj mi.
-Ty coś wiesz ?
-Nie.-Wiem doskonale kiedy kłamie.
-Bartek nie denerwuj mnie. O co w tym wszystkim do cholery chodzi ? Wiem,że wiesz.
-Tak wiem, wszystko, ale nie mogę ci powiedzieć. Wybacz.
-Jesteś moim przyjacielem chłopie.
-Ale to jest sprawa, którą, Marika powinna wyjaśnić z tobą osobiscie.
-Ale jej nawet w Polsce nie ma.
-Ale wróci za 2 miesiące, więc wtedy, może się dowiesz.
-Wiesz, ile może się zmienić przez dwa miesiące ? A co jeśli ona kogoś pozna ? A sama nawet powiedziała ,że mnie nie kocha. Nigdy już nie będziemy razem. -Śniady westchnął głośno, a w tym czasie podszedł do nas Lajan z Torresem i wypili po jeszcze jednym.

Łozo*

Bylem w pokoju hotelowym u jakieś laski, która właśnie brała prysznic. Nie jestem pijany. Totalnie trzeźwy, ale chcę zapomnieć o tym wszystkim. Chcę odreagować, a ta dziewczyna mi w tym pomoże.
Wysłałem sms'a do Tomsona
"Wracaj sam, jestem w jakimś hotelu z fajna dziewczyną :D Nie martw się"

"Stary, porąbało cię ? Dopiero zerwałeś z Klaudią, a chce ci przypomnieć, że ty ją nadal kochasz, więc nie odstawiaj jakiś szopek i w tym momencie wracaj do klubu,albo do domu."

"Robię co zechcę, a na TO mam właśnie ochotę, nara"

"Jesteś kretynem"

"Nawzajem łosiu"

Nie no może ma trochę racji, ale kurde...
I w tym momencie Iza <bo tak miała na imie> wyszła z toalety. Miała na sobie strasznie seksowny strój, i nawet chodźbym chciał wyjść, to nie mogę. No kurde jestem facetem.
-No cześć kochanie, gotowy na show ?
-Jasne.
Iza zaczęła tańczyć i się rozbierać, a kiedy skończyła podeszła do mnie i zdejmowała ze mnie ubrania. Całowaliśmy się, ale moja podświadomość mówiła, że mam tego nie robić. Mówiła, że mam przestać iii... przestałem.
-Wybacz,nie mogę...
-Że co ?
-Nie mogę.- Zacząłem się ubierać.
-Nie możesz mnie tak zostawić.
-Moge, cześć.-Wyszedłem z pokoju  i usłyszałem jeszcze głośne "dupek". Zaśmiałem się lekko.
*
Taksówką dojechałem do domu, gdzie natychmiast położyłem się do łóżka i zasnąłem.

Marika*

Cały dzień spędziłam z Karolem. Bardzo sympatyczny, miły koleś. Oprowadził mnie trochę po Paryżu, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Nawet zapomniałam na moment o ej sprawie z Danielem i o zerwaniu z Tomkiem.
Byliśmy na lodach, w skate parku, pozwiedzaliśmy, rozmawialiśmy. Było świetnie.
Dałam mu swój numer i umówiliśmy się na jutro na skate park, bo dzisiaj byliśmy ,alby chwilę.
Kiedy byłam już w domu, wykąpałam się ,przebrałam w piżamę i włączyłam telewizor. Miałam Polską antenę ,więc i polskie programy. Włączyłam Vive ,a jak na mój pech ,leciało "Rollin with you" Afromental.
Kiedy zobaczyłam Tomka znowu zaczęłam płakać ,brakuje mi go strasznie, kocham go najbardziej na świecie, ale ten kretyn, ahh jak ja nienawidzę Daniela. Zniszczył mi życie..
A kiedy wrócę do Polski za dwa miesiące, pewnie już nie będzie tak jak dawniej. Dziewczyny, szczęśliwie zakochane, Tomek z kolejną dziewczyną, a ja sama. W sumie, to nie mam po co tam wracać. A co jeśli tu sie zakocham znów. Nie, nie możliwe. Nigdy nie zapomnę o Tomku. To z nim chcę być.
Ale ,dlaczego to musi być tak skomplikowane ? I to jest wszystko przeze mnie.

___________________________________________________
Cześć :)
Kurde no ,w ogóle nie mogę się zabrać za pisanie xX
Podoba wam się rozdział ?
Przy ostatnim, było bardzo mało komentarzy..
Czyta to ktoś ? Jest sens pisania dalej tego bloga, czy mam zakończyć ?
Nie wiem co robić ;x
A i dziękuję za ponad 6000 odwiedzin :)
Kocham.
Bigg up.

6 sierpnia 2013

Dziewiętnasty

Marika*

Obudziłam się rano i zeszłam do kuchni na śniadanie. Słyszałam szepczących rodziców, więc stanęłam za drzwiami i podsłuchałam rozmowę.
-Musimy jej powiedzieć.
-Będzie wściekła... Ona ma chłopaka
-Będzie musiała skończyć z tym..
-Ona go kocha ,czasami nie rozumiem ,dlaczego nadal zadajesz się z Danielem, to przez niego są te wszystkie problemy.
-Jak zerwie z tym Tomkiem, nie będzie problemów. Wyślemy ją na wycieczkę do Paryża na 2 tygodnie, a wtedy wszystko będzie okej.
-Ty siebie słyszysz ? Ona nie zostawi Tomka. 
-No to będzie musiała.
-Możecie mi powiedzieć o co tutaj do cholery chodzi ?-Zapytałam rodziców, nic nie rozumiejąc z ich wcześniejszej rozmowy.
-Słyszałaś ?-Pokiwałam twierdząco głową.
-Daniel zagroził, że jeśli nie zostawisz Tomka, on będzie miał problemy,a przy okazji my.
-Przecież on nie może wam grozić !
-Za 2 tygodnie wyjeżdża na dobre, bo zaangażował się w akcje ,z której ciężko będzie mu wyjść, jeśli policja go znajdzie.
-Ale co ja mam z nim wspólnego ? I po co mam wyjeżdżać ?
-Bo on cię kocha !
-On jest moim kuzynem !
-No właśnie nie jest.
-Coo ??
-Chodzi o to, że Daniel jest adoptowanym synem twojego wuja. Kiedy się dowiedział odszedł od nich. Zaczął się zadawać nie z tym towarzystwem i wpadł w klopoty.
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedzieliście ?
-Nie wiem. -Zaśmiałam się ironicznie.
-Kochanie musisz zerwać z Tomkiem i wyjechać !
-Ale ja go nie chce zostawiać, kocham go najbardziej na świecie !
-Chcesz ,żeby mu się coś stało ? I tobie ? I nam ? Chcesz tego ?
-Dobra, pójdę się spakować i wyjadę do Polski, tam z nim pogadam.
-Ale nie możesz mu o niczym mówić !
-Dlaczego ?
-Bo będzie miał jeszcze większe problemy, jeśli będzie wiedział.
Wróciłam do siebie i zaczęłam płakać, po kilku inutach przyszła do mnie Klaudia.
-Kochanie, ja wszystko słyszałam, będzie okej.
-Nie będzie. Muszę zerwać z chłopakiem ,którego kocham ,bo mój kuzyn, czy kto to w ogóle jest grozi nam ,a co gorsza ,on może nawet go zabić.
-Nie mów tak
-Ale taka jest prawda. Daniel jest zdolny do wszystkiego. Znam go bardzo dobrze !
-Co teraz będzie ?
-Jedziemy dzisiaj do Polski ,tam zerwę z Tomkiem i wyjadę do Paryża na miesiąc.
-Ale ,przecież...
-Klaudia, ja muszę to zrobić, nie mam wyjścia...

Maja*

Dziewczyny zadzwoniły do mnie, żebym odebrała je z lotniska ,ale mam nikomu nie mówić, że wcześniej wracają. Ubrałam się i wzięłam kluczyki od samochodu, ale w salonie był Śniady.
-Gdzie idziesz ?
-Jadę się przejechać.
-Co ? Jadę z tobą.
-Nie ,jadę sama, zostań tutaj i pooglądaj telewizję.
-No dobrze, ale jak coś się będzie działo to dzwoń.
-Dobrze.-Zaśmiałam się.
*
Zajechałam na lotnisko, a Klaudia z Mariką już czekały z torbami. Marika strasznie płakała, myślałam, że coś się stało ,więc szybko podbiegłam.
-Ej ,co się dzieje. ?
-Powiemy ci w samochodzie. Chodźmy.
Wsiadłyśmy do auta i Klaudia opowiedziała mi co się dokładnie stało. Byłam w szoku. Obróciłam się do tyłu, gdzie siedziała Marika, ale ta spała oparta o szybę.
-Ten Daniel to dupek, musimy coś z tym zrobić.
-Ale co my we dwie możemy zdziałac ?
-Chociażby iść na policję..
-Marika nas zabije, nikt nie może się dowiedzieć, a szczególnie policja.
-I w taki sposób chcesz, żeby nasza przyjaciółka straciła miłość swojego życia i zostawiła nas na miesiąc ,albo i dłużej...?-Klaudia głośno westchnęła, a nagle usłyszałysmy krzyk Mariki.
-Ej co się stało ?
-Wybaczcie, miałam koszmar.-Pot płynął jej po czole, a z oczu wyciskały się łzy. Zatrzymałam samochód i z Klaudią mocno przytuliłyśmy Marikę.

Sen Mariki*
-Wybacz Tomek, ale przyszłam ci powiedzieć, że między nami koniec..
-Co, ale jak to ? O czym ty mówisz ?
-Nie możemy być razem.
-Co ? Ale wszystko się już ułożyło !
-Ale ja cię nie kocham..-Kłamałam.
-Jak to mnie nie kochasz ? Nie wierzę ci ! 
-To uwierz. Wyjeżdżam za granicę do chłopaka. Nie szukaj mnie i nie dzwoń, nie chcę z tobą już gadać ! Cześć !
Wybiegłam i kierowałam się w stronę lotniska. Mocno padało ,a w oddali słyszałam jeszcze krzyki Tomka, ale nie zwracałam na nie uwagi. 
Dobieglam na lotnisko i szybko wsiadłam do samolotu. Tam zaczęłam płakać i krzyczeć ,aż nagle kiedy byliśmy już wysoko nad ziemią ,samolot zaczął spadać. A kiedy mieliśmy się już rozbić...
obudziłam się. 

Śniady*

Jadłem kolację ,kiedy usłyszałem ,że drzwi od domu się otwierają. Zauważyłem Maję, Marikę i Klaudię..
Dziewczyna Tomsona strasznie płakała, a dziewczyny starały się ją uspokoić.
-Co się dzieje ?- Spytałem ,podchodząc do nich.
-Nic, jest okej ,już się uspokajam. Wybaczcie ,że robię kłopoty. -Odezwała się Marika.
-Skarbie nie sprawiasz żadnych kłopotów, jesteśmy przyjaciółkami ,pomagamy sobie ! -Westchnęła.
-Pójdę do łazienki się umyć i pojadę do Tomka ,zrobić to co muszę, a wieczorem mam samolot... Będę tęsknić za wami.
-Powie mi ktoś o co tu chodzi ? -Spytałem, bo w ogóle nie byłem w temacie... Tomek, Marika ,samolot, będzie tęsknić, o co tu chodzi...
-Potem ci powiem, a teraz się przebierz ,bo zawieziesz Marikę do Tomka i poczekasz tam na nią, bo ona musi zrobić coś, czego nie chce ,ale musi !
-Konkretniej może ?
-Musi z nim zerwać !
-Że kurwa co ? -Byłem w szoku. Dlaczego między nimi nie ma w ogóle spokoju. Niby wszystko się ułożyło, to co teraz niby źle zrobili.
-Potem ci wytłumaczę ! Ale ona to musi zrobić, nie ma wyjścia, a i kiedy wsiądzie już do auta, zawieziesz ją na lotnisko !
-Jakie lotnisko ?
-Nie zadawaj pytań Bartek, potem wszystko ci opowiem !-Pokiwałem twierdząco głową i poszedłem się przebrać.


Tomson*

Leżałem sobie na kanapie i oglądałem "przyjaciół" ,nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, więc wstałem i otworzyłem je, a kiedy ujrzałem Marikę, byłem w szoku.
-Skarbie, co ty tu robisz ?-Chciałem ją pocałować, ale odepchnęła mnie.-Ej co się dzieje ?
-Muszę ci coś powiedzieć !
-No jasne, pewnie, zawsze cię wysłucham..
-Między nami koniec.-Zamurowało mnie po tych słowach..
-Co ? Jak to ? O czym ty mówisz ? Zgrywasz się ?
-Wyglądam jakbym żartowała ? Nie kocham cię ,wyjeżdżam, nie zobaczymy się długo..
-Marika..
-Nie,nie utrudniaj tego... Tylko proszę, nie szukaj mnie i nie dzwoń. Żegnaj.
Wyszła... Tak po prostu wyszła.. Usiadłem na podłodze i po polikach poleciało mi kilka łez. Nigdy nie płaczę, ale co mam zrobić w sytuacji ,kiedy miłość twojego życia mówi ci, ze cię nie kocha i wyjeżdża.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, ubrałem buty, wziąłem portfel i wyszłem z domu ,kierując się do Wojtka.

Łozo*

Robiłem sobie kanapkę ,kiedy nagle ktos zaczął strasznie mocno walić w drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem Tomka, z czerwonymi oczami, tak jakby płakał ,wkurzonego, nie tu by lepsze określenie było.. wkurwionego..
-Ej stary, co się dzieje ?
-Marika.. zerwała... ze mną-Jąkał się ,ale kiedy zrozumiałem co powiedział, to byłem w szoku.
-Jak to kurwa zerwała ? Ona sobie żartuje ?
-Najwidoczniej nie..
-Cholera. Zabije ją ! -Krzyknąłem.
Byłem tak strasznie na nią wściekły.. Przez nią, są same problemy ! Niech ta dziewczyna się ogarnie ,a przy okazji swoje życie ,bo źle skończy. Jakby stała koło mnie, to bym ją chyba rozszarpał.
-Co ja znowu zrobilem źle ? Tak się starałem. Nigdy taki nie byłem dla dziewczyny, a ta mi się tak odwdzięcza i mówi ,że mnie nie kocha. CO ZE MNĄ JEST KURWA NIE TAK ?
-To chyba z nią ! Słuchaj, ona na ciebie nie zasługuje ! Odpuść sobie i weź się w garść ! Najlepiej gdybyś w końcu o niej zapomniał ,bo to ona stwarza te wszystkie problemy, między wami i nami !
-Przecież jest twoją przyjaciółką..
-Była ! Straciła moje zaufanie i nadważyła moją cierpliwość.. Wkurwiła mnie !-Tomek głośno westchnął i położył się na kanapie.
Wziąłem mój telefon i zadzwoniłem do mojej dziewczyny...

Klaudia*

Zadzwonił do mnie Wojtek ,a kiedy odebrała ,zaczął krzyczeć, że w ogóle go nie rozumiałam.
-Możesz powiedzieć jeszcze raz i spokojniej ?
-Spokojniej ? Jak ja mam być spokojny ? Mój kumpel siedzi u mnie wkurwiony i załamany, bo jedna laska znowu spieprzyła jego życie, a przy okazji i nasze.
-Marika musiała to zrobić, nie miała wyjścia !
-Ty wiesz wszystko ? O co w tym chodzi ?
-Wojtek, ja nie mogę ci powiedzieć. Wybacz..
-Jak to nie możesz mi powiedzieć ? Jesteś moją dziewczyną ,mówimy sobie wszystko !
-A ona jest moją przyjaciółką i muszę ją chronić !
-Czyli ja jestem nikim dla ciebie ? Masz mnie w dupie ?
-Wojtek ,to nie tak !
-A jak do cholery ? Wiesz co, nie chce mi się z tobą gadać. Jesteś taka sama jak twoja przyjaciółeczka ! Do póki sobie wszystkiego w głowie nie ogarniesz i nie zdecydujesz się powiedzieć mi prawdy, możesz mi się na oczy nie pokazywać !
-Zrywasz ze mną ?
-Tak ! Cześć..
Rozłączył się. Usiadłam na kanapie w salonie i Mai i przeanalizowałam sobie to wszystko w głowie.
Ale nie ,nie mam zamiaru płakać, już mam dość tego. Postawił mnie w dziwnej sytuacji, kazał wybierać...
No co miałam zrobić ?
Wybierać między chłopakiem ,a swoją najlepszą przyjaciółka ? Nie potrafię..

Łozo*

Musiałem to zrobić, przecież ona mnie oszukuje. No kurde, Tomek to mój przyjaciel i chcę mu pomóc,a moja dziewczyna powinna mnie w tym wpierać, a nie jeszcze bardziej mnie dołując. Może przyda nam się czas. Przyłożymy większą uwagę na zespół i fanów. Niedługo zaczynają się odcinki na żywo Must Be the Music.
Tomson siedział na kanapie, wpatrzony w telewizor. Usiadłem koło niego.
-No to nie jesteś już jedynym singlem koleś !
-Coś ty zrobił ?
-Zerwałem z Klaudią. Broni Marikę, a mi nie chciała nic powiedzieć, pomimo, że wie o co chodzi.
-Ale są przyjaciółkami...
-A ona jest moją dziewczyną. Podobno w związku mówi się sobie wszystko no nie ?
-No tak...
-Ale wiesz, to nie jest koniec świata ,zajmiemy się zespołem..
-W sumie racja, ale co będzie jeśli będą chciały wrócić do nas ?
-Klaudia jeśli sobie wszystkiego w głowie nie poukłada nie ma po co wracać. Dałem jej czas. Marika przecież wyjeżdża..
-Podobno na miesiąc.
-Także w tym czasie, ogarniemy nasze życie !

Marika*

Siedziałam na miejscu w samolocie i płakałam. Musiałam to zrobić. Nie chcę narażać Tomka, siebie, ani całej mojej rodziny na niebezpieczeństwo. Wiem do czego zdolny jest Daniel, bo jeśli bym się go nie bała, to nigdy nie odeszła bym od Tomsona.
Przykazałam Mai ,Klaudii i Śniademu, że nikomu mają nic nie mówić. Nawet Bartek ,powiedział, że dochowa tajemnicy i nie wygada się przed chłopakami. Zdziwiło mnie to, no bo to jego przyjaciele, ale Maja go poprosiła, więc uległ.
*
Kiedy byłam już na Paryskim lotnisku powiedziałam do siebie..
"Witam moje nowe życie" Głośno westchnęłam i zamówiłam taksówkę, która zawiozła mnie do mojego mieszkania opłaconego przez rodziców.

_____________________________________________________
Witajcie :) Według mnie rozdział jest totalnie do dupy, ale chciałam go koniecznie dodać dzisiaj, bo już długo nie dodawałam. No właśnie, chciałam was przeprosić bardzo ,ale miałam strasznie zabiegany tydzień, a do tego jeszcze kiedy usiadłam do pisania, to nic nie wymyśliłam, bo nie miałam weny :(
Nie wyszedł mi wątek jak była rozmowa z rodzicami i Mariką ,ale nie mam czasu już zmieniać xX
Nie wiem kiedy kolejny rozdział, mam nadzieję, że uda mi się go dodać dość wcześnie.
Pozdro.
Bigg Up.

28 lipca 2013

Osiemnasty.

Brazylia/ Marika*

Kiedy wstałam rano ,odrazu poszłam do taty, by z nim pogadać, mama w tym czasie jest w przedszkolu ,bo tam pracuje, więc mogę z nim normalnie porozmawiać. 
Po ogarnięciu swojego wyglądu, zabrałam paczkę, którą dostałam od Daniela i poszłam do kuchni, gdzie tata siedział i czytał gazetę.
-Cześć tato.
-Cześć córeczko.- Podszedł do mnie i przytulił, nie odwzajemniłam uścisku.- Coś się stało ?
-Możesz mi powiedzieć ,dlaczego do jasnej cholery zadajesz się z Danielem ?
-Wyrażaj się.
-Jestem dorosła. To odpowiesz mi ?
-Skąd niby wiesz ,że się z nim zadaje ?
-Po to tu przyjechałam. Podał mi paczkę, którą miałam ci podać, dlatego tutaj jestem.
-Mogłaś odmówić.
-W tym problem ,że nie mogłam, zagroził, że mój chłopak będzie miał problemy. 
-Masz chłopaka ?
-Nie zmieniaj tematu. -Westchnął. 
-Wpakował mnie w niezłe gówno,dlatego.
-Może konkretniej.
-W tej paczce co mi przywiozłaś, są spisane adresy i nazwiska ludzi, którym muszę dostarczyć towar.
-Narkotyki ?-Skinął potwierdzająco głową. -Okłamujesz mamę, nie jesteś kierowcą !
Bo tak mówił, podobno pracował jako kierowca i woził ludzi, a tu się okazuje ,że jeździ do uzależnionych ludzi i sprzedaje im narkotyki. To jest karalne. 
-Muszę to robić, Daniel zagroził, że nie będę mieć spokoju w rodzinie, a mojej żonie może się coś stać.
-On cię szantażuje ! Dlaczego nie możesz iść na policję ?
-To rodzina, mam do niego sentyment dobrze o tym wiesz.
-Tak pogratulować takiej rodziny. Daniel to kryminalista, a ty możesz skończyć tak jak on, jeśli tego nie skończysz.
-Pójdę do kicia razem z nim. 
-Przyznasz się, będziesz miał mniejszą karę..
W tym momencie do domu weszła mama.
-Mamo, co tak wcześnie jesteś ?
-Urwałam się z pracy, żeby posiedzieć trochę z tobą i Klaudią.
-Ahh tak, a właśnie Klaudia, pójdę ją obudzić.

Maja*

Chyba skończyli próbę, bo Bartek napisał mi ,że przyjedzie mnie odwiedzić za pół godziny. 
Powiem mu o ciąży, boję się jak zareaguje, ale przecież ,nie mogę tego przed nim ukrywać. On zostanie ojcem w końcu. 
Siedziałam na kanapie i obgryzałam paznokcie z nerwów ,zawsze jak się denerwuje to robię, to mój taki nałóg, z którego nie mogę się wyleczyć.
Przyjechał, uslyszałam dźwięk zamykanych drzwi od samochodu. Szybko pobiegłam je otworzyć. 
-Cześć kochanie.
-Witam skarba.-Pocałował mnie w usta. -Masz ochotę na jakieś zakupy ?
-Wiesz, najpierw chciałam z tobą porozmawiać. 
-Oczywiście nie ma sprawy ,a o czym ?
-Bo, yyy... ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
-Prosto z mostu kochanie ,o co chodzi ?
-Nie wiem jak zareagujesz..
-No ja też nie wiem, powiedz mi...-Westchnęłam.
-Dobrze,ale usiądź.
-Jeśli to w czymś pomoże.- Usiadł na kanapie ,a ja usiadłam koło niego i złapalam go za rękę.
-Jestem w ciąży.
Śniady wstał i złapał się za głowę.
-Na pewno ? Robiłaś test ,czy ci się tylko wydaje ?
-Robiłam.
-Cholera.
-Nie chcesz tego dziecka ?- Spytałam, a po policzku poleciały mi łzy.
-Chcę ,oczywiście, że tak. Kocham cię i nigdy cię nie zostawię, bez względu na wszystko kochanie.
-Dziękuje i ja ciebie też kocham.- Przytulił mnie i pocałował.
Cieszyłam się ,że nie jest zły, nie zrobił mi awantury, czy tez nie zostawił. Jest ze mną, powiedział, że zawsze będzie.

Tomek*

Leżałem na łóżku myśląc o tym co się wydarzyło po poznaniu Mariki. Gdyby nie przyszła na ten koncert, nigdy byśmy się nie spotkali. Może cała nasza miłość potoczyła się tak szybko, ale ja odrazu się w niej zakochałem, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem. Może to banalnie brzmi, bo niektórzy nie wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia. Ja też nie wierzyłem, do czasu kiedy zobaczyłem Marikę.
Gdyby nie tamten incydent w Hiszpanii, wszystko byłoby idealnie, ale najważniejsze, że mi wybaczyła.
Cieszę sie, że nam się teraz układa, mam nadzieję, że niczego nie spieprzymy.
Nie byłem świadomy tego ,co jeszcze może się zdarzyć po między nami, ale to nie zdrada, nie brak miłości, to coś zupełnie z innej beczki.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu ,spojrzałem na wyświetlacz 'Wojtas', no tak, a kto może dzwonić..
-Czego chcesz ?
-A co ty taki oschły jesteś ? Trzeba się bawić, śmiać, korzystać z życia.
-Mówi to ten ,który właśnie wpieprza chipsy i pije nestea ,w gaciach przed telewizorem.
-Jak ty mnie dobrze znasz bracie.-Zaśmialiśmy się.
-Dobra, ale po co dzwonisz ?
-Co powiesz na imprezę u Dziamasa ?
-Po pierwsze ,gadałeś z nim ? Po drugie ,podobno masz odpoczywać, a po trzecie, z jakiej to okazji.
-Sam to zaproponował, ja się czuję świetnie, a pić nie muszę, a tak bez okazji. Taki wieczór, bez ani jednej kobiety. Aha, tylko Śniadego nie będzie, bo w sumie nie wiem czemu, wiesz coś ?
-Wiem, Maja jest w ciąży, pewnie mu powiedziała.
-Afro-dziecko kolejne w rodzinie ,aaaaaaa....- Śmiałem się, bo Łozo się tak ucieszył, że mi tak krzyczał do telefonu.
-No tak, już nie będzie tylko Marysi.
-Dobra, ale do rzeczy, dzisiaj o 20 koło ciebie, podjadę tam, a ty bądź już gotowy.
-No spoko, to nara.
-Nara stary.-Rozłączył się.

Marika*

Kiedy obudziłam rano Klaudię, odrazu się ubrałyśmy i wyszłymy na małą przechadzkę po mieście. Weszłyśmy do kilku sklepów i kupiłyśmy pare naprawdę świetnych ciuchów, w jednym ze sklepów zauważyłem prześliczną sukienkę ,kiedy Klaudia ją zobaczyła, powiedziała, że koniecznie muszę ją mieć ,a jak Tomek mnie w niej zobaczy oszaleje jeszcze bardziej ,jak oszalał. To ta sukienka .
Potem wróciłyśmy do domu ,a mama zawołała nas na obiado-kolację.
Przy stole oczywiście nie obyło się bez zbędnych pytań rodziców.
-Kochanie ,masz chłopaka ?
-Tak.
-Naprawdę ?
-Mamo, mam 24 lata ,już chyba przyszedł na to czas.
-No tak, tylko wiesz co było z tamtym ,co nie pamiętam jak miał na imię.
-Tak, ale Tomek taki nie jest.
-A czyli Tomek. Ile ma lat ? Co robi ?
-Nie odpuścicie, prawda ?-Pokreciła przecząco głową.- Tomek Lach, 30 lat, jest wokalistą w znanym w Polsce zespole Afromental, starczy ?
-Masz sławnego chłopaka ?
-Czy to źle ?
-Wręcz przeciwnie, a tobie Klaudia jak tam się powodzi.
-Wspaniale, też mam chłopaka, to przyjaciel chłopaka Mariki,jest drugim wokalistom w zespole.
-Ale wam dobrze, w tej Polsce.
-No nie można zaprzeczyć.
-To Marika ,kiedy ślub ?-To pytanie nie co mnie zszokowało, aż zachłysnęłam się herbatą.
-Jeszcze mamo nie planujemy, może skończymy już ten wywiad ?
-No dobrze, jak chcesz.
Potem rozmawialiśmy o różnych pierdołach, posprzątaliśmy ze stołu, a ja poszłam do swojego pokoju, żeby zadzwonić do Tomka. Wykręciłam jego numer i oczekiwałam ,aż odbierze.
-Hallo skarbie ?
-Cześć kochanie ,jak tam ?
-Niedługo idę na imprezę do Dziamasa ,robimy taki męski wieczór, tyle, że bez Śniadego.
-A dlaczego ?
-Potem wam z Mają wszystko wyjaśnią kochanie, to wielka niespodzianka dla nas wszystkich.
-No dobrze, nie będę się pytać, bo wiem, że mi nie powiesz.
-No tak, upartość to jedna z cech odziedziczonych po rodzicach.
-A skoro o rodzicach, to moi robili wywiad, na twój temat.-Zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że mówiłaś dobre rzeczy.
-No oczywiście.
-Dobra kochanie, Wojtek po mnie przyjechał, do poniedziałku, kocham cię.
-Ja ciebie też i baw się dobrze.
Odłożyłam telefon i położyłam sie do łóżka i nie spostrzeżenie zasnęłam w ciuchach.

Śniady*

Chłopacy dzisiaj mają imprezę ,ale ja nie chciałem zostawiać Mai samej, po tym jak mi powiedziała o ciąży. Ogólnie to byłam w totalnym szoku po tych słowach. Co prawda nie chciałem jeszcze dziecka, ale skoro wpadliśmy to przecież, jej nie zostawię, ani nie będę kazał usunąć ciąży. Już kocham to dziecko.
Przeleżeliśmy na kanapie praktycznie cały dzień oglądając filmy i rozmawiając o dziecku.
-Wolisz chłopca ,czy dziewczynkę ?-Spytałem
-Dziewczynkę, a ty ?
-Chłopca i by miał na imię Wojtuś.
-Po Łozie ?
-Nie -Zaśmiałem się- Mój tata ma tak na imię.
-Ah tak, a dziewczynka Laura.
-Dobry wybór, a kiedy sie dowiemy o płci.
-Przy porodzie, nie chcę znać wcześniej, to ma być zaskoczenie.
-Mi to pasuje.

Dziamas*

Chłopacy już przyszli i wódka odrazu poszła w ruch. W końcu jakiś męski wieczór, bo od kiedy pojawiła się Marika, Maja i Klaudia ,wszystko było inaczej.
-To za co pijemy ?
-Za dziecko !-Palnął Łozo, a ja nie wiedziałem o co chodzi ,tak jak wszyscy, tylko Tomek nie był zaskoczony.
-Jakie dziecko ?-Torres spytał.
-Ty idioto, sami mu mieli powiedzieć, masz za długi język debilu.-Tomson uderzył Wojtka w ramię.
-To będą udawać ,że nic nie wiedzą.
-Powie nam ktoś o co tu chodzi ?
-Maja jest w ciąży.
-Ze Śniadym ?
-Nie kurwa z księdzem. -Wszyscy się zaczęli śmiać.
-No to kolejne Afro dziecko. Wypijmy za to !- Uniósł kieliszek do góry Baron.
Wypiliśmy toast,a Alek wstał, zeby coś powiedzieć.
-No to jak mamy noc zwierzań, to muszę wam oznajmić ,że mam dziewczynę.
-Coo ?- Wszyscy równo wykrzyczeliśmy, na co zaczęliśmy się znowu śmiać.
-Ma na imię Miley i nie jest Polką ,tylko Kanadyjską,piękną dziewczyną, ale przeprowadziła się do nas.
-Ej to nieźle,a mówi po Polsku ?
-Tak
-Dobra to pijemy za to- Odezwał się Lajan.
Wypiliśmy kolejny kieliszek, a Łozo siedział, bo był na lekach, więc nie mógł pić.
 Potem ,kiedy byliśmy już nie co wstawieni, wiedziałem ,że Łozo odwozi chłopaków do domu. Ja położyłem się na kanapę, bo nawet nie miałem siły dojść po schodach.

Tomek*

Rano obudziłem się z bólem głowy na kanapie, zauważyłem liścik na stole.

Tak się schlaliście, że o bożym świecie nie wiedzieliście. Odwiozłem cię do domu. Mam nadzieję, że jesteś wdzięczny zią. haha. Widzimy się dzisiaj w galerii o 16 ,mam sprawę do ciebie. Nara. 
PS. Kupiłem ci tabletki, są w szafie koło lodówki. Nie musisz dziękować, chociaż.... Jednak musisz.

Zaśmiałem się z tego oszołoma, no ale miły jest,że pomyślał, o tabletkach. Ból głowy po alkoholu i mnie jest zawsze, więc juz się trochę przyzwyczaiłem. Napisałem do Mariki smsa ,że tęsknie i ją kocham i skierowałem się pod prysznic, co mi bardzo dobrze zrobiło.

Łozo* Galeria* Godzina 16.

Czekam i czekam na Tomka ,a ten znowu się spóźnia. No czemu mnie to nie dziwi. Zauważyłem go idącego na nogach z przystanku. TOMSON JECHAŁ AUTOBUSEM !? Byłem w szoku.
-Co się gapisz ?
-Tty ii Aautoobuus ?- Wydukałem.
-No kurwa mam jeszcze trochę procentów w sobie...
-Nie trzeba było tyle chlać.
-Ty taki mądry ,bo na lekach i pić nie możesz...
-Przynajmniej jestem trzeźwy baranie.
-Dobra nieważne, po co tu jesteśmy ?
-Chcę kupić Klaudii jakiś prezent, ma niedługo urodziny i stwierdziłem, ze jak jej nie ma teraz w Polsce ,to jest okazja ,żeby coś kupić, bez wpadki,że coś się wyda.
-No spoko.
Chodziliśmy po sklepach, oczywiście nie obyło się bez jakiś autografów i zdjęć, czasami takie życie jest wkurzające.
Łozo dla Klaudii kupił sukienkę, w której wyborze pomagała mu sprzedawczyni, która chyba starala się z nim trochę flirtować, na co ja się głupio śmiałem, a Wojtek chciał jak najszybciej kupić tą sukienkę i wyjść z tego sklepu.
Kiedy jego męczarnia się skończyła, wyszliśmy z butiku.
-Stary, ona mi dała swój numer na paragonie-Zaśmialismy się.
-Gruboo
-To co teraz robimy ?
-Ja muszę kupić sobie nowe supry i full capa.
-No spoko, to chodź i spadamy, bo mam już dość widoku dziewczyn jak na jeden dzień.
Wybuchnęliśmy śmiechem, już nie wiem po raz który. Skierowaliśmy się do najczęściej odwiedzanego przez nas slepu. Przymierzyłem supry i wybrałem full capa ,potem udałem się do kasy.
Wyszliśmy ze sklepu i nagle zadzwonił telefon..
-Cholera, to do ciebie ,czy do mnie ?
-Do ciebie, wiesz to nie był dobry pomysł ,żeby ustawiać te same dzwonki.
Odebrałem telefon od nieznanego mi numeru.
-Witam Tomuś..
-Kto mówi ?
-A czy to ważne ?
-Słuchaj koleś,czego chcesz ?
-Chcę, żebyś odwalił się od mojej kuzyneczki.
-Konkret człowieku.
-Marika kojarzysz ? No chyba musisz skoro jest twoją dziewczyną.
-O co ci człowieku chodzi do cholery ?
-Nie unoś się tak ,spokojnie stary. Mówię ci, że jeśli się nie odwalisz od dziewczyny, będziesz miał problemy.
-Mam to w dupie co ty do mnie gadasz człowieku, weź się lecz. Żegnam.
Rozłączyłem się i wsiadłem do samochodu Wojtka.
-Co jest stary ?
-Życie jest pojebane...

_________________________________________________________________________
A się wysiliłam i dałam wcześniej, bo miałam dużo czasu :)
Podoba się rozdział ?
Piszcie komentarze, bo ostatnio ich coraz mniej i nie ogarniam, czy ktoś to czyta ,czy co xD
Ostatnio pojawiło się dużo blogów o Afro i bardzo mnie to cieszy, bo mi zawsze ich brakowało.
Właśnie knuję plany ,żeby za 2 lata wyjechać w trasę za Afro.
Będę wtedy miała 17 lat, to rodzice mnie puszczą pociągiem :)
Tak mam 15 lat ,młoda ja xD <Nie wiem czemu ,ale przypomnieli mi się Czerwąsi>
Może powiem wam coś o mnie :D Nie wiem ,czy kogoś to interesuje, ale oj tam, nudzi mi się xD
To tak, mam na imię Klaudia, mam 15 lat xD Teraz idę do 3 gim. ;)
Jaram się Afro już od 2 lat (Tak wcześnie się zaczęło)
Jestem też Belieberką od 4 lat (Tak to dopiero wcześnie, ale na początku to jarałam się nim za wygląd, ale teraz jest inaczej)
Byłam na 2 koncertach Afromental <3 I pragnę o więcej :)
Na Justinie nie byłam, bo rodzice nie chcieli mi dać kasy, ale wiem, że na kolejny pojadę na pewno xx
Moje 2 motta to 'Never say never' i 'Believe' <Nigdy nie mów nigdy, uwierz>
Jak skończę liceum chcę się wyprowadzić do Warszawy, a raczej na pewno to zrobię :)
Dobra dość o mnie :D
A więc, czekam na kolejne rozdziały na waszych blogach, bo wiem, ze macie :)
Bigg up. 

26 lipca 2013

Siedemnasty.

Szpital/ Klaudia*

Rano obudził mnie telefon od lekarza, że Wojtek się obudził i jest wszystko okej, można go odwiedzić. To szybko się ubrałam i umyłam i obudziłam Marikę i Tomka, wtedy oni tez się zebrali i pojechaliśmy do szpitala. Na korytarzy zaczepił nas lekarz.
-Dzień dobry państwu.
-Dzień dobry, jak z Wojtkiem ?-Spytałam zniecierpliwiona.
-Stan się ustabilizował, chłopak się obudził ,nie może się przemęczać na razie ,bo to mu jeszcze może zaszkodzić..
-A kiedy go wypiszecie ?
-Musimy jeszcze dokonać obserwacji, wiemy, że nie jest dobrze z jego krzyżem, ponieważ upadł właśnie na plecy, także nie będzie mógł grać koncertów przez najbliższe 3 tygodnie, a potem jeśli już będzie grał, to nie może tak wariować jak to robił dotychczas. Przewidujemy wypis za 3 dni.
-Cholera..-Warknął Tomek.
-No dobrze dziękujemy, można go zobaczyć ?
-Oczywiście ,tylko jest przewieziony do innej sali, pokój numer 315
-Dziękujemy..
Skierowaliśmy się do danego pokoju i po otwarciu drzwi zauważyliśmy Wojtka.
-Cześć kochanie -Szybko pobiegłam do niego i pocałowałam, no co on jęknął z bólu-Wybacz
-Nic się nie stalo, to dobry ból. Kocham cię.
-Ja ciebie tez, jak dobrze ,że nic poważnego ci się nie stało.
-Widocznie miałem szczęście.. -Uśmiechnęłam się.

Tomson*

-Stary lekarz ci mówił, że nie będziesz mógł grac ?
-Wiem o tym,przykro mi stary.. Nie wiem co teraz zrobimy..
-Ej to nie teraz jest najważniejsze, ważne jest to, żeby Łozo wrócił do zdrowia..
-No tak, wybacz, tylko ja nie wiem czy dam sobie sam radę..
-Stary, jesteś sto kroć lepszy ode mnie, więc dasz sobie radę na pewno..
-Taa- Przybiłem z nim pionę.
Wojtek był strasznie zmęczony i było to po nim widać. Szkoda mi go było..
-Ej ty weź się prześpij, bo jesteś zmęczony, a my pójdziemy na śniadanie ,co wy na to ?-Zaproponowałem.
-No nie wiem..-Klaudia się dość wahała, no rozumiem, nie chciała zostawiac Wojtka.
-Kochanie i coś zjeść, bo tego pewnie dzisiaj nie robiłaś, a ja po prostu się prześpię, Tomek ma rację, jestem zmęczony..
-No dobrze, śpij dobrze-Pocałowali się jeszcze, na co się zaśmialiśmy z Mariką i wyszliśmy z pokoju.
-Kochanie ja muszę wyskoczyć na chwilę do sklepu..
-Co ? Po co ?
-Yyy.. ja.. muszę coś kupić do domu..
-Ale na dole masz sklepik..
-Nie będzie tego co ja chcę ,wybacz, pa..
-Ale kochanie..
-Zobaczymy się później...
-No dobrze.
Trochę dziwnie się zachowywała, w ogóle dzisiaj była dość nieobecna, ale pomyślałem ,że to może przez Wojtka, czy coś, nie mam powodów ,żeby jej nie ufać.

Marika*

Dzisiaj miałam się spotkać z Danielem ,więc wymyśliłam bajeczkę o sklepie i poszłam do tego parku, bo nie chciałam mieć potem kłopotów. Zastanawiało mnie, co ten człowiek ode mnie chciał. Pewnie znowu będzie chodziło o narkotyki. Znam go tak dobrze...
Doszłam do umówionego miejsca i zobaczyłam mojego kuzyna czekającego na mnie na ławce kiedy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie.
-Dzień dobry moja najukochańsza kuzyneczko, cieszę się ,że przyszłaś.
-Daruj sobie..
-Och, widzę ,że tylko ja się cieszę z naszego spotkania..
-No chyba właśnie tak, czego chcesz Daniel ?
-Chcę ,żebyś pojechała do rodziców ,do Brazylii i podała pewną paczkę, swojemu ojcu..
-W co ty wciągasz, mojego ojca ?
-W coś, co nie powinno cię interesować..
-I myślisz ,ze to zrobię ?
-Ja to wiem, a w sumie nie masz wyjścia
-Nie będziesz mi rozkazywał ,a poza tym dlaczego sam tego nie możesz zrobić ?
-Bo ty masz to zrobić.
-Nie ma mowy..
-Słuchaj nie mam czasu na jakieś pierdolenia, jeśli tego nie zrobisz, twój kochany chłoptaś może mieć problemy,chcesz tego ?
-Skąd wiesz ,że mam chłopaka ?
-Śledzę cie idiotko, wiem, że jest dość sławny, więc szkoda by było jakby mu się cos stało..
-Nie mieszaj go w to !
-Nie zrobię tego, jeśli pojedziesz do ojca dać mu tą cholerną paczkę.
-Okej, ale jeśli dowiem się co tam jest.
-Pewne dokumenty, ale uwierz, nie chciałabyś ich czytać, więc jak ?
-Dobra, pojadę za tydzień.
-Masz to zrobić wcześniej.
-O nie ,nie, mój przyjaciel jest w szpitalu, nie zostawię go..
-Oj jakaś ty dobra, nie poznaję cię kuzyneczko.. Pamiętasz ,jak ćpałaś ?
-To było raz ,przez ciebie, a poza tym dawno..
-Nie masz ochoty wciągnąć ? Wiesz, mam nawet przy sobie ..
-Jesteś idiotą, daj tą paczkę i odwal się ode mnie raz na zawsze..
Podał mi paczkę i nie żegnając się ,odszedł. Mam nadzieję, ze nie będę musiała go nigdy więcej oglądać.
Nie chciałam patrzeć co jest w tej paczce, nie interesowało mnie to, ale jedyne co mnie ciekawiło, to to ,co mial wspólnego z tym mój tata.
Zostawiłam paczkę w domu i schowałam tak, żeby nikt nie znalazł ,a ja wróciłam do szpitala.
Nikogo nie było na korytarzu, więc pomyślałam ,że są w kafejce i się nie myliłam.
-Wróciłam- Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zrobiłaś zakupy ?
-Tak, tak ,jedliście coś ?
-My tak, zamówić ci coś ?
-Chętnie ,nic nie jadłam dzisiaj.
Tomek odszedł, a Klaudia przybliżyła się do mnie.
-Co jest ?
-A co ma być ?
-Zachowujesz się dziwnie. Tomka możesz oszukiwać, ale nie mnie, nie byłaś wcale w sklepie.
-Okej, nie byłam, pasuje ?
-Co robiłaś ?
-Nie ważne..
-Marika ,powiedz mi ,przecież nikomu nie powiem do jasnej cholery, znasz mnie...-Westchnęłam. Klaudii mogłam ufać, to moja najlepsza przyjaciółka.
-Daniel chciał się spotkać..
-TWÓJ KUZYN ?
-Ciszej..
-Co on od ciebie chciał ?
-Muszę jechać do Brazylii do rodziców,żeby podać paczkę tacie ?
-Twojemu tacie ? Co on ma z tym wspólnego ?
-No właśnie nie wiem..
-Kiedy jedziesz ?
-Jak Wojtek wyjdzie ze szpitala. Nie chcę was zostawiać.
-Mam propozycję.. Pojadę z tobą, nie chcę, żebyś była z tym sama..
-Klaudia ty musisz zostać z Wojtkiem, nie chcę cię wciągać w moje problemy.
-Wojtek wyjdzie ze szpitala, będzie miał próby z chłopakami, żeby Tomek sobie poradził sam, a ja zostanę sama, więc mogę z tobą jechać i właśnie dlatego chcę jechać, nie chcę ,żebyś została z tym sama.
-Naprawdę chcesz jechać ?
-Tak, błagam zgódź się -Zrobiła minę szczeniaczka ,a ja się zaśmiałam.
-No dobrze.-Przytuliła mnie.
-A co powiesz Tomkowi ?
-Że jadę odwiedzić rodziców ,a ty jedziesz mi towarzyszyć, prawdę, tylko nie wspomnę o paczkę..
-No dobrze..
W tym momencie podszedł Tomek do stolika ,przyniósł mi frytki i nugetssy, więc zjadłam i poszliśmy do Wojtka. Przy drzwiach poprosiłam Tomka o rozmowę, a Klaudia weszla do Łoza.
-O czym chcesz porozmawiać ?
-O tym, że za 4 dni jadę z Klaudią do Brazylii..
-Co jak to ? Do Brazylii ? Po co ?
-Do moich rodziców, chcemy ich odwiedzić..
-Na ile ?
-Na jakieś 3 dni ,nie długo, bo chcemy być tu z Wojtkiem..
-A koniecznie musicie akurat teraz ?
-No tak..
-No dobrze, będę tęsknił
-Ja też, kocham cię.
-Ja ciebie też.-Pocałował mnie w usta i przytulił..
Weszliśmy do pokoju Wojtka.

Łozo*

-O już jesteście ? Klaudia mi właśnie powiedziała, że wyjeżdżacie -Popatrzyłem na Marikę.
-No tak, nie będziesz zły ? To tylko 3 dni, potem wracamy.
-Jasne ,że nie będę zły, jedźcie i bawcie się dobrze..
-Dziękuję..- Uśmiechnęła się.
-Chodź do mnie. -Podszedła, a ja ją przytuliłem.-No teraz lepiej, możecie jechać.
-No to wychodzisz za dwa dni..
-Cholera, ja juz mogę teraz, czuję się dobrze, ale niee,bo badania które w ogóle nie są mi potrzebne.
-Gdyby nie były, to byś nie miał ich robionych.-Zaśmialiśmy się.

4 dni później/ Klaudia*

Dzisiaj wyjazd. Całe 4 dni spędziłam z Wojtkiem, chciałam się nim trochę zaopiekować, po tym szpitalu.
Teraz jesteśmy na lotnisku z chłopakami, o dziwo całą siódemką i Mają, przyjechali się pożegnać. Nie rozumiem, to tylko 3 dni.
Po całych tych pożegnaniach ,zajęłysmy z Mariką miejsca w samolocie.. To trwało bardzo szybko.
Przelot z Polski do Brazylii trwał z półtorej godziny, na miejscu ,zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy do domu rodziców Mariki.
Był dość duży, wielki ogród ,wysokie drzewa, był piękny.

Marika*

Kiedy zapukałyśmy do drzwi otworzyła nam moja mama.
-Córciu ,co wy tu robicie ?
-Ciekawe przywitanie.
-Wybacz, ale jestem w szoku, wchodźcie.
-Dzięki, jest tata ?
-Nie, aktualnie w pracy, wróci późno, więc pewnie zobaczysz go jutro.. A coś się stało ?
-Nie nie, a mamo mam pytanie
-Tak ?
-Utrzymujecie kontakt z Danielem ?
-Ja nie ,ale tata często z nim rozmawia ,wiesz to on się nim zajmował jak Daniel był mały, jest przywiązany ? A coś się stało ?
-Nie ,nie, to tylko chcę z tatą porozmawiać.
-No dobrze, jesteście głodne ? Zrobić kolację ?
-Wiesz, jesteśmy dość zmęczone i pójdziemy do siebie się położyć.
-No dobrze.
Miałam tu swój pokój, w którym nie byłam od wieków, rodzice przyjechali tu jakieś 2 miesiące temu, a tak dom był pusty, przez jakieś 5 lat.
Zaprowadziłam Klaudią do jej pokoju, a ja skierowałam się do siebie.
Nic się nie zmieniło, wszystko pozostało takie same, fioletowe ściany, biały dywan, drewniane łóżko i meble , książki, płyty, plakaty ,jakie ? Rihanny, Linkin Park ,oczywiście Afromental, Justina Timberlaka ,a nawet wydrukowane zdjęcie małego Justina ,który śpiewa 'With you' Chrisa Brauna. Tak, to Bieber, lubiłam go od takiego małego dzieciaka. Niektórzy mnie hejtowali, za to, że go słucham, ale to w końcu moja sprawa ,jakiej muzyki słucham. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Napisałam do Tomka sms'a, ze doleciałyśmy, jest okej i ,że go kocham ,a potem położyłam się spać.

Tomson*

Wczoraj Marika napisała mi smsa ,więc spokojnie zasnąłem ,dzisiaj muszę iść na próbę z chłopakami,szybko się ubrałem i najadłem i wyszłem z domu. Na schodach zauważyłem płaczącą Maję.
-Maja ? Co ty tu robisz ? Dlaczego płaczesz ?
-Nie miałam do kogo iść, nie ma dziewczyn, a ja potrzebuję się wygadać..
-Ale o co chodzi ? Śniady ci coś zrobił ?
-Nie ,to znaczy tak... dziecko.
-Jesteś w ciąży ?-Wykrzyknąłem zaskoczony.
-Ciszej i tak.
-Ale powinnaś się cieszyć, Śniady wie ?
-Nie wie, boję się mu powiedzieć.
-Dlaczego ? On nie jest taki, żeby miał cię zostawić..
-Ale to nie o to chodzi, kiedyś rozmawialiśmy o dzieciach i mówil,że nie jest jeszcze na to gotowy.
-On ma 30 lat ponad i nie jest gotowy na dziecko ? Ejj, mówił tak, bo myślał, ze jego to nie spotka. Jeśli mu powiesz, na pewno się ucieszy, przecież nie powie ci ,że masz usunąć ciążę..
- Nigdy bym tego nie zrobiła..
-Powiedz mu, w końcu musisz mu powiedzieć..
-Może masz rację ,nie potrzebnie się martwię.. Odwieziesz mnie do domu ?
-Jasne ,a kiedy mu powiesz ?
-Dzisiaj wieczorem.
-Dobrze, chodź.
Odwiozłem Maję do domu, a ja pojechałem do domu pracy twórczej na próbę. Wszyscy byli, więc zaczęliśmy ćwiczyć i rozkminiać, jak będzie bez Łoza.


_______________________________________________________________________

Witam :) I jest kolejny rozdział.. No cóż, kto by pomyślal, że Maja zajdzie w ciążę, a co jest w paczce i co ojciec Mariki miał z tym wpólnego ? Ciekawe ;D
Podoba się rozdział ? Piszcie komentarze, bo to mnie motywuję do dalszego pisania :)
Dziękuję też za 4690 odwiedzin, jesteście zajebiści :)
Macie jakieś propozycje ,co może się dziać w kolejnych rozdziałach ? :) Śmiało piszcie, na pewno wezmę to pod uwagę..
Poza tym z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy ortograficzne, językowe, interpunkcyjne, ale nie mam siły do sprawdzania, więc łapcie to co jest :)
Bigg up.

21 lipca 2013

Szesnasty.

Tomson*

Chyba Wojtusia zaskoczyło to, że tak spałem z Mariką, no ale przy najmniej miał fajną minę.
Śmiałem się sam do siebie. Ubraliśmy się i wyszykowaliśmy, Marice dłużej to zajęło, no bo te kobiece sprawy. Po wszystkim zeszliśmy do kuchni, gdzie wszyscy już jedli śniadanie.
-No w końcu jesteście- Odezwała się Maja na co się tylko uśmiechnęliśmy.
Najedliśmy się wszyscy i odeszliśmy od stołu, gdzie Klaudia już zaczęła sprzątać.
-To idźcie się ogarnąć ,bo za 10 minut wszyscy idziemy nad jezioro.
-Co za 10 minut ?- Marika wykrzyknęła i szybko pobiegła do góry ,a wszyscy zaczęli się śmiać.
Udałem się za nią do pokoju, a ta szybko się pakowała.
-Nie wiem czy wzięłam wszystko..
-Nie przejmuj się, jak czegoś nie weźmiesz, najwyżej przyjdziemy tu jeszcze raz,albo weźmiemy od reszty.
-No dobrze. A ty jesteś już gotowy ?
-Ja już dawno jestem gotowy, ubrałem strój odrazu jak się przebierałem mała.
-Lubię jak do mnie mówisz mała.
-A ja lubię mówić do ciebie mała. -Zaśmialiśmy się, a ja podchodząc do niej mocno ją przytuliłem.
-Cieszę się, że się dogadujemy.
-To ja się cieszę ,ale to dzięki tobie, bo mi wybaczyłaś, kocham cię jeszcze bardziej. -Westchnęła.
-To jak idziemy ? -Szybko zmieniła temat.
-Ej co jest ? Dlaczego tego unikasz.
-Tomek, nadal mnie to boli..
-Ale nadal mnie kochasz.
-Tak kocham cię..- Szybko do niej podszedłem i przycisnąłem ją do ściany.
-Dlatego teraz nic nie powinnaś mówić i zrobić to..- Pocałowałem ją mocno ,ale z uczuciem, myślałem ,że ta się odsunie ,ale odwzajemniła pocałunek. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, Marika przybrała dziwną minę.
-Dziwna jest ta cała sytuacja.
-Przepraszam, że cię pocałowałem.-Powiedziałem i usiadłem na łóżko.
-Nie to nie to. Nie mam ci za złe ,że mnie pocałowałeś. Po prostu ,kochamy się, nie jesteśmy razem, a żadne z nas nie może zapomnieć o tamtej nocy w Hiszpanii.
-Marika..
-Nie taka jest prawda, nie możemy być razem, dopóki nie wybijemy sobie z głowy tamtego wydarzenia.-Zaczęła płakać i wybiegła z pokoju, ja natomiast położyłem się.
Po chwili przyszedł Wojtek.
-Stary czekamy na ciebie ,a tak w ogóle to dlaczego Marika płakała.
-Nie idę nigdzie i nie twoja sprawa -Rzuciłem.
-Nie chcesz to nie mów, mam to w dupie, ale zastanów się co robisz ze sobą człowieku.
-Miało być wszystko okej, podobno mi wybaczyła.- Łozo westchnął i usiadł obok mnie.
-Nie łatwo zapomnieć o zdradzie ,co by było gdyby to ona ci coś takiego zrobiła ?
-Ale co ja mam zrobić, żeby choć dała nam szanse ?
-Postaraj się człowieku. My idziemy teraz nad jezioro, Marika idzie z nami, a ty tu myśl. Nara.
-Cześć.-Wyszedł z pokoju i usłyszałem drzwi wejściowe zamykające się.
Wstałem z łóżka ,wziąłem moją gitarę i usiadłem na parapecie z tym pięknym widokiem przez okno.
Zacząłem brzdąkać i pierwsze wersy nowej piosenki wpadywały jeden po drugim. Dawno nie miałem takiej weny. 

"Nigdy nie miałem dziewczyny z twarzą taką jak Twoja              
Ona jest dla mnie królową
Daje mi poczucie umoralnieniaNie mogę jeść, nie mogę spać.Ona jest wszystkim, czego kiedykolwiek potrzebowałem.I wiem, że ona potrzebuje mnie też.Przyszła matka moich dzieci.Moja miłość taka słodka, że żadna inna nie może z nią konkurować"


Kiedy napisałem już kilka wersów tak powstała cała piosenka, zanim się zorientowałem była już 19. Cały dzień przesiedziałem pisząc piosenkę. W oddali zauważyłem ,że domownicy już wracają, więc 
wstałem, odłożyłem gitarę i położyłem się do łóżka. Usłyszałem dźwięki dochodzące z dołu.
-Wojtek masz może jakąś poduszkę ?
-Dlaczego ?
-Zostanę na kanapie...
-Co ?
-Nie pytaj... Po prostu.
Dalej nic nie usłyszałem, siedziałem na łóżku i myślałem o całej tej sytuacji. Może powinienem dać jej czas ? Jeśli będę działał zbyt szybko, ona może mi nie wybaczyć. 
Spojrzałem na zegarek, 22:00 ,wstałem i zszedłem po schodach. Zauważyłem Marikę śpiącą na kanapie. Delikatnie ją podniosłem i zaniosłem do naszej sypialni. Ja natomiast położyłem się tam, gdzie ona wcześniej spała. Po kilku minutach zamyśleń, udało mi się zasnąć. 

Niedziela/ Marika*

Obudziłam się w sypialni, ale koło mnie nikogo nie było. Zastanawiałam się ,jak ja się tu znalazłam. Zeczłapałam się na dół i ujrzałam Tomka śpiącego na kanapie. Najwidoczniej to on musiał mnie zanieść do łóżka. Miło.
Ubrałam się ,najadłam i wyszłam z domu. Było dość wcześnie ,bo 8:30 i wszyscy jeszcze spali, ale chciałam trochę pobyć sama. Dotarłam nad rzekę, nikogo nie było, bo tu ludzie nie przychodzą ,usiadłam na małej ławeczce i rzucałam kamieniami do wody.
Cały czas siedzi mi w głowie ten obraz z nocy w Hiszpanii. Tomek z ta dziewczyną,w toalecie, w tej dziwnej sytuacji. To było przerażające,obrzydliwe i dla mnie by najmniej upokarzające. Chciałam zapaść się wtedy pod ziemię, ale czy należy to dalej ciągnąć. Może jeśli wybaczę Tomkowi, to z czasem o tym zapomnimy i to oby dwoje. 
Kiedy mnie pocałował, czułam się niesamowicie, bezpiecznie, cudownie, ale nie mogłam mu ulegnąć ,chcę, żeby się o mnie postarał, chociaż i tak już się stara. Chyba za bardzo go męczę.A co jeśli w tym czasie znalazł by sobie inną i mnie przestanie kochać. Westchnęłam. Biłam się z własnymi myślami,a chłodny wiatr wiejący od rzeki sprawiał, że robiło mi się chłodno, w końcu to już sierpień. Nagle poczułam coś otulającego moje plecy, obróciłam się i zauważyłam Klaudię.
-Hej.-Uśmiechnęłam się jedynie na to ,a moja przyjaciółka usiadła obok mnie na ławce.
-Tomek cię zaniósł do sypialni w nocy ? Bo teraz śpi na kanapie.
-Chyba tak,nie wiem, pewnie kiedy spałam.
-Miło z jego strony.
-Mhm- Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. 
-Skarbie, wiem co się dzieje teraz w waszym życiu, ale nie możesz wszystkiego skreślać, przez jeden głupi incydent.
-Głupi incydent ? Klaudia ,on mnie zdradził.
-Był pijany, nie wiedział co robi, nawet tego nie pamięta, ale przyznał się do błędu.
-Bronisz go zamiast popierać własną przyjaciółkę ?
-Nie bronie go, ani nie jestem po niczyjej stronie, po prostu sądzę, że panikujesz skarbie.
-A co jeśli Wojtek by cię zdradził w tych samych okolicznościach co Tomek.
-Wiadomo byłabym wściekła, ale dałabym mu drugą szansę. Kocham go i wiem, że on kocha mnie, więc nie widzę powodu dlaczego miałabym mu nie wybaczyć. Wy też się kochacie,więc..
-Może masz rację..
-Ja zawsze mam rację. 
-Dziękuję za wszystko, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham ,co ty byś beze mnie zrobiła. 
-Umarłabym -Zaśmiałyśmy się. 
-To wracamy ? Chcemy iść dzisiaj na górę.
-Co ? Nie mam żadnych sportowych butów.
-Ja ci pożyczę, wzięłam trzy pary.
-Po co ci tyle ?
-Pomyślałam za ciebie.-Znowu zaczęłyśmy się śmiać.

Łozo*

Dziewczyny wróciły do domu w świetnym humorze ,więc stwierdziłem, że jeśli Tomek niczego nie spieprzy, to będzie ciekawy dzień. 
Moja dziewczyna odrazu przytuliła się do mnie.
-Kocham cię wiesz ?-Rzuciła, a ja byłem trochę w szoku, bo nigdy nie mówiła mi tego od tak.
-Tak, ja ciebie też, ale co ci się stało ?
-A co się miało stać ? Tylko mówię, swojemu chłopakowi, że go kocham, czy to źle ?
-Wręcz przeciwnie.-Uśmiechnąłem się i delikatnie musnąłem usta Klaudii.-Porozmawiałaś z Mariką ? 
-Tak, myślę ,że coś do niej dotarło. 
-Oby w końcu się pogodzili, bo mam dość wiecznie narzekającego Tomka.-Zaśmialiśmy się.
-Jesteś wredny. 
-Ja ? wredny ? Tobie to teraz radzę uciekać- Tak jak powiedziałem tak też zrobiła ,ucieknęła już do sypialni, gdzie ją złapałem i rzuciłem na łóżko. Odrazu ją pocałowałem, gdzie robiło się coraz większe napięcie. Włożyłem ręce pod jej bluzkę, ale momentalnie ktoś wszedł do naszego pokoju. Śniadulka.
-Oj,przepraszam, że przerywam gołąbeczki, ale coś się dzieje u Tomka ,nie chce otwierać drzwi i w ogóle się nie odzywa.
-A Marika z nim rozmawiała ?
-Nie ,ona poszła z Mają nad jezioro na chwilę.
-Okej, ty czekaj tutaj ,a ja pójdę z Bartkiem do niego. -Powiedziałem do Klaudii.-Cholera, z nim wiecznie jakieś problemy.
-Zakochany, tak samo jak ty skarbie. -Klaudia jeszcze rzuciła kiedy wyszedłem już z pokoju. 

Tomson*

Tak się do mnie dobijali, że aż w końcu otworzyłem te drzwi. 
-Ty stary sobie żartujesz ?
-O co ci chodzi ? Spałem.
-Spałeś ?
-Tak spałem.
-W tym momencie się ubierasz i idziesz pogadać z Mariką.
-I myślisz ,że cię posłucham ?
-Chcesz nam spieprzyć znowu cały dzień pobyt tutaj ?
-Ej, ej ,ej spokojnie chłopaki-Odezwał się Bartek.-Weź się ogarnij i idź z nią pogadaj, chcesz się z nią pogodzić, chcesz z nią być ? Więc rusz dupę i idź do niej. 
-Okej, okej. 
-No patrz, a mnie nigdy nie posłucha. 
-Bo ty nie masz takiego daru przekonywania jak ja.
-Jesteście pojebani.-Zaczęliśmy się śmiać. -A teraz wyjdźcie, bo muszę się ogarnąć.
-Spoko.
Chłopacy wyszli ,a ja szybko ubrałem biały t-shirt ,spodenki i supry. Wyszłem z domu idąc w kierunku jeziora. Będąc na miejscu zauważyłem dziewczyny siedzące na molo. Kiedy szedłem w ich stronę ,zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.
-Cześć ,Tomson prawda ?
-Tak, to ja.-Uśmiechnąłem się sztucznie. 
-Mogę prosić o zdjęcie i autograf ?
-Jasne ,nie ma sprawy.
Zrobiłem z nią zdjęcie, dałem jej autograf i szybko pobiegłem do Mariki. 
Nie wiem co ta dziewczyna tu robila. To odludzie, dlatego tu kupiliśmy domek. Westchnąłem.
W końcu dobiegłem do Mai i Mariki.
-Cześć, Maja zostawiłabyś nas na chwilę samych. 
-Jasne.-Poklepała mnie lekko po plecach i wróciła do domku. 
Marika nie odzywała się w ogóle, więc musiałem jakoś zacząć rozmowę. 
-Przepraszam.-Odwróciła głowę w moją stronę.
-Ale za co ?-Spytała cicho.
-Za to,że tak na ciebie naciskałem, nie powinienem. Wybacz. To wszystko dlatego, że cię kocham i chcę cię odzyskać, bo nie mogę bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę cię stracić.
-Nie stracisz, po prostu chciałam czasu, ale teraz wiem, ze to nie ma sensu. 
-Ale o czym ty mówisz ?
-O tym, że cię cholernie kocham i chcę być z tobą, chcę zapomnieć o tej Hiszpanii i o tym co tam się wydarzyło. Chcę do ciebie wrócić, bo tak samo jak ty, nie mogę bez ciebie żyć.
-Ale..
-Nie Tomek, już nic nie mów, po prostu mnie pocałuj.
Tak się stało, pocałowaliśmy się, długo ,namiętnie. Pocałunek pełny emocji. Przez niego, pokazaliśmy sobie, jak bardzo się kochamy. 
Kiedy już od siebie się oderwaliśmy, przytuleni ,wróciliśmy do domku,gdzie wszyscy zbierali się na wejście na górę. My też tak zrobiliśmy. 
Kiedy wszystkim powiedzieliśmy, że między mną, a Mariką jest wszystko okej ,wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na miejsce naszego dzisiejszego celu. 
Na początku szedł Śniady z Mają ,to on znał tą górę najlepiej, potem ja z Mariką ,a na końcu Klaudia i Wojtek. Góra była dość niebezpieczna, bo wybraliśmy nie tą ścieżkę co powinnyśmy, ale stwierdziliśmy ,że damy radę, nagle usłyszeliśmy krzyk Klaudii, obróciliśmy się i zobaczyliśmy Łoza na ziemi, całego we krwi. Spanikowałem, nie wiedziałem co się dzieje, łzy napływały mi do oczu, mimo, że ja nigdy nie płaczę. Klaudia robiła to samo. 
Usłyszałem ,że Śniady dzwoni po karetkę. Marika mnie przytulała, z Maja zajmowała się Wojtkiem, bo była początkującą pielegniarką. 
Karetka przyjechała po 10 minutach, szybko zabrali Wojtka i zawieźli go do szpitala. My natomiast szybko pojechaliśmy za nimi. 

Szpital/ 2 godziny po wypadku/ Marika*

Lekarz poinformował nas, że jego życiu nic nie zagraża i stan się polepszył, bo nie stracił zbyt dużo krwi i, że miał strasznie dużo szczęścia. 
Siedziałam z Klaudią i ją przytulałam ,pocieszałam, ona cały czas płakała, no nie dziwię jej się. 
Po kilku minutach przyszedł do nas znów lekarz i powiedział, że można go zobaczyć.
Pobyliśmy trochę u niego, ale on był w śpiączce ,więc mogliśmy zostać tylko na krótko. Po 10 minutach wyszliśmy z sali. 
-Kochanie, musisz odpocząć, jesteś taka zmarnowana-Mówiłam do Klaudii
-Czuję się świetnie, zostanę tu z nim. 
-Musisz odpocząć Klaudia, jeśli coś się będzie działo lekarze na pewno zadzwonią ,a ty jedź ze mną i Tomkiem do mnie do domu. Nie zostawię cię samej u siebie. -Westchnęła.
-Klaudia, ona ma rację, my wszyscy potrzebujemy prysznica, snu, a tym bardziej ty. Jesteś cała rozmazana ,wyglądasz jak ufo. -Zaśmiałyśmy się ,po czym Klaudia mocno nas przytuliła.
-Kocham was. dziękuję ,że jesteście. 


__________________________________________________________________________________________

Wybaczcie,że tyle czasu, ale nie mam ostatnio weny i czasu. Są wakacje, więc piszę jedynie późnymi wieczorami.
Wojtas w szpitalu .. hmm... mogę wam powiedzieć, że nic poważnego się nie stanie :) 
A tak teraz na real to wiecie ,że Łozo założył bloga ? Jestem niesamowicie podjarana, a już po pierwszym wpisie miałam łzy w oczach. < http://www.wozzlozowski.com/ > 
A więc, to chyba na tyle..
A co do kolejnego rozdziału, to nie mam pojęcia kiedy będzie :< Jak będę miała wenę i czas, wtedy dodam. Kocham was. Bigg Up <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3                                  


14 lipca 2013

Piętnasty.

Tomson*

Obudziłem się obok Mariki, piękne uczucie. Spojrzałem na tykający zegar,wiszący na ścianie i szybko się podniosłem.
-Marika, jest 13 ,musimy wstać.
-Co ? Jaka 13 ?-Spytała zaspana.
-No patrz na zegar.
-Ten zegar za szybko idzie, śpij jest dopiero 9 rano. Jeszcze godzinka.-Zaśmiałem się.
-Ahh.. to ty śpij, ja już wstaję. -Przytaknęła, i obróciła się na drugi bok, a ja znowu wypuściłem z siebie cichy śmiech.
Poszłem do łazienki, tam szybko się umyłem i ręką przeczesałem włosy. Ubrałem ciuchy, które przywiozłem ze sobą. Jeansowe spodenki, biały t-shirt i podstawa mojego ubioru, full cap ,czarny z białym znaczkiem.
Kiedy byłem już ogarnięty ,udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę, nic specjalnego. Muszę iść coś kupić. Zajrzałem do Mariki, śpi jak zabita. Po cichu wyszłem z domu ,zamykając drzwi i skierowałem się do pobliskiego sklepu.
Na miejscu, zabrałem koszyk i chodziłem po różnych regałach, brałem wszystko co wpadło w moje ręce, nagle wpadłem na kogoś, Majka.
-Maja ? Co ty tu robisz ?
-Przyszłam na zakupy, bo nie miałam nic w lodówce. A ty ?
-Dokładnie to samo, tyle, że to Marika nie miała nic w lodówce.
-A rozumiem, nocka u dziewczyny.
-Nic się nie działo, nie wyolbrzmiaj, ona mi jeszcze nie wybaczyła do końca, nie wiem co mam zrobić.
-To ją boli, nie jest małe gówno, tylko zdrada na jej oczach, to musi ją ciągle boleć, ale ty się musisz starać.
-Tyle, że ja nie wiem co robić.
-Spróbuj w górach, może tam zrobisz dla niej coś wyjątkowego.-Pomyślałem przez chwilę.
-Ej, to wspaniały pomysł, dziękuję Maja, jesteś niesamowita, a teraz lecę na dalsze zakupy i idę zrobić Marice sniadanie, bo może już wstała.
-Jasne Tomek, to do dzisiaj. Pa-Uśmiechnęliśmy się i rozeszliśmy.
Zapłaciłem za produkty i wróciłem do Mariki. Ta jeszcze spała, więc zrobiłem śniadanie i obudziłem moją dziewczynę.

Łozo*

Po śniadaniu wyszliśmy z Klaudią na małe zakupy do pobliskiego centrum handlowego.
Chciałem kupić sobie nowe conversy i supry, a Klaudia chciała mi doradzić.
-Jeśli coś ci się spodoba to mów ,kupie ci.
-Nie chcę, nie lubię kiedy ktoś wydaje na mnie pieniądze.
-Ej, jestem twoim chłopakiem i chcę wydawać na ciebie pieniądze.- Westchnęła głośno i prowadząc mnie za rękę ruszyła do sklepu.
Wybraliśmy dla mnie supry, pomarańczowo-białe, jeansowe spodenki i biały t-shirt ze znakiem supry.
Klaudii spodobała się sukienka, więc po chwili namawiania jej, w końcu uległa i kupiłem jej, no wyglądała w niej bajecznie, nie mogłem tego nie zrobić.
Po zakupach wrócilismy do domu, była już 15 ,mamy jeszcze jakieś trzy godziny do wyjazdu, więc spakowaliśmy wszystko do końca i zanieśliśmy do mojego samochodu.
Posiedzieliśmy jeszcze ,oglądając telewizor. I potem już czekaliśmy na naszych towarzyszy.

Marika*

Kiedy już się zabralismy, zamówiliśmy taksówkę i udalismy się do domu Wojtka.
Na miejscu zauważyliśmy ,że czekają przy samochodzie, razem  z Mają i Śniadym.
Przywitalismy się i po wlożeniu walizek do bagażnika ruszyliśmy w drogę.
Wojtek miał duży samochód, więc zmieściliśmy się wszyscy. Ja siedziałam z Klaudią i Majką z tyłu, a chłopacy z przodu.
Droga mijała wspaniale, ja spałam oparta na szybie i słuchałam muzyki, głównie 'Afromental' ,'Justin Bieber' .'Timberlake' ,'Macklemore' i tak dalej..
Chłopacy rozmawiali o samochodach ,co nas wogóle nie interesowało.
Klaudia malowała paznokcie przy nogach, a Maja spała.
Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni. Kto mógłby do mnie napisać...

Nieznany- cześć.. pamiętasz mnie ? Damian. Musimy się spotkać ! Zaraz ! Wiem, gdzie mieszkasz.

Cholera.. Co on ode mnie chce.
Damian to mój zły kuzyn. Nienawidzimy się. Zawsze się kłóciliśmy, ale nie o jakąś błachostkę. On jest zamieszany w bójki, handel narkotykami i kto wie jakie jeszcze inne przestępstwa. Nie chcę go widzieć.

Nie ma mnie teraz w domu w weekend, ale na pewno nie mam ochoty się z tobą spotykać, nawet nie mamy po co. 

Nie masz wyjścia, to ważne. Spotkajmy się w poniedziałek w parku. Będę czekał o 13. Masz przyjść,najwyżej cię znajdę. 

No to super. Czego on może ode mnie chcieć. Jeśli ma zamiar mnie w coś zamieszać, to jest w wielkim błędzie, nigdy nie złamałam prawa i nie mam zamiaru tego robić tak jak mój durnowaty kuzyn.
Siedziałam w aucie w strasznym napięciu, miałam zaciśnięte zęby, byłam strasznie zdenerwowana. Nie mogę nikomu o tym powiedzieć, szczególnie Tomkowi, pewnie by poszedł ze mną ,albo zwołał policję. Nie mogę mu powiedzieć. To miał być fajny weekend, a będę cała w napięciu.
Z rozmyślań wyrwal mnie głos Śniadego.
-Dziewczyny jestesmy, budzić się.
Wyszliśmy z auta i zobaczyłam śliczny, mały, drewniany domek, przy lesie i rzeczce ,było miejsce na grill ,mały basen, a w oddali widać było jezioro. Było przecudownie.
-Tu jest ślicznie- Odezwała się Klaudia, przytulona do Wojtka.
-Idźcie obejrzeć dom, macie klucze ,a my wyciągniemy torby.
-Okej.
Weszłśmy do domku, a tam śliczny kominek ,a przy nim kanapy i stolik, koło 'salonu' była mała kuchnia, koło niej znajdowała się przytulna łazienka z prysznicem. I dwa małe pokoje.
Do góry był jeden pokój ,toaleta i pokój ze sprzętem do grania, gitary, klawisze, perkusja ,wszystko co było potrzebne zespołowi.
Dziewczyny zamówiły dolne pokoje, więc mi pozostała góra, tu będe spała z Tomkiem. No cóż ,raz się żyje.
Usiadłam na łóżku, a po chwili wszedł Tomek.
-Widzę, że mamy najlepszy pokój.
-Dlaczego najlepszy ?
Podal mi rękę i pokierował mnie do okna, następnie podciągnął rolety, a moim oczom ukazał się prześliczny widok ,na jezioro i rzekę, do tego był wschód słońca. Bylo prześlicznie.
-Wooow.-Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
-Tu jest pięknie, zawsze tu siedziałem na parapecie z gitarą. Tu były najlepsze pomysły. Nie robiłem tego od ośmiu lat.
-Chciałabym usłyszeć kiedyś taką piosenkę prosto z twojego serducha, tylko twojego.
Przytulił mnie. -Napewno usłyszysz.-Poczułam ,że się uśmiecha.
-Dziękuję za wszystko.
-Nie masz mi za co dziękować. A teraz idź się przebrać i idziemy spać.
-Dobrze.

Tomson*

Kiedy Marika zniknęła za drzwiami łazienki ,ja udałem sie do kuchni, powkładałem do lodówki wszstko co ze sobą przywieźliśmy i wróciłem do pokoju. Szybko się rozebrałem i wszedłem do łóżka czekając na Marikę. Po chwili przyszła, przebrana w koszule nocną, położyła się koło mnie i niespodziewanie dla mnie dała mi całusa w policzek, usmiechnęła się i powiedziała dobranoc.
-Dobranoc mała. -Uśmiechnąłem się również do niej.
Kiedy tak leżeliśmy, ja za nic nie mogłem zasnąć i najwidoczniej Marika też nie.
-O czym myslisz ?-Spytałem.
-A o życiu, pracy i o nas.
-O nas ?
-Tak, ale nieważne.
-Ważne.
-Lubisz się ze mną droczyć nie ?
-Oczywiście.-Zaśmialiśmy się.
-Zastanawiam się, czy jeśli byśmy znów byli razem, to czy mogło być tak jak dawniej.-Westchnęła.
-Wiem, że nawaliłem i wiem, że nic z tego nie pamiętam, ale przyznaję, że jestem totalnym idiotą.
-Mówisz to po raz setny.
-Ale taka jest prawda. Nie wiem jak ja mogłem ci to zrobić. Nigdy sobie tego nie wybaczę Marika. Nigdy.
-A jesli ja ci wybaczę, to zapomnimy o tym ?
-Nie oszukujmy się ,nic z tego nie wyjdzie, zawsze to bedzie siedziało w naszej głowie.
Podniosłem się do pozycji siedzącej,a Marika powędrowała za mną wzrokiem.
-Będzie okej.
-Ale ty mi jeszcze nie wybaczyłaś.
-Pracuję nad tym.-Zaśmialiśmy się.
-Jesteś kochana.- Zarumieniła się.
-Ty też.-Uśiechnąłem się, na co ona odpowiedziała tym samym.
-To moze spróbujemy zasnąć ?
-Możemy spróbować.
Położyliśmy się ,a ja mocno się w nią wtuliłem. Było o wiele lepiej,więc dość szybko zasneliśmy.

Łozo*

-Cholera ! -Krzyknąłem,kiedy zauważyłem ,że nie zabrałem ze sobą mojej ulubionej bluzki z supry.
Wstaliśmy przed chwilą, godzina 10 i chciałem się w nią ubrać. Najwidoczniej musiała zostać na krześle w domu. Jak ja mogłem ją przeoczyć.
-Kochanie, załóż coś innego ,to nie koniec świata.
-No tak, ale ja ją bardzo lubię.
-Ubierz tą fioletową, ładnie ci w niej.
-Jesteś kochana.-Zaśmialśmy się.
Kiedy już w pełni byliśmy gotowi ,wyszliśmy do kuchni,gdzie tam już był Śniady z Mają.
-A wy co ?
-Śniadanie robimy.- Odezwał się Bartek.
-Nasz zdolny kucharz.-Zaśmialiśmy się.
-Obudzi ktoś Tomka i Marikę ?-Odezwała się Klaudia.
-Ja pójdę.-Zaproponowałem.
Wszedłem na górę i po cichu otwarłem drzwi od ich pokoju. Zszokowało mnie to co zobaczyłem.
Marika i Tomson, śpią przytuleni do siebie, jakby byli razem. Może nam czegos nie mówią ? Zmarszczylem czoło na samą myśl. W końcu zdecydowalem się ich obudzić.
-Wstawać ! Śniadanie już jest,a wy śpicie.
Odrazu się przebudzili. Lekko zdezorientowani tym co się dzieję.
-Nie umiesz pukać ?
-I tak byście nie zareagowali. Dalej ubierajcie się, jemy i spadamy nad jezioro.
-Jasne, jasne.
Wróciłem do kuchni i wsyztscy już siedzieli przy stole.
-I jak ?
-Już wstają, ale chyba rozstać zabrardzo się nie chcą.-Zaśmiałem się.
-Co ?
-Nie ważne.-Ućmiechałem się cały czas, a wszyscy się na mnie patrzyli jak na idiotę, aż w końcu wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

_______________________________________________________________________________
Trochę krótki, ale chciałam go koniecznie skończyć.
Nie mam wey ostatnio i czasu też, cały czas coś się dzieje.
Dzisiaj przysiedziałam dłużej i skończyłam w końcu ten rozdział.

Złożyliście życzenia Tomsonowi ? :)
Ja tak, na facebooku, twitterze, po kilka razy. Mam nadzieję, ze przeczyta :)

A jak rozdział ? Co myślicie o kuzynie Mariki ? Będą problemy ? :)
Czytasz= komentujesz <3