28 lipca 2013

Osiemnasty.

Brazylia/ Marika*

Kiedy wstałam rano ,odrazu poszłam do taty, by z nim pogadać, mama w tym czasie jest w przedszkolu ,bo tam pracuje, więc mogę z nim normalnie porozmawiać. 
Po ogarnięciu swojego wyglądu, zabrałam paczkę, którą dostałam od Daniela i poszłam do kuchni, gdzie tata siedział i czytał gazetę.
-Cześć tato.
-Cześć córeczko.- Podszedł do mnie i przytulił, nie odwzajemniłam uścisku.- Coś się stało ?
-Możesz mi powiedzieć ,dlaczego do jasnej cholery zadajesz się z Danielem ?
-Wyrażaj się.
-Jestem dorosła. To odpowiesz mi ?
-Skąd niby wiesz ,że się z nim zadaje ?
-Po to tu przyjechałam. Podał mi paczkę, którą miałam ci podać, dlatego tutaj jestem.
-Mogłaś odmówić.
-W tym problem ,że nie mogłam, zagroził, że mój chłopak będzie miał problemy. 
-Masz chłopaka ?
-Nie zmieniaj tematu. -Westchnął. 
-Wpakował mnie w niezłe gówno,dlatego.
-Może konkretniej.
-W tej paczce co mi przywiozłaś, są spisane adresy i nazwiska ludzi, którym muszę dostarczyć towar.
-Narkotyki ?-Skinął potwierdzająco głową. -Okłamujesz mamę, nie jesteś kierowcą !
Bo tak mówił, podobno pracował jako kierowca i woził ludzi, a tu się okazuje ,że jeździ do uzależnionych ludzi i sprzedaje im narkotyki. To jest karalne. 
-Muszę to robić, Daniel zagroził, że nie będę mieć spokoju w rodzinie, a mojej żonie może się coś stać.
-On cię szantażuje ! Dlaczego nie możesz iść na policję ?
-To rodzina, mam do niego sentyment dobrze o tym wiesz.
-Tak pogratulować takiej rodziny. Daniel to kryminalista, a ty możesz skończyć tak jak on, jeśli tego nie skończysz.
-Pójdę do kicia razem z nim. 
-Przyznasz się, będziesz miał mniejszą karę..
W tym momencie do domu weszła mama.
-Mamo, co tak wcześnie jesteś ?
-Urwałam się z pracy, żeby posiedzieć trochę z tobą i Klaudią.
-Ahh tak, a właśnie Klaudia, pójdę ją obudzić.

Maja*

Chyba skończyli próbę, bo Bartek napisał mi ,że przyjedzie mnie odwiedzić za pół godziny. 
Powiem mu o ciąży, boję się jak zareaguje, ale przecież ,nie mogę tego przed nim ukrywać. On zostanie ojcem w końcu. 
Siedziałam na kanapie i obgryzałam paznokcie z nerwów ,zawsze jak się denerwuje to robię, to mój taki nałóg, z którego nie mogę się wyleczyć.
Przyjechał, uslyszałam dźwięk zamykanych drzwi od samochodu. Szybko pobiegłam je otworzyć. 
-Cześć kochanie.
-Witam skarba.-Pocałował mnie w usta. -Masz ochotę na jakieś zakupy ?
-Wiesz, najpierw chciałam z tobą porozmawiać. 
-Oczywiście nie ma sprawy ,a o czym ?
-Bo, yyy... ja nie wiem jak ci to powiedzieć.
-Prosto z mostu kochanie ,o co chodzi ?
-Nie wiem jak zareagujesz..
-No ja też nie wiem, powiedz mi...-Westchnęłam.
-Dobrze,ale usiądź.
-Jeśli to w czymś pomoże.- Usiadł na kanapie ,a ja usiadłam koło niego i złapalam go za rękę.
-Jestem w ciąży.
Śniady wstał i złapał się za głowę.
-Na pewno ? Robiłaś test ,czy ci się tylko wydaje ?
-Robiłam.
-Cholera.
-Nie chcesz tego dziecka ?- Spytałam, a po policzku poleciały mi łzy.
-Chcę ,oczywiście, że tak. Kocham cię i nigdy cię nie zostawię, bez względu na wszystko kochanie.
-Dziękuje i ja ciebie też kocham.- Przytulił mnie i pocałował.
Cieszyłam się ,że nie jest zły, nie zrobił mi awantury, czy tez nie zostawił. Jest ze mną, powiedział, że zawsze będzie.

Tomek*

Leżałem na łóżku myśląc o tym co się wydarzyło po poznaniu Mariki. Gdyby nie przyszła na ten koncert, nigdy byśmy się nie spotkali. Może cała nasza miłość potoczyła się tak szybko, ale ja odrazu się w niej zakochałem, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem. Może to banalnie brzmi, bo niektórzy nie wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia. Ja też nie wierzyłem, do czasu kiedy zobaczyłem Marikę.
Gdyby nie tamten incydent w Hiszpanii, wszystko byłoby idealnie, ale najważniejsze, że mi wybaczyła.
Cieszę sie, że nam się teraz układa, mam nadzieję, że niczego nie spieprzymy.
Nie byłem świadomy tego ,co jeszcze może się zdarzyć po między nami, ale to nie zdrada, nie brak miłości, to coś zupełnie z innej beczki.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu ,spojrzałem na wyświetlacz 'Wojtas', no tak, a kto może dzwonić..
-Czego chcesz ?
-A co ty taki oschły jesteś ? Trzeba się bawić, śmiać, korzystać z życia.
-Mówi to ten ,który właśnie wpieprza chipsy i pije nestea ,w gaciach przed telewizorem.
-Jak ty mnie dobrze znasz bracie.-Zaśmialiśmy się.
-Dobra, ale po co dzwonisz ?
-Co powiesz na imprezę u Dziamasa ?
-Po pierwsze ,gadałeś z nim ? Po drugie ,podobno masz odpoczywać, a po trzecie, z jakiej to okazji.
-Sam to zaproponował, ja się czuję świetnie, a pić nie muszę, a tak bez okazji. Taki wieczór, bez ani jednej kobiety. Aha, tylko Śniadego nie będzie, bo w sumie nie wiem czemu, wiesz coś ?
-Wiem, Maja jest w ciąży, pewnie mu powiedziała.
-Afro-dziecko kolejne w rodzinie ,aaaaaaa....- Śmiałem się, bo Łozo się tak ucieszył, że mi tak krzyczał do telefonu.
-No tak, już nie będzie tylko Marysi.
-Dobra, ale do rzeczy, dzisiaj o 20 koło ciebie, podjadę tam, a ty bądź już gotowy.
-No spoko, to nara.
-Nara stary.-Rozłączył się.

Marika*

Kiedy obudziłam rano Klaudię, odrazu się ubrałyśmy i wyszłymy na małą przechadzkę po mieście. Weszłyśmy do kilku sklepów i kupiłyśmy pare naprawdę świetnych ciuchów, w jednym ze sklepów zauważyłem prześliczną sukienkę ,kiedy Klaudia ją zobaczyła, powiedziała, że koniecznie muszę ją mieć ,a jak Tomek mnie w niej zobaczy oszaleje jeszcze bardziej ,jak oszalał. To ta sukienka .
Potem wróciłyśmy do domu ,a mama zawołała nas na obiado-kolację.
Przy stole oczywiście nie obyło się bez zbędnych pytań rodziców.
-Kochanie ,masz chłopaka ?
-Tak.
-Naprawdę ?
-Mamo, mam 24 lata ,już chyba przyszedł na to czas.
-No tak, tylko wiesz co było z tamtym ,co nie pamiętam jak miał na imię.
-Tak, ale Tomek taki nie jest.
-A czyli Tomek. Ile ma lat ? Co robi ?
-Nie odpuścicie, prawda ?-Pokreciła przecząco głową.- Tomek Lach, 30 lat, jest wokalistą w znanym w Polsce zespole Afromental, starczy ?
-Masz sławnego chłopaka ?
-Czy to źle ?
-Wręcz przeciwnie, a tobie Klaudia jak tam się powodzi.
-Wspaniale, też mam chłopaka, to przyjaciel chłopaka Mariki,jest drugim wokalistom w zespole.
-Ale wam dobrze, w tej Polsce.
-No nie można zaprzeczyć.
-To Marika ,kiedy ślub ?-To pytanie nie co mnie zszokowało, aż zachłysnęłam się herbatą.
-Jeszcze mamo nie planujemy, może skończymy już ten wywiad ?
-No dobrze, jak chcesz.
Potem rozmawialiśmy o różnych pierdołach, posprzątaliśmy ze stołu, a ja poszłam do swojego pokoju, żeby zadzwonić do Tomka. Wykręciłam jego numer i oczekiwałam ,aż odbierze.
-Hallo skarbie ?
-Cześć kochanie ,jak tam ?
-Niedługo idę na imprezę do Dziamasa ,robimy taki męski wieczór, tyle, że bez Śniadego.
-A dlaczego ?
-Potem wam z Mają wszystko wyjaśnią kochanie, to wielka niespodzianka dla nas wszystkich.
-No dobrze, nie będę się pytać, bo wiem, że mi nie powiesz.
-No tak, upartość to jedna z cech odziedziczonych po rodzicach.
-A skoro o rodzicach, to moi robili wywiad, na twój temat.-Zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że mówiłaś dobre rzeczy.
-No oczywiście.
-Dobra kochanie, Wojtek po mnie przyjechał, do poniedziałku, kocham cię.
-Ja ciebie też i baw się dobrze.
Odłożyłam telefon i położyłam sie do łóżka i nie spostrzeżenie zasnęłam w ciuchach.

Śniady*

Chłopacy dzisiaj mają imprezę ,ale ja nie chciałem zostawiać Mai samej, po tym jak mi powiedziała o ciąży. Ogólnie to byłam w totalnym szoku po tych słowach. Co prawda nie chciałem jeszcze dziecka, ale skoro wpadliśmy to przecież, jej nie zostawię, ani nie będę kazał usunąć ciąży. Już kocham to dziecko.
Przeleżeliśmy na kanapie praktycznie cały dzień oglądając filmy i rozmawiając o dziecku.
-Wolisz chłopca ,czy dziewczynkę ?-Spytałem
-Dziewczynkę, a ty ?
-Chłopca i by miał na imię Wojtuś.
-Po Łozie ?
-Nie -Zaśmiałem się- Mój tata ma tak na imię.
-Ah tak, a dziewczynka Laura.
-Dobry wybór, a kiedy sie dowiemy o płci.
-Przy porodzie, nie chcę znać wcześniej, to ma być zaskoczenie.
-Mi to pasuje.

Dziamas*

Chłopacy już przyszli i wódka odrazu poszła w ruch. W końcu jakiś męski wieczór, bo od kiedy pojawiła się Marika, Maja i Klaudia ,wszystko było inaczej.
-To za co pijemy ?
-Za dziecko !-Palnął Łozo, a ja nie wiedziałem o co chodzi ,tak jak wszyscy, tylko Tomek nie był zaskoczony.
-Jakie dziecko ?-Torres spytał.
-Ty idioto, sami mu mieli powiedzieć, masz za długi język debilu.-Tomson uderzył Wojtka w ramię.
-To będą udawać ,że nic nie wiedzą.
-Powie nam ktoś o co tu chodzi ?
-Maja jest w ciąży.
-Ze Śniadym ?
-Nie kurwa z księdzem. -Wszyscy się zaczęli śmiać.
-No to kolejne Afro dziecko. Wypijmy za to !- Uniósł kieliszek do góry Baron.
Wypiliśmy toast,a Alek wstał, zeby coś powiedzieć.
-No to jak mamy noc zwierzań, to muszę wam oznajmić ,że mam dziewczynę.
-Coo ?- Wszyscy równo wykrzyczeliśmy, na co zaczęliśmy się znowu śmiać.
-Ma na imię Miley i nie jest Polką ,tylko Kanadyjską,piękną dziewczyną, ale przeprowadziła się do nas.
-Ej to nieźle,a mówi po Polsku ?
-Tak
-Dobra to pijemy za to- Odezwał się Lajan.
Wypiliśmy kolejny kieliszek, a Łozo siedział, bo był na lekach, więc nie mógł pić.
 Potem ,kiedy byliśmy już nie co wstawieni, wiedziałem ,że Łozo odwozi chłopaków do domu. Ja położyłem się na kanapę, bo nawet nie miałem siły dojść po schodach.

Tomek*

Rano obudziłem się z bólem głowy na kanapie, zauważyłem liścik na stole.

Tak się schlaliście, że o bożym świecie nie wiedzieliście. Odwiozłem cię do domu. Mam nadzieję, że jesteś wdzięczny zią. haha. Widzimy się dzisiaj w galerii o 16 ,mam sprawę do ciebie. Nara. 
PS. Kupiłem ci tabletki, są w szafie koło lodówki. Nie musisz dziękować, chociaż.... Jednak musisz.

Zaśmiałem się z tego oszołoma, no ale miły jest,że pomyślał, o tabletkach. Ból głowy po alkoholu i mnie jest zawsze, więc juz się trochę przyzwyczaiłem. Napisałem do Mariki smsa ,że tęsknie i ją kocham i skierowałem się pod prysznic, co mi bardzo dobrze zrobiło.

Łozo* Galeria* Godzina 16.

Czekam i czekam na Tomka ,a ten znowu się spóźnia. No czemu mnie to nie dziwi. Zauważyłem go idącego na nogach z przystanku. TOMSON JECHAŁ AUTOBUSEM !? Byłem w szoku.
-Co się gapisz ?
-Tty ii Aautoobuus ?- Wydukałem.
-No kurwa mam jeszcze trochę procentów w sobie...
-Nie trzeba było tyle chlać.
-Ty taki mądry ,bo na lekach i pić nie możesz...
-Przynajmniej jestem trzeźwy baranie.
-Dobra nieważne, po co tu jesteśmy ?
-Chcę kupić Klaudii jakiś prezent, ma niedługo urodziny i stwierdziłem, ze jak jej nie ma teraz w Polsce ,to jest okazja ,żeby coś kupić, bez wpadki,że coś się wyda.
-No spoko.
Chodziliśmy po sklepach, oczywiście nie obyło się bez jakiś autografów i zdjęć, czasami takie życie jest wkurzające.
Łozo dla Klaudii kupił sukienkę, w której wyborze pomagała mu sprzedawczyni, która chyba starala się z nim trochę flirtować, na co ja się głupio śmiałem, a Wojtek chciał jak najszybciej kupić tą sukienkę i wyjść z tego sklepu.
Kiedy jego męczarnia się skończyła, wyszliśmy z butiku.
-Stary, ona mi dała swój numer na paragonie-Zaśmialismy się.
-Gruboo
-To co teraz robimy ?
-Ja muszę kupić sobie nowe supry i full capa.
-No spoko, to chodź i spadamy, bo mam już dość widoku dziewczyn jak na jeden dzień.
Wybuchnęliśmy śmiechem, już nie wiem po raz który. Skierowaliśmy się do najczęściej odwiedzanego przez nas slepu. Przymierzyłem supry i wybrałem full capa ,potem udałem się do kasy.
Wyszliśmy ze sklepu i nagle zadzwonił telefon..
-Cholera, to do ciebie ,czy do mnie ?
-Do ciebie, wiesz to nie był dobry pomysł ,żeby ustawiać te same dzwonki.
Odebrałem telefon od nieznanego mi numeru.
-Witam Tomuś..
-Kto mówi ?
-A czy to ważne ?
-Słuchaj koleś,czego chcesz ?
-Chcę, żebyś odwalił się od mojej kuzyneczki.
-Konkret człowieku.
-Marika kojarzysz ? No chyba musisz skoro jest twoją dziewczyną.
-O co ci człowieku chodzi do cholery ?
-Nie unoś się tak ,spokojnie stary. Mówię ci, że jeśli się nie odwalisz od dziewczyny, będziesz miał problemy.
-Mam to w dupie co ty do mnie gadasz człowieku, weź się lecz. Żegnam.
Rozłączyłem się i wsiadłem do samochodu Wojtka.
-Co jest stary ?
-Życie jest pojebane...

_________________________________________________________________________
A się wysiliłam i dałam wcześniej, bo miałam dużo czasu :)
Podoba się rozdział ?
Piszcie komentarze, bo ostatnio ich coraz mniej i nie ogarniam, czy ktoś to czyta ,czy co xD
Ostatnio pojawiło się dużo blogów o Afro i bardzo mnie to cieszy, bo mi zawsze ich brakowało.
Właśnie knuję plany ,żeby za 2 lata wyjechać w trasę za Afro.
Będę wtedy miała 17 lat, to rodzice mnie puszczą pociągiem :)
Tak mam 15 lat ,młoda ja xD <Nie wiem czemu ,ale przypomnieli mi się Czerwąsi>
Może powiem wam coś o mnie :D Nie wiem ,czy kogoś to interesuje, ale oj tam, nudzi mi się xD
To tak, mam na imię Klaudia, mam 15 lat xD Teraz idę do 3 gim. ;)
Jaram się Afro już od 2 lat (Tak wcześnie się zaczęło)
Jestem też Belieberką od 4 lat (Tak to dopiero wcześnie, ale na początku to jarałam się nim za wygląd, ale teraz jest inaczej)
Byłam na 2 koncertach Afromental <3 I pragnę o więcej :)
Na Justinie nie byłam, bo rodzice nie chcieli mi dać kasy, ale wiem, że na kolejny pojadę na pewno xx
Moje 2 motta to 'Never say never' i 'Believe' <Nigdy nie mów nigdy, uwierz>
Jak skończę liceum chcę się wyprowadzić do Warszawy, a raczej na pewno to zrobię :)
Dobra dość o mnie :D
A więc, czekam na kolejne rozdziały na waszych blogach, bo wiem, ze macie :)
Bigg up. 

26 lipca 2013

Siedemnasty.

Szpital/ Klaudia*

Rano obudził mnie telefon od lekarza, że Wojtek się obudził i jest wszystko okej, można go odwiedzić. To szybko się ubrałam i umyłam i obudziłam Marikę i Tomka, wtedy oni tez się zebrali i pojechaliśmy do szpitala. Na korytarzy zaczepił nas lekarz.
-Dzień dobry państwu.
-Dzień dobry, jak z Wojtkiem ?-Spytałam zniecierpliwiona.
-Stan się ustabilizował, chłopak się obudził ,nie może się przemęczać na razie ,bo to mu jeszcze może zaszkodzić..
-A kiedy go wypiszecie ?
-Musimy jeszcze dokonać obserwacji, wiemy, że nie jest dobrze z jego krzyżem, ponieważ upadł właśnie na plecy, także nie będzie mógł grać koncertów przez najbliższe 3 tygodnie, a potem jeśli już będzie grał, to nie może tak wariować jak to robił dotychczas. Przewidujemy wypis za 3 dni.
-Cholera..-Warknął Tomek.
-No dobrze dziękujemy, można go zobaczyć ?
-Oczywiście ,tylko jest przewieziony do innej sali, pokój numer 315
-Dziękujemy..
Skierowaliśmy się do danego pokoju i po otwarciu drzwi zauważyliśmy Wojtka.
-Cześć kochanie -Szybko pobiegłam do niego i pocałowałam, no co on jęknął z bólu-Wybacz
-Nic się nie stalo, to dobry ból. Kocham cię.
-Ja ciebie tez, jak dobrze ,że nic poważnego ci się nie stało.
-Widocznie miałem szczęście.. -Uśmiechnęłam się.

Tomson*

-Stary lekarz ci mówił, że nie będziesz mógł grac ?
-Wiem o tym,przykro mi stary.. Nie wiem co teraz zrobimy..
-Ej to nie teraz jest najważniejsze, ważne jest to, żeby Łozo wrócił do zdrowia..
-No tak, wybacz, tylko ja nie wiem czy dam sobie sam radę..
-Stary, jesteś sto kroć lepszy ode mnie, więc dasz sobie radę na pewno..
-Taa- Przybiłem z nim pionę.
Wojtek był strasznie zmęczony i było to po nim widać. Szkoda mi go było..
-Ej ty weź się prześpij, bo jesteś zmęczony, a my pójdziemy na śniadanie ,co wy na to ?-Zaproponowałem.
-No nie wiem..-Klaudia się dość wahała, no rozumiem, nie chciała zostawiac Wojtka.
-Kochanie i coś zjeść, bo tego pewnie dzisiaj nie robiłaś, a ja po prostu się prześpię, Tomek ma rację, jestem zmęczony..
-No dobrze, śpij dobrze-Pocałowali się jeszcze, na co się zaśmialiśmy z Mariką i wyszliśmy z pokoju.
-Kochanie ja muszę wyskoczyć na chwilę do sklepu..
-Co ? Po co ?
-Yyy.. ja.. muszę coś kupić do domu..
-Ale na dole masz sklepik..
-Nie będzie tego co ja chcę ,wybacz, pa..
-Ale kochanie..
-Zobaczymy się później...
-No dobrze.
Trochę dziwnie się zachowywała, w ogóle dzisiaj była dość nieobecna, ale pomyślałem ,że to może przez Wojtka, czy coś, nie mam powodów ,żeby jej nie ufać.

Marika*

Dzisiaj miałam się spotkać z Danielem ,więc wymyśliłam bajeczkę o sklepie i poszłam do tego parku, bo nie chciałam mieć potem kłopotów. Zastanawiało mnie, co ten człowiek ode mnie chciał. Pewnie znowu będzie chodziło o narkotyki. Znam go tak dobrze...
Doszłam do umówionego miejsca i zobaczyłam mojego kuzyna czekającego na mnie na ławce kiedy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie.
-Dzień dobry moja najukochańsza kuzyneczko, cieszę się ,że przyszłaś.
-Daruj sobie..
-Och, widzę ,że tylko ja się cieszę z naszego spotkania..
-No chyba właśnie tak, czego chcesz Daniel ?
-Chcę ,żebyś pojechała do rodziców ,do Brazylii i podała pewną paczkę, swojemu ojcu..
-W co ty wciągasz, mojego ojca ?
-W coś, co nie powinno cię interesować..
-I myślisz ,ze to zrobię ?
-Ja to wiem, a w sumie nie masz wyjścia
-Nie będziesz mi rozkazywał ,a poza tym dlaczego sam tego nie możesz zrobić ?
-Bo ty masz to zrobić.
-Nie ma mowy..
-Słuchaj nie mam czasu na jakieś pierdolenia, jeśli tego nie zrobisz, twój kochany chłoptaś może mieć problemy,chcesz tego ?
-Skąd wiesz ,że mam chłopaka ?
-Śledzę cie idiotko, wiem, że jest dość sławny, więc szkoda by było jakby mu się cos stało..
-Nie mieszaj go w to !
-Nie zrobię tego, jeśli pojedziesz do ojca dać mu tą cholerną paczkę.
-Okej, ale jeśli dowiem się co tam jest.
-Pewne dokumenty, ale uwierz, nie chciałabyś ich czytać, więc jak ?
-Dobra, pojadę za tydzień.
-Masz to zrobić wcześniej.
-O nie ,nie, mój przyjaciel jest w szpitalu, nie zostawię go..
-Oj jakaś ty dobra, nie poznaję cię kuzyneczko.. Pamiętasz ,jak ćpałaś ?
-To było raz ,przez ciebie, a poza tym dawno..
-Nie masz ochoty wciągnąć ? Wiesz, mam nawet przy sobie ..
-Jesteś idiotą, daj tą paczkę i odwal się ode mnie raz na zawsze..
Podał mi paczkę i nie żegnając się ,odszedł. Mam nadzieję, ze nie będę musiała go nigdy więcej oglądać.
Nie chciałam patrzeć co jest w tej paczce, nie interesowało mnie to, ale jedyne co mnie ciekawiło, to to ,co mial wspólnego z tym mój tata.
Zostawiłam paczkę w domu i schowałam tak, żeby nikt nie znalazł ,a ja wróciłam do szpitala.
Nikogo nie było na korytarzu, więc pomyślałam ,że są w kafejce i się nie myliłam.
-Wróciłam- Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zrobiłaś zakupy ?
-Tak, tak ,jedliście coś ?
-My tak, zamówić ci coś ?
-Chętnie ,nic nie jadłam dzisiaj.
Tomek odszedł, a Klaudia przybliżyła się do mnie.
-Co jest ?
-A co ma być ?
-Zachowujesz się dziwnie. Tomka możesz oszukiwać, ale nie mnie, nie byłaś wcale w sklepie.
-Okej, nie byłam, pasuje ?
-Co robiłaś ?
-Nie ważne..
-Marika ,powiedz mi ,przecież nikomu nie powiem do jasnej cholery, znasz mnie...-Westchnęłam. Klaudii mogłam ufać, to moja najlepsza przyjaciółka.
-Daniel chciał się spotkać..
-TWÓJ KUZYN ?
-Ciszej..
-Co on od ciebie chciał ?
-Muszę jechać do Brazylii do rodziców,żeby podać paczkę tacie ?
-Twojemu tacie ? Co on ma z tym wspólnego ?
-No właśnie nie wiem..
-Kiedy jedziesz ?
-Jak Wojtek wyjdzie ze szpitala. Nie chcę was zostawiać.
-Mam propozycję.. Pojadę z tobą, nie chcę, żebyś była z tym sama..
-Klaudia ty musisz zostać z Wojtkiem, nie chcę cię wciągać w moje problemy.
-Wojtek wyjdzie ze szpitala, będzie miał próby z chłopakami, żeby Tomek sobie poradził sam, a ja zostanę sama, więc mogę z tobą jechać i właśnie dlatego chcę jechać, nie chcę ,żebyś została z tym sama.
-Naprawdę chcesz jechać ?
-Tak, błagam zgódź się -Zrobiła minę szczeniaczka ,a ja się zaśmiałam.
-No dobrze.-Przytuliła mnie.
-A co powiesz Tomkowi ?
-Że jadę odwiedzić rodziców ,a ty jedziesz mi towarzyszyć, prawdę, tylko nie wspomnę o paczkę..
-No dobrze..
W tym momencie podszedł Tomek do stolika ,przyniósł mi frytki i nugetssy, więc zjadłam i poszliśmy do Wojtka. Przy drzwiach poprosiłam Tomka o rozmowę, a Klaudia weszla do Łoza.
-O czym chcesz porozmawiać ?
-O tym, że za 4 dni jadę z Klaudią do Brazylii..
-Co jak to ? Do Brazylii ? Po co ?
-Do moich rodziców, chcemy ich odwiedzić..
-Na ile ?
-Na jakieś 3 dni ,nie długo, bo chcemy być tu z Wojtkiem..
-A koniecznie musicie akurat teraz ?
-No tak..
-No dobrze, będę tęsknił
-Ja też, kocham cię.
-Ja ciebie też.-Pocałował mnie w usta i przytulił..
Weszliśmy do pokoju Wojtka.

Łozo*

-O już jesteście ? Klaudia mi właśnie powiedziała, że wyjeżdżacie -Popatrzyłem na Marikę.
-No tak, nie będziesz zły ? To tylko 3 dni, potem wracamy.
-Jasne ,że nie będę zły, jedźcie i bawcie się dobrze..
-Dziękuję..- Uśmiechnęła się.
-Chodź do mnie. -Podszedła, a ja ją przytuliłem.-No teraz lepiej, możecie jechać.
-No to wychodzisz za dwa dni..
-Cholera, ja juz mogę teraz, czuję się dobrze, ale niee,bo badania które w ogóle nie są mi potrzebne.
-Gdyby nie były, to byś nie miał ich robionych.-Zaśmialiśmy się.

4 dni później/ Klaudia*

Dzisiaj wyjazd. Całe 4 dni spędziłam z Wojtkiem, chciałam się nim trochę zaopiekować, po tym szpitalu.
Teraz jesteśmy na lotnisku z chłopakami, o dziwo całą siódemką i Mają, przyjechali się pożegnać. Nie rozumiem, to tylko 3 dni.
Po całych tych pożegnaniach ,zajęłysmy z Mariką miejsca w samolocie.. To trwało bardzo szybko.
Przelot z Polski do Brazylii trwał z półtorej godziny, na miejscu ,zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy do domu rodziców Mariki.
Był dość duży, wielki ogród ,wysokie drzewa, był piękny.

Marika*

Kiedy zapukałyśmy do drzwi otworzyła nam moja mama.
-Córciu ,co wy tu robicie ?
-Ciekawe przywitanie.
-Wybacz, ale jestem w szoku, wchodźcie.
-Dzięki, jest tata ?
-Nie, aktualnie w pracy, wróci późno, więc pewnie zobaczysz go jutro.. A coś się stało ?
-Nie nie, a mamo mam pytanie
-Tak ?
-Utrzymujecie kontakt z Danielem ?
-Ja nie ,ale tata często z nim rozmawia ,wiesz to on się nim zajmował jak Daniel był mały, jest przywiązany ? A coś się stało ?
-Nie ,nie, to tylko chcę z tatą porozmawiać.
-No dobrze, jesteście głodne ? Zrobić kolację ?
-Wiesz, jesteśmy dość zmęczone i pójdziemy do siebie się położyć.
-No dobrze.
Miałam tu swój pokój, w którym nie byłam od wieków, rodzice przyjechali tu jakieś 2 miesiące temu, a tak dom był pusty, przez jakieś 5 lat.
Zaprowadziłam Klaudią do jej pokoju, a ja skierowałam się do siebie.
Nic się nie zmieniło, wszystko pozostało takie same, fioletowe ściany, biały dywan, drewniane łóżko i meble , książki, płyty, plakaty ,jakie ? Rihanny, Linkin Park ,oczywiście Afromental, Justina Timberlaka ,a nawet wydrukowane zdjęcie małego Justina ,który śpiewa 'With you' Chrisa Brauna. Tak, to Bieber, lubiłam go od takiego małego dzieciaka. Niektórzy mnie hejtowali, za to, że go słucham, ale to w końcu moja sprawa ,jakiej muzyki słucham. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Napisałam do Tomka sms'a, ze doleciałyśmy, jest okej i ,że go kocham ,a potem położyłam się spać.

Tomson*

Wczoraj Marika napisała mi smsa ,więc spokojnie zasnąłem ,dzisiaj muszę iść na próbę z chłopakami,szybko się ubrałem i najadłem i wyszłem z domu. Na schodach zauważyłem płaczącą Maję.
-Maja ? Co ty tu robisz ? Dlaczego płaczesz ?
-Nie miałam do kogo iść, nie ma dziewczyn, a ja potrzebuję się wygadać..
-Ale o co chodzi ? Śniady ci coś zrobił ?
-Nie ,to znaczy tak... dziecko.
-Jesteś w ciąży ?-Wykrzyknąłem zaskoczony.
-Ciszej i tak.
-Ale powinnaś się cieszyć, Śniady wie ?
-Nie wie, boję się mu powiedzieć.
-Dlaczego ? On nie jest taki, żeby miał cię zostawić..
-Ale to nie o to chodzi, kiedyś rozmawialiśmy o dzieciach i mówil,że nie jest jeszcze na to gotowy.
-On ma 30 lat ponad i nie jest gotowy na dziecko ? Ejj, mówił tak, bo myślał, ze jego to nie spotka. Jeśli mu powiesz, na pewno się ucieszy, przecież nie powie ci ,że masz usunąć ciążę..
- Nigdy bym tego nie zrobiła..
-Powiedz mu, w końcu musisz mu powiedzieć..
-Może masz rację ,nie potrzebnie się martwię.. Odwieziesz mnie do domu ?
-Jasne ,a kiedy mu powiesz ?
-Dzisiaj wieczorem.
-Dobrze, chodź.
Odwiozłem Maję do domu, a ja pojechałem do domu pracy twórczej na próbę. Wszyscy byli, więc zaczęliśmy ćwiczyć i rozkminiać, jak będzie bez Łoza.


_______________________________________________________________________

Witam :) I jest kolejny rozdział.. No cóż, kto by pomyślal, że Maja zajdzie w ciążę, a co jest w paczce i co ojciec Mariki miał z tym wpólnego ? Ciekawe ;D
Podoba się rozdział ? Piszcie komentarze, bo to mnie motywuję do dalszego pisania :)
Dziękuję też za 4690 odwiedzin, jesteście zajebiści :)
Macie jakieś propozycje ,co może się dziać w kolejnych rozdziałach ? :) Śmiało piszcie, na pewno wezmę to pod uwagę..
Poza tym z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy ortograficzne, językowe, interpunkcyjne, ale nie mam siły do sprawdzania, więc łapcie to co jest :)
Bigg up.

21 lipca 2013

Szesnasty.

Tomson*

Chyba Wojtusia zaskoczyło to, że tak spałem z Mariką, no ale przy najmniej miał fajną minę.
Śmiałem się sam do siebie. Ubraliśmy się i wyszykowaliśmy, Marice dłużej to zajęło, no bo te kobiece sprawy. Po wszystkim zeszliśmy do kuchni, gdzie wszyscy już jedli śniadanie.
-No w końcu jesteście- Odezwała się Maja na co się tylko uśmiechnęliśmy.
Najedliśmy się wszyscy i odeszliśmy od stołu, gdzie Klaudia już zaczęła sprzątać.
-To idźcie się ogarnąć ,bo za 10 minut wszyscy idziemy nad jezioro.
-Co za 10 minut ?- Marika wykrzyknęła i szybko pobiegła do góry ,a wszyscy zaczęli się śmiać.
Udałem się za nią do pokoju, a ta szybko się pakowała.
-Nie wiem czy wzięłam wszystko..
-Nie przejmuj się, jak czegoś nie weźmiesz, najwyżej przyjdziemy tu jeszcze raz,albo weźmiemy od reszty.
-No dobrze. A ty jesteś już gotowy ?
-Ja już dawno jestem gotowy, ubrałem strój odrazu jak się przebierałem mała.
-Lubię jak do mnie mówisz mała.
-A ja lubię mówić do ciebie mała. -Zaśmialiśmy się, a ja podchodząc do niej mocno ją przytuliłem.
-Cieszę się, że się dogadujemy.
-To ja się cieszę ,ale to dzięki tobie, bo mi wybaczyłaś, kocham cię jeszcze bardziej. -Westchnęła.
-To jak idziemy ? -Szybko zmieniła temat.
-Ej co jest ? Dlaczego tego unikasz.
-Tomek, nadal mnie to boli..
-Ale nadal mnie kochasz.
-Tak kocham cię..- Szybko do niej podszedłem i przycisnąłem ją do ściany.
-Dlatego teraz nic nie powinnaś mówić i zrobić to..- Pocałowałem ją mocno ,ale z uczuciem, myślałem ,że ta się odsunie ,ale odwzajemniła pocałunek. Kiedy odsunęliśmy się od siebie, Marika przybrała dziwną minę.
-Dziwna jest ta cała sytuacja.
-Przepraszam, że cię pocałowałem.-Powiedziałem i usiadłem na łóżko.
-Nie to nie to. Nie mam ci za złe ,że mnie pocałowałeś. Po prostu ,kochamy się, nie jesteśmy razem, a żadne z nas nie może zapomnieć o tamtej nocy w Hiszpanii.
-Marika..
-Nie taka jest prawda, nie możemy być razem, dopóki nie wybijemy sobie z głowy tamtego wydarzenia.-Zaczęła płakać i wybiegła z pokoju, ja natomiast położyłem się.
Po chwili przyszedł Wojtek.
-Stary czekamy na ciebie ,a tak w ogóle to dlaczego Marika płakała.
-Nie idę nigdzie i nie twoja sprawa -Rzuciłem.
-Nie chcesz to nie mów, mam to w dupie, ale zastanów się co robisz ze sobą człowieku.
-Miało być wszystko okej, podobno mi wybaczyła.- Łozo westchnął i usiadł obok mnie.
-Nie łatwo zapomnieć o zdradzie ,co by było gdyby to ona ci coś takiego zrobiła ?
-Ale co ja mam zrobić, żeby choć dała nam szanse ?
-Postaraj się człowieku. My idziemy teraz nad jezioro, Marika idzie z nami, a ty tu myśl. Nara.
-Cześć.-Wyszedł z pokoju i usłyszałem drzwi wejściowe zamykające się.
Wstałem z łóżka ,wziąłem moją gitarę i usiadłem na parapecie z tym pięknym widokiem przez okno.
Zacząłem brzdąkać i pierwsze wersy nowej piosenki wpadywały jeden po drugim. Dawno nie miałem takiej weny. 

"Nigdy nie miałem dziewczyny z twarzą taką jak Twoja              
Ona jest dla mnie królową
Daje mi poczucie umoralnieniaNie mogę jeść, nie mogę spać.Ona jest wszystkim, czego kiedykolwiek potrzebowałem.I wiem, że ona potrzebuje mnie też.Przyszła matka moich dzieci.Moja miłość taka słodka, że żadna inna nie może z nią konkurować"


Kiedy napisałem już kilka wersów tak powstała cała piosenka, zanim się zorientowałem była już 19. Cały dzień przesiedziałem pisząc piosenkę. W oddali zauważyłem ,że domownicy już wracają, więc 
wstałem, odłożyłem gitarę i położyłem się do łóżka. Usłyszałem dźwięki dochodzące z dołu.
-Wojtek masz może jakąś poduszkę ?
-Dlaczego ?
-Zostanę na kanapie...
-Co ?
-Nie pytaj... Po prostu.
Dalej nic nie usłyszałem, siedziałem na łóżku i myślałem o całej tej sytuacji. Może powinienem dać jej czas ? Jeśli będę działał zbyt szybko, ona może mi nie wybaczyć. 
Spojrzałem na zegarek, 22:00 ,wstałem i zszedłem po schodach. Zauważyłem Marikę śpiącą na kanapie. Delikatnie ją podniosłem i zaniosłem do naszej sypialni. Ja natomiast położyłem się tam, gdzie ona wcześniej spała. Po kilku minutach zamyśleń, udało mi się zasnąć. 

Niedziela/ Marika*

Obudziłam się w sypialni, ale koło mnie nikogo nie było. Zastanawiałam się ,jak ja się tu znalazłam. Zeczłapałam się na dół i ujrzałam Tomka śpiącego na kanapie. Najwidoczniej to on musiał mnie zanieść do łóżka. Miło.
Ubrałam się ,najadłam i wyszłam z domu. Było dość wcześnie ,bo 8:30 i wszyscy jeszcze spali, ale chciałam trochę pobyć sama. Dotarłam nad rzekę, nikogo nie było, bo tu ludzie nie przychodzą ,usiadłam na małej ławeczce i rzucałam kamieniami do wody.
Cały czas siedzi mi w głowie ten obraz z nocy w Hiszpanii. Tomek z ta dziewczyną,w toalecie, w tej dziwnej sytuacji. To było przerażające,obrzydliwe i dla mnie by najmniej upokarzające. Chciałam zapaść się wtedy pod ziemię, ale czy należy to dalej ciągnąć. Może jeśli wybaczę Tomkowi, to z czasem o tym zapomnimy i to oby dwoje. 
Kiedy mnie pocałował, czułam się niesamowicie, bezpiecznie, cudownie, ale nie mogłam mu ulegnąć ,chcę, żeby się o mnie postarał, chociaż i tak już się stara. Chyba za bardzo go męczę.A co jeśli w tym czasie znalazł by sobie inną i mnie przestanie kochać. Westchnęłam. Biłam się z własnymi myślami,a chłodny wiatr wiejący od rzeki sprawiał, że robiło mi się chłodno, w końcu to już sierpień. Nagle poczułam coś otulającego moje plecy, obróciłam się i zauważyłam Klaudię.
-Hej.-Uśmiechnęłam się jedynie na to ,a moja przyjaciółka usiadła obok mnie na ławce.
-Tomek cię zaniósł do sypialni w nocy ? Bo teraz śpi na kanapie.
-Chyba tak,nie wiem, pewnie kiedy spałam.
-Miło z jego strony.
-Mhm- Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. 
-Skarbie, wiem co się dzieje teraz w waszym życiu, ale nie możesz wszystkiego skreślać, przez jeden głupi incydent.
-Głupi incydent ? Klaudia ,on mnie zdradził.
-Był pijany, nie wiedział co robi, nawet tego nie pamięta, ale przyznał się do błędu.
-Bronisz go zamiast popierać własną przyjaciółkę ?
-Nie bronie go, ani nie jestem po niczyjej stronie, po prostu sądzę, że panikujesz skarbie.
-A co jeśli Wojtek by cię zdradził w tych samych okolicznościach co Tomek.
-Wiadomo byłabym wściekła, ale dałabym mu drugą szansę. Kocham go i wiem, że on kocha mnie, więc nie widzę powodu dlaczego miałabym mu nie wybaczyć. Wy też się kochacie,więc..
-Może masz rację..
-Ja zawsze mam rację. 
-Dziękuję za wszystko, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham ,co ty byś beze mnie zrobiła. 
-Umarłabym -Zaśmiałyśmy się. 
-To wracamy ? Chcemy iść dzisiaj na górę.
-Co ? Nie mam żadnych sportowych butów.
-Ja ci pożyczę, wzięłam trzy pary.
-Po co ci tyle ?
-Pomyślałam za ciebie.-Znowu zaczęłyśmy się śmiać.

Łozo*

Dziewczyny wróciły do domu w świetnym humorze ,więc stwierdziłem, że jeśli Tomek niczego nie spieprzy, to będzie ciekawy dzień. 
Moja dziewczyna odrazu przytuliła się do mnie.
-Kocham cię wiesz ?-Rzuciła, a ja byłem trochę w szoku, bo nigdy nie mówiła mi tego od tak.
-Tak, ja ciebie też, ale co ci się stało ?
-A co się miało stać ? Tylko mówię, swojemu chłopakowi, że go kocham, czy to źle ?
-Wręcz przeciwnie.-Uśmiechnąłem się i delikatnie musnąłem usta Klaudii.-Porozmawiałaś z Mariką ? 
-Tak, myślę ,że coś do niej dotarło. 
-Oby w końcu się pogodzili, bo mam dość wiecznie narzekającego Tomka.-Zaśmialiśmy się.
-Jesteś wredny. 
-Ja ? wredny ? Tobie to teraz radzę uciekać- Tak jak powiedziałem tak też zrobiła ,ucieknęła już do sypialni, gdzie ją złapałem i rzuciłem na łóżko. Odrazu ją pocałowałem, gdzie robiło się coraz większe napięcie. Włożyłem ręce pod jej bluzkę, ale momentalnie ktoś wszedł do naszego pokoju. Śniadulka.
-Oj,przepraszam, że przerywam gołąbeczki, ale coś się dzieje u Tomka ,nie chce otwierać drzwi i w ogóle się nie odzywa.
-A Marika z nim rozmawiała ?
-Nie ,ona poszła z Mają nad jezioro na chwilę.
-Okej, ty czekaj tutaj ,a ja pójdę z Bartkiem do niego. -Powiedziałem do Klaudii.-Cholera, z nim wiecznie jakieś problemy.
-Zakochany, tak samo jak ty skarbie. -Klaudia jeszcze rzuciła kiedy wyszedłem już z pokoju. 

Tomson*

Tak się do mnie dobijali, że aż w końcu otworzyłem te drzwi. 
-Ty stary sobie żartujesz ?
-O co ci chodzi ? Spałem.
-Spałeś ?
-Tak spałem.
-W tym momencie się ubierasz i idziesz pogadać z Mariką.
-I myślisz ,że cię posłucham ?
-Chcesz nam spieprzyć znowu cały dzień pobyt tutaj ?
-Ej, ej ,ej spokojnie chłopaki-Odezwał się Bartek.-Weź się ogarnij i idź z nią pogadaj, chcesz się z nią pogodzić, chcesz z nią być ? Więc rusz dupę i idź do niej. 
-Okej, okej. 
-No patrz, a mnie nigdy nie posłucha. 
-Bo ty nie masz takiego daru przekonywania jak ja.
-Jesteście pojebani.-Zaczęliśmy się śmiać. -A teraz wyjdźcie, bo muszę się ogarnąć.
-Spoko.
Chłopacy wyszli ,a ja szybko ubrałem biały t-shirt ,spodenki i supry. Wyszłem z domu idąc w kierunku jeziora. Będąc na miejscu zauważyłem dziewczyny siedzące na molo. Kiedy szedłem w ich stronę ,zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.
-Cześć ,Tomson prawda ?
-Tak, to ja.-Uśmiechnąłem się sztucznie. 
-Mogę prosić o zdjęcie i autograf ?
-Jasne ,nie ma sprawy.
Zrobiłem z nią zdjęcie, dałem jej autograf i szybko pobiegłem do Mariki. 
Nie wiem co ta dziewczyna tu robila. To odludzie, dlatego tu kupiliśmy domek. Westchnąłem.
W końcu dobiegłem do Mai i Mariki.
-Cześć, Maja zostawiłabyś nas na chwilę samych. 
-Jasne.-Poklepała mnie lekko po plecach i wróciła do domku. 
Marika nie odzywała się w ogóle, więc musiałem jakoś zacząć rozmowę. 
-Przepraszam.-Odwróciła głowę w moją stronę.
-Ale za co ?-Spytała cicho.
-Za to,że tak na ciebie naciskałem, nie powinienem. Wybacz. To wszystko dlatego, że cię kocham i chcę cię odzyskać, bo nie mogę bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu i nie chcę cię stracić.
-Nie stracisz, po prostu chciałam czasu, ale teraz wiem, ze to nie ma sensu. 
-Ale o czym ty mówisz ?
-O tym, że cię cholernie kocham i chcę być z tobą, chcę zapomnieć o tej Hiszpanii i o tym co tam się wydarzyło. Chcę do ciebie wrócić, bo tak samo jak ty, nie mogę bez ciebie żyć.
-Ale..
-Nie Tomek, już nic nie mów, po prostu mnie pocałuj.
Tak się stało, pocałowaliśmy się, długo ,namiętnie. Pocałunek pełny emocji. Przez niego, pokazaliśmy sobie, jak bardzo się kochamy. 
Kiedy już od siebie się oderwaliśmy, przytuleni ,wróciliśmy do domku,gdzie wszyscy zbierali się na wejście na górę. My też tak zrobiliśmy. 
Kiedy wszystkim powiedzieliśmy, że między mną, a Mariką jest wszystko okej ,wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się na miejsce naszego dzisiejszego celu. 
Na początku szedł Śniady z Mają ,to on znał tą górę najlepiej, potem ja z Mariką ,a na końcu Klaudia i Wojtek. Góra była dość niebezpieczna, bo wybraliśmy nie tą ścieżkę co powinnyśmy, ale stwierdziliśmy ,że damy radę, nagle usłyszeliśmy krzyk Klaudii, obróciliśmy się i zobaczyliśmy Łoza na ziemi, całego we krwi. Spanikowałem, nie wiedziałem co się dzieje, łzy napływały mi do oczu, mimo, że ja nigdy nie płaczę. Klaudia robiła to samo. 
Usłyszałem ,że Śniady dzwoni po karetkę. Marika mnie przytulała, z Maja zajmowała się Wojtkiem, bo była początkującą pielegniarką. 
Karetka przyjechała po 10 minutach, szybko zabrali Wojtka i zawieźli go do szpitala. My natomiast szybko pojechaliśmy za nimi. 

Szpital/ 2 godziny po wypadku/ Marika*

Lekarz poinformował nas, że jego życiu nic nie zagraża i stan się polepszył, bo nie stracił zbyt dużo krwi i, że miał strasznie dużo szczęścia. 
Siedziałam z Klaudią i ją przytulałam ,pocieszałam, ona cały czas płakała, no nie dziwię jej się. 
Po kilku minutach przyszedł do nas znów lekarz i powiedział, że można go zobaczyć.
Pobyliśmy trochę u niego, ale on był w śpiączce ,więc mogliśmy zostać tylko na krótko. Po 10 minutach wyszliśmy z sali. 
-Kochanie, musisz odpocząć, jesteś taka zmarnowana-Mówiłam do Klaudii
-Czuję się świetnie, zostanę tu z nim. 
-Musisz odpocząć Klaudia, jeśli coś się będzie działo lekarze na pewno zadzwonią ,a ty jedź ze mną i Tomkiem do mnie do domu. Nie zostawię cię samej u siebie. -Westchnęła.
-Klaudia, ona ma rację, my wszyscy potrzebujemy prysznica, snu, a tym bardziej ty. Jesteś cała rozmazana ,wyglądasz jak ufo. -Zaśmiałyśmy się ,po czym Klaudia mocno nas przytuliła.
-Kocham was. dziękuję ,że jesteście. 


__________________________________________________________________________________________

Wybaczcie,że tyle czasu, ale nie mam ostatnio weny i czasu. Są wakacje, więc piszę jedynie późnymi wieczorami.
Wojtas w szpitalu .. hmm... mogę wam powiedzieć, że nic poważnego się nie stanie :) 
A tak teraz na real to wiecie ,że Łozo założył bloga ? Jestem niesamowicie podjarana, a już po pierwszym wpisie miałam łzy w oczach. < http://www.wozzlozowski.com/ > 
A więc, to chyba na tyle..
A co do kolejnego rozdziału, to nie mam pojęcia kiedy będzie :< Jak będę miała wenę i czas, wtedy dodam. Kocham was. Bigg Up <3
CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3                                  


14 lipca 2013

Piętnasty.

Tomson*

Obudziłem się obok Mariki, piękne uczucie. Spojrzałem na tykający zegar,wiszący na ścianie i szybko się podniosłem.
-Marika, jest 13 ,musimy wstać.
-Co ? Jaka 13 ?-Spytała zaspana.
-No patrz na zegar.
-Ten zegar za szybko idzie, śpij jest dopiero 9 rano. Jeszcze godzinka.-Zaśmiałem się.
-Ahh.. to ty śpij, ja już wstaję. -Przytaknęła, i obróciła się na drugi bok, a ja znowu wypuściłem z siebie cichy śmiech.
Poszłem do łazienki, tam szybko się umyłem i ręką przeczesałem włosy. Ubrałem ciuchy, które przywiozłem ze sobą. Jeansowe spodenki, biały t-shirt i podstawa mojego ubioru, full cap ,czarny z białym znaczkiem.
Kiedy byłem już ogarnięty ,udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę, nic specjalnego. Muszę iść coś kupić. Zajrzałem do Mariki, śpi jak zabita. Po cichu wyszłem z domu ,zamykając drzwi i skierowałem się do pobliskiego sklepu.
Na miejscu, zabrałem koszyk i chodziłem po różnych regałach, brałem wszystko co wpadło w moje ręce, nagle wpadłem na kogoś, Majka.
-Maja ? Co ty tu robisz ?
-Przyszłam na zakupy, bo nie miałam nic w lodówce. A ty ?
-Dokładnie to samo, tyle, że to Marika nie miała nic w lodówce.
-A rozumiem, nocka u dziewczyny.
-Nic się nie działo, nie wyolbrzmiaj, ona mi jeszcze nie wybaczyła do końca, nie wiem co mam zrobić.
-To ją boli, nie jest małe gówno, tylko zdrada na jej oczach, to musi ją ciągle boleć, ale ty się musisz starać.
-Tyle, że ja nie wiem co robić.
-Spróbuj w górach, może tam zrobisz dla niej coś wyjątkowego.-Pomyślałem przez chwilę.
-Ej, to wspaniały pomysł, dziękuję Maja, jesteś niesamowita, a teraz lecę na dalsze zakupy i idę zrobić Marice sniadanie, bo może już wstała.
-Jasne Tomek, to do dzisiaj. Pa-Uśmiechnęliśmy się i rozeszliśmy.
Zapłaciłem za produkty i wróciłem do Mariki. Ta jeszcze spała, więc zrobiłem śniadanie i obudziłem moją dziewczynę.

Łozo*

Po śniadaniu wyszliśmy z Klaudią na małe zakupy do pobliskiego centrum handlowego.
Chciałem kupić sobie nowe conversy i supry, a Klaudia chciała mi doradzić.
-Jeśli coś ci się spodoba to mów ,kupie ci.
-Nie chcę, nie lubię kiedy ktoś wydaje na mnie pieniądze.
-Ej, jestem twoim chłopakiem i chcę wydawać na ciebie pieniądze.- Westchnęła głośno i prowadząc mnie za rękę ruszyła do sklepu.
Wybraliśmy dla mnie supry, pomarańczowo-białe, jeansowe spodenki i biały t-shirt ze znakiem supry.
Klaudii spodobała się sukienka, więc po chwili namawiania jej, w końcu uległa i kupiłem jej, no wyglądała w niej bajecznie, nie mogłem tego nie zrobić.
Po zakupach wrócilismy do domu, była już 15 ,mamy jeszcze jakieś trzy godziny do wyjazdu, więc spakowaliśmy wszystko do końca i zanieśliśmy do mojego samochodu.
Posiedzieliśmy jeszcze ,oglądając telewizor. I potem już czekaliśmy na naszych towarzyszy.

Marika*

Kiedy już się zabralismy, zamówiliśmy taksówkę i udalismy się do domu Wojtka.
Na miejscu zauważyliśmy ,że czekają przy samochodzie, razem  z Mają i Śniadym.
Przywitalismy się i po wlożeniu walizek do bagażnika ruszyliśmy w drogę.
Wojtek miał duży samochód, więc zmieściliśmy się wszyscy. Ja siedziałam z Klaudią i Majką z tyłu, a chłopacy z przodu.
Droga mijała wspaniale, ja spałam oparta na szybie i słuchałam muzyki, głównie 'Afromental' ,'Justin Bieber' .'Timberlake' ,'Macklemore' i tak dalej..
Chłopacy rozmawiali o samochodach ,co nas wogóle nie interesowało.
Klaudia malowała paznokcie przy nogach, a Maja spała.
Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni. Kto mógłby do mnie napisać...

Nieznany- cześć.. pamiętasz mnie ? Damian. Musimy się spotkać ! Zaraz ! Wiem, gdzie mieszkasz.

Cholera.. Co on ode mnie chce.
Damian to mój zły kuzyn. Nienawidzimy się. Zawsze się kłóciliśmy, ale nie o jakąś błachostkę. On jest zamieszany w bójki, handel narkotykami i kto wie jakie jeszcze inne przestępstwa. Nie chcę go widzieć.

Nie ma mnie teraz w domu w weekend, ale na pewno nie mam ochoty się z tobą spotykać, nawet nie mamy po co. 

Nie masz wyjścia, to ważne. Spotkajmy się w poniedziałek w parku. Będę czekał o 13. Masz przyjść,najwyżej cię znajdę. 

No to super. Czego on może ode mnie chcieć. Jeśli ma zamiar mnie w coś zamieszać, to jest w wielkim błędzie, nigdy nie złamałam prawa i nie mam zamiaru tego robić tak jak mój durnowaty kuzyn.
Siedziałam w aucie w strasznym napięciu, miałam zaciśnięte zęby, byłam strasznie zdenerwowana. Nie mogę nikomu o tym powiedzieć, szczególnie Tomkowi, pewnie by poszedł ze mną ,albo zwołał policję. Nie mogę mu powiedzieć. To miał być fajny weekend, a będę cała w napięciu.
Z rozmyślań wyrwal mnie głos Śniadego.
-Dziewczyny jestesmy, budzić się.
Wyszliśmy z auta i zobaczyłam śliczny, mały, drewniany domek, przy lesie i rzeczce ,było miejsce na grill ,mały basen, a w oddali widać było jezioro. Było przecudownie.
-Tu jest ślicznie- Odezwała się Klaudia, przytulona do Wojtka.
-Idźcie obejrzeć dom, macie klucze ,a my wyciągniemy torby.
-Okej.
Weszłśmy do domku, a tam śliczny kominek ,a przy nim kanapy i stolik, koło 'salonu' była mała kuchnia, koło niej znajdowała się przytulna łazienka z prysznicem. I dwa małe pokoje.
Do góry był jeden pokój ,toaleta i pokój ze sprzętem do grania, gitary, klawisze, perkusja ,wszystko co było potrzebne zespołowi.
Dziewczyny zamówiły dolne pokoje, więc mi pozostała góra, tu będe spała z Tomkiem. No cóż ,raz się żyje.
Usiadłam na łóżku, a po chwili wszedł Tomek.
-Widzę, że mamy najlepszy pokój.
-Dlaczego najlepszy ?
Podal mi rękę i pokierował mnie do okna, następnie podciągnął rolety, a moim oczom ukazał się prześliczny widok ,na jezioro i rzekę, do tego był wschód słońca. Bylo prześlicznie.
-Wooow.-Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
-Tu jest pięknie, zawsze tu siedziałem na parapecie z gitarą. Tu były najlepsze pomysły. Nie robiłem tego od ośmiu lat.
-Chciałabym usłyszeć kiedyś taką piosenkę prosto z twojego serducha, tylko twojego.
Przytulił mnie. -Napewno usłyszysz.-Poczułam ,że się uśmiecha.
-Dziękuję za wszystko.
-Nie masz mi za co dziękować. A teraz idź się przebrać i idziemy spać.
-Dobrze.

Tomson*

Kiedy Marika zniknęła za drzwiami łazienki ,ja udałem sie do kuchni, powkładałem do lodówki wszstko co ze sobą przywieźliśmy i wróciłem do pokoju. Szybko się rozebrałem i wszedłem do łóżka czekając na Marikę. Po chwili przyszła, przebrana w koszule nocną, położyła się koło mnie i niespodziewanie dla mnie dała mi całusa w policzek, usmiechnęła się i powiedziała dobranoc.
-Dobranoc mała. -Uśmiechnąłem się również do niej.
Kiedy tak leżeliśmy, ja za nic nie mogłem zasnąć i najwidoczniej Marika też nie.
-O czym myslisz ?-Spytałem.
-A o życiu, pracy i o nas.
-O nas ?
-Tak, ale nieważne.
-Ważne.
-Lubisz się ze mną droczyć nie ?
-Oczywiście.-Zaśmialiśmy się.
-Zastanawiam się, czy jeśli byśmy znów byli razem, to czy mogło być tak jak dawniej.-Westchnęła.
-Wiem, że nawaliłem i wiem, że nic z tego nie pamiętam, ale przyznaję, że jestem totalnym idiotą.
-Mówisz to po raz setny.
-Ale taka jest prawda. Nie wiem jak ja mogłem ci to zrobić. Nigdy sobie tego nie wybaczę Marika. Nigdy.
-A jesli ja ci wybaczę, to zapomnimy o tym ?
-Nie oszukujmy się ,nic z tego nie wyjdzie, zawsze to bedzie siedziało w naszej głowie.
Podniosłem się do pozycji siedzącej,a Marika powędrowała za mną wzrokiem.
-Będzie okej.
-Ale ty mi jeszcze nie wybaczyłaś.
-Pracuję nad tym.-Zaśmialiśmy się.
-Jesteś kochana.- Zarumieniła się.
-Ty też.-Uśiechnąłem się, na co ona odpowiedziała tym samym.
-To moze spróbujemy zasnąć ?
-Możemy spróbować.
Położyliśmy się ,a ja mocno się w nią wtuliłem. Było o wiele lepiej,więc dość szybko zasneliśmy.

Łozo*

-Cholera ! -Krzyknąłem,kiedy zauważyłem ,że nie zabrałem ze sobą mojej ulubionej bluzki z supry.
Wstaliśmy przed chwilą, godzina 10 i chciałem się w nią ubrać. Najwidoczniej musiała zostać na krześle w domu. Jak ja mogłem ją przeoczyć.
-Kochanie, załóż coś innego ,to nie koniec świata.
-No tak, ale ja ją bardzo lubię.
-Ubierz tą fioletową, ładnie ci w niej.
-Jesteś kochana.-Zaśmialśmy się.
Kiedy już w pełni byliśmy gotowi ,wyszliśmy do kuchni,gdzie tam już był Śniady z Mają.
-A wy co ?
-Śniadanie robimy.- Odezwał się Bartek.
-Nasz zdolny kucharz.-Zaśmialiśmy się.
-Obudzi ktoś Tomka i Marikę ?-Odezwała się Klaudia.
-Ja pójdę.-Zaproponowałem.
Wszedłem na górę i po cichu otwarłem drzwi od ich pokoju. Zszokowało mnie to co zobaczyłem.
Marika i Tomson, śpią przytuleni do siebie, jakby byli razem. Może nam czegos nie mówią ? Zmarszczylem czoło na samą myśl. W końcu zdecydowalem się ich obudzić.
-Wstawać ! Śniadanie już jest,a wy śpicie.
Odrazu się przebudzili. Lekko zdezorientowani tym co się dzieję.
-Nie umiesz pukać ?
-I tak byście nie zareagowali. Dalej ubierajcie się, jemy i spadamy nad jezioro.
-Jasne, jasne.
Wróciłem do kuchni i wsyztscy już siedzieli przy stole.
-I jak ?
-Już wstają, ale chyba rozstać zabrardzo się nie chcą.-Zaśmiałem się.
-Co ?
-Nie ważne.-Ućmiechałem się cały czas, a wszyscy się na mnie patrzyli jak na idiotę, aż w końcu wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

_______________________________________________________________________________
Trochę krótki, ale chciałam go koniecznie skończyć.
Nie mam wey ostatnio i czasu też, cały czas coś się dzieje.
Dzisiaj przysiedziałam dłużej i skończyłam w końcu ten rozdział.

Złożyliście życzenia Tomsonowi ? :)
Ja tak, na facebooku, twitterze, po kilka razy. Mam nadzieję, ze przeczyta :)

A jak rozdział ? Co myślicie o kuzynie Mariki ? Będą problemy ? :)
Czytasz= komentujesz <3

7 lipca 2013

Czternasty.

Tomson*

Obudziłem się rano ,powykręcany, ta kanapa była strasznie nie wygodna. Zajrzałem do pokoju Mariki, a ta jeszcze spała, więc wykonałem poranną toaletę 'Toaleta to ważne miejsce zarówno w życiu człowieka ,jak i w życiu artysty'. 
Zrobiłem śniadanie, usmażyłem jajecznicę ,zrobiłem kanapki, i kawę, do tego naszykowałem tabletki na ból głowy, bo wiedziałem ,że dziewczynę będzie strasznie boleć ,po przebudzeniu się. Położyłem przygotowane jedzenie na talerz i ruszyłem do sypialni Mariki, odłożyłem tacę na stolik i usiadłem koło dziewczyny. Powiedziałem dość głośno 'dzień dobry' i lekko potrząsnąłem jej ręką, ta natychmiastowo się przebudziła.
-O to ty. Ale mnie głowa boli..
-Pomyślałem- zaśmiałem się- Przyniosłem nam śniadanie.
-Ooo dziękuję, wspomnienia z Hiszpanii.
-No tak, tam też ci przynosiłem jedzenie do łóżka.
-Tęskniłam za tym.
-Ja też, ale najbardziej tęskniłem i nadal tęsknie za nami.
-Wiesz, że to nie jest takie proste.
-Jeśli byś mi naprawdę wybaczyła nadal bylibyśmy razem, chyba, że mnie nie kochasz, to zrozumiem.
-Kocham cię i dobrze o tym wiesz. Po prostu potrzebuję jeszcze więcej czasu.
-Dobrze noo rozumiem, dam ci go ile tylko będziesz chciała.
-Dziękuję.
-Słuchaj nie mogłem spać ,więc myślałem i wpadłem na pomysł. Co powiesz na weekend w górach ? Zabierzemy Wojtka, Bartka i dziewczyny.
-No ciekawy pomysł, tylko najpierw pogódź się z Łozowskim.
-Właśnie zaraz do niego jadę.
-Aaa ,to nie zostajesz ze mną ?
-Wybacz.
-No okej, to ja się będę przygotowywać do wyjazdu, mamy czwartek, jedziemy jutro ?
-Tak jedziemy jutro wieczorem. Będziemy w nocy. Mam tam mały domek, to znaczy, moi rodzice mają, więc nie musimy się ściskać w jakiś ośrodkach.
-To wspaniale. -Dała mi całusa w policzek.
Pożegnaliśmy się i wyszłem z domu Mariki, kierując się do Wojtka.

Łozo*

-No wybacz mi człowieku, ja wiem, że jestem pojebany, ale wiesz, że po prostu straciłem panowanie nad sobą, ten tydzień w Stanach był jakąś masakrą, ale przy okazji wszystko sobie poukładałem, wiem, że źle zrobiłem. No przepraaaszam.- Zaczał mnie błagać.
Niby już nie byłem na niego zły, ale cos mnie blokowało.
-Tłumaczysz się jak dziecko.
-Ale co ja mam ci jeszcze człowieku powiedzieć, myślisz ,że mi nie jest głupio, że nie wiem, że postąpiłem jak totalna sierota. Wiem, wiem to doskonale.- Teraz już stwierdziłem, że nie warto dłużej się kłócić.
-Dobra jest okej. Sztama.
-Poważnie ?
-No to raczej.- Uściskaliśmy się po przyjacielsku.
-Słuchaj, jeszcze mam jedną sprawę. Wpadłem na pomysł,żebyśmy jechali na weekend w góry, to jest ty ,Klaudia, ja, Marika, Śniady i Majka. Co ty na to ?
-A skąd wiesz, że się z Klaudią pogodziłem ?- Spytałem zaskoczony.
-No wiesz, są inne miejsca do TAKICH spraw niż kuchnia.-Zaczęliśmy się śmiać.-To jak z tym wyjazdem ?
-No jasne, kiedy i o której ?
-Jutro ,o 19.
-No okej. Jedziemy do tego domku twoich rodziców ?-Przytaknął.
-Tam było zajebiście.
-Dlatego tam jedziemy. Aha i możemy jechać twoim samochodem ,bo mój musi iść do warsztatu.
-No spoko.
Pożegnaliśmy się i Tomek wyszedł. Wyciągnąłem walizkę i pakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, żeby jutro już mieć z głowy. Potem położyłem się na kanapie i włączyłem jakąś komedie.

Klaudia*

Wojtek do mnie zadzwonił, że jedziemy w góry jutro, więc się spakowałam.
Stwierdziłam, że pojadę do niego, bo powiedział, że leży i ogląda TV, więc ,żeby mu nie było nudno..
Pogodziliśmy się. Cieszę się, bo naprawdę go kocham i okazuje się, że on mnie też.
Powiedział mi, że nie byl pewien co czuje, więc dlatego ze mną zerwał, ale okazało się, że strasznie mnie mu brakuje i mnie strasznie przepraszał, a chyba milion razy powiedział mi ,że mnie kocha, no nie mogłam mu nie wybaczyć. Pogodziliśmy się i jestem szczęśliwa z tego powodu.
Przebrałam się w inne ciuchy i wsiadłam do mojego srebrnego BMW kierując się do mojego chłopaka.

Marika*

Po wyjściu Tomka wstałam i ledwo co się ogarnęłam, tabletka zbytnio mi nie pomogła, ale zawsze coś. Spakowałam się, ale nie miałam siły nawet myśleć, więc nie wiem czy wszystko włożyłam do walizki.
Włączyłam mojego laptopa, na którym nie byłam już dobry miesiąc. Tęskniłam. Zalogowałam się na Twitterze i napisałam tweeta:
Mimo, że ktoś mocno mnie zranił, ja nadal go kocham. Próbuję wybaczyć. 
A następnie już kilka osób pytało się o szczegóły, opowiedziałam im o wszystkim ,nie mówiąc ,że jestem 'dziewczyną' Tomsona, bo bym miała przechlapane.
Nikt nie zna mojego konta, więc raczej nie będą wiedzieli ,że to ja, a najwyżej.
Później dodałam kolejnego posta:
Dziękuję za wsparcie. Kocham was RODZINO. A teraz weekend poza domem. Będzie zajebiście. 
Wylogowałam się i położyłam się na łóżku, chciałam poczytać, ale mój ból głowy na to nie pozwolił, moje myślenie przerwał telefon. No tak, któż by inny. Tomek.
-Tak ?
-No witam, jak się czujesz ?
-Okropnie.. Głowa mnie nadal boli, a teraz mi się strasznie nudzi.
-Zaraz nie będzie ,bo jadę do ciebie.
-Już jesteś gotowy ?
-Tak, z Wojtkiem gadałem, jest wszystko okej, do Śniadego i Mai tez dzwoniłem i również się spakowałem.
-Szybki jesteś.
-No to raczej. Będę za pięć minut. Pa.
-Do zobaczenia.-Zaśmiałam się i rozłączyłam.
Wstałam i poprawiłam włosy i ciuchy, żeby wyglądać na człowieka, a nie kosmitę. Miałam słaby makijaż, wyglądałam okropnie. Tak jak Tomek mówił, był juz po pięciu minutach. Wszedł do domu i odrazu skierowaliśmy się do kuchni.
-Ślicznie wyglądasz.-Popatrzyłam na niego i zaczęłam się śmiać, ale ten siedział zupełnie poważny.
-Ty nosisz okulary coś ? Bo najwidoczniej ich zapomniałeś.
-Suche.- Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Okej nieważne, co robimy ? Ja nie mam na nic ochoty. Rozumiesz ? Głowa.
-Wiem, wiem, dlatego przyniosłem fajne filmy.
-Błagam powiedz, że nie horrory ?-Pokiwał przecząco głową.
-Cieszę się.
Połowę wieczoru spędziliśmy na oglądaniu filmów,potem zauważyłam ,że Tomson śpi, przykryłam go kocem, a ja jeszcze trochę pooglądałam ,akurat "Ostatnią piosenkę".
Łozo*

Klaudia napisała mi SMS ,że jedzie do mnie, więc wstałem i ogarnąłem na szybko w domu i przebrałem się w inne ciuchy. I wyrobiłem się kiedy akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i ujżałem ślicznie ubraną Klaudię. Miała złotą spódniczkę ,białą koszulę z złotymi ćwiekami i czarne szpilki.
-A ty co się tak wystroiłaś ?
-A nie mogę ? Dla swojego chłopaka ?
-No oczywiście, że możesz.
Wpuściłem ją do środka i usiedliśmy w salonie.
-Co powiesz na jakąś kolacje ? Poza domem ?
-Zapraszasz mnie na randkę ? Własna dziewczynę ?-Zaśmialiśmy się.
-To idziemy ?
-No jasne, tylko mi koszulę ubierz.
-Jasne ,to ja zaraz wrócę.- Klaudia przytaknęła.
Poszłem do siebie do pokoju i otworzyłem szafę, nie było tam żadnej porządnej koszuli. Chyba trzeba się wybrać na zakupy, ale wygrzebałem jakieś ciuchy i ubrałem się. Potem zszedłem na dół do mojej dziewczyny.
-No, teraz możemy iść.
-Dziękuję-Zaśmialiśmy się.
-Fajnie wyglądasz.-Usmiechnąlem się.
Zabrałem kluczyki od auta i wyszliśmy z domu zamykając drzwi na klucz. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do restauracji. Wybrałem najlepszą w mieście. Chciałbym, żeby ten wieczór był miły i romantyczny. Mimo, że nie lubię takich rzeczy to czasami warto.

Tomson*

Obudziłem się i zauważyłem ,że Marika nie spi tylko ogląda film, po cichu zobaczyłem na godzinę, była 19:30, chyba naprawdę byłem zmęczony. Ta kanapa poważnie jest nie wygodna i nie da się na niej spać, chociaż teraz juz nawet nie zwracałem na to uwagi.
-O obudziłeś się.-Zauważyła mnie Marika.
-No jak widać. Co oglądasz ?
-Ostatnią piosenkę.
-Nie oglądałem nigdy.
-Nie ? Fajny film. W roli głównej Miley Cyrus, jak mogłeś tego nie oglądać ?
-A no wiesz, ja z reguły oglądam horrory.-Zaśmialiśmy się.
-No tak. Chodź ,dopiero się zaczął ,więc możesz oglądać.
-Jasne, tylko strasznie chce mi się pić, masz coś ?
-A co byś chciał ?
-Cokolwiek, może być woda.
-No okej, przyniosę ci.
Marika wyszła do kuchni, a ja zacząłem oglądać ten film, no tak mnie momentalnie wciągnął, że nie odrywałem wzroku od telewizora. Po chwili usłyszałem śmiech. Obróciłem się, a tu stoi Marika z wodą i się śmieje jak głupia.
-Jakbyś widział swoją minę, i oczy wpatrzone w ten telewizor-Znowu zaczęła się śmiać.
-Oj tam, no wciągnął mnie ten film.
-Dobrze, dobrze to oglądaj, ja idę wziąć prysznic i idziemy spać, bo jutro trzeba wstać wcześniej, w końcu wyjeżdżamy.
-Jedziemy wieczorem, spakowani jesteśmy, możemy coś innego porobić.
-A co ty chcesz robić ?
-No wiesz..-Zaczął śmiesznie poruszać brwiami, a ja rzuciłam w niego poduszką.
-Zboczeniec.
-Ej co powiedziałaś ?
-Że jesteś zboczeńcem.
-Wcale nie ! To ty odrazu masz nie wiadomo co na myśli.
-No ciekawe co ty miałeś na myśli ?
'Cisza'
-No właśnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Dobra ej, bo zachowujemy się jak dzieci- Odezwałem się.
-Oj tam, czasami trzeba.
-No tak.To ja oglądam, a ty idź do łazienki..
-Okej, okej, czekaj na mnie i nigdzie nie uciekaj.- Wybuchnęliśmy śmiechem ,a Marika poszła, ja nadal oglądałem film czekając na nią.

Łozo*

Wieczór w restauracji był niesamowity, strasznie romantyczny. Potem przeszliśmy się po parku ,a kiedy zaczęło się robić chłodno wrócilismy do mnie do domu.
-Dziękuję za dzisiaj, było bajecznie.- Powiedziała Klaudia ,prztulona do mnie na kanapie.
-To ja dziękuję. Wiesz, że cię kocham ?
-Wiem, a ty wiesz, że ja kocham ciebie ?
-To też wiem.- Zaśmialiśmy się.
Po chwili zaczęliśmy się całować, rosło napięcie, robiło się gorąco. Wziąłem Klaudię na ręce i zaniosłem do sypialni,gdzie położyłem ją delikatnie na łóżku. Zacząłem ją rozbierać, na co ona odpowiadała mi tym samym. Kiedy już ciuchy nam nie przeszkadzały zapadła chwila uniesienia, chwila gorąca, przez nasze ciała przeszywał niesamowity dreszcz. Emocje buzowały nad nami, dawno się tak nie czułem.
Kiedy opadliśmy zmęczeni na łóżko, żadne z nas nie mogło wypowiedzieć słowa, oddychaliśmy strasznie szybko, aż w końcu kiedy ja ochłąnąłem.
-Co powiesz na kąpiel.
-Jestem za- Pwiedziała cicho.
Wstałe i napuściłem wody do wanny. Wykąpaliśmy się razem i poszliśmy spać.

Marika*

Kiedy wróciłam do Tomsona, akurat skończył się film.
-To co teraz robimy ?-Spytałam.
-Wiesz, strasznie mnie zmuliło.-Zaśmialam się.
-To jednak idziemy spać.
-Tak, przyniesiesz mi jakąś poduszkę ?
-Ej ,nie będziesz spał na kanapie, idziesz do mnie.
-Chcesz ,żebym z tobą spał ?
-Nic nie będziemy robić, nie lataj, nie dam ci spać na tej niewygodnej kanapie.
-Dziękuję.
Wyłączając wszystko poszliśmy do sypialni Mariki i położyliśmy się do łóżka.
-Marika ?
-Hmm ?
-Pojechałabyś z nami na koncert za dwa tygodnie do Bełchatowa ?
-No okej, tylko wiesz ja muszę się jeszcze za pracą rozejrzeć, a narazie krzyżujesz mi plany.
-Oj tam, praca nie ucieknie.
-No napewno.-Zaśmialiśmy się.-Okej śpimy. Dobranoc Tomek.
-Dobranoc mała.
Zasnęliśmy oby dwoje. Jutro czekał nas zabiegany dzień, przed wyjazdem w góry.

_____________________________________________________________________________
No witam :) Kolejny rozdział jest. Ciesze się ,że jakoś to ogarnęłam, bo teraz miałam trochę zabiegane dni.
Podoba się ? Czytasz = komentujesz.
Wasze komentarze dają mi moc do pisania dalej, więc są bardzo potrzebne.
Cieszę się, że niektórzy czytają. Jesteście niesamowici. Dziękuję.
Bigg up. ;3

2 lipca 2013

Trzynasty.

'Tydzień później'    Łozo*


Dzisiaj pierwszy koncert, cały tydzień spędziliśmy na przygotowaniach, ja muszę śpiewać sam, nie wiem czy to wyjdzie, ale jeśli nie ,nie będziemy się poddawać, Tomson nie schrzani tego co przeszliśmy przez te 9 lat.

Mamy jeszcze jakieś 2 godziny do wyjścia na scenę, siedzimy akurat w pizzerii ,bo byliśmy strasznie głodni. Jest nas 8, bo pojechała z nami Marika i Maja. Cieszę się ,że pojechały, bo po prostu potrzebujemy kogoś,kto nas wesprze na duchu, a one to potrafią.
Rozmawialiśmy dość długo o tym koncercie ,czy to wszystko wypali, czy dobrze zrobiliśmy nie kończąc z zespołem, ale Marika za każdym razem pokazała nam ,że mamy wierzyć w siebie i nigdy się nie poddawać.
Wiem nawet skąd wzięła to wszystko, ostatnio jest wielką fanką Justina Biebera, i teraz wali teksty takie jak on, no nie powiem dobre słowa.
Potem już jechaliśmy busem na miejsce koncertu, bo zostalo nam jakieś 20 minut, a Afromental Crew już pewnie tam byli. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, my odrazu zaczęliśmy się przygotowywać, Marika i Maja poszły na widownie, ale taką bardziej dla VIPów. Za chwilę mamy wchodzić, no nie powiem trochę się stresuje, bo zawsze robiłem to z Tomkiem, a teraz nic. Zostałem sam. Chłopacy weszli na scenę i zaczęły się pierwsze dźwięki The Bomb. Ja wbiegłem wykonując to co zawsze na koncertach "United soldiers!". 

Marika*


Dawali sobie nieźle radę, Łozo byl niesamowity, publika na początku byla zła ,że nie ma Tomsona, ale potem już stało się to niezauważalne. Wojtek przed piosenka "It's my life" powiedział piękne słowa "Mimo, że ktoś czasami nas zostawia, chodźby najbliższy, to nie warto się poddawać, trzeba mieć wszystko w dupie i iść dalej, bo nikt nie może spieprzyć naszych marzeń.". My wiedziałyśmy o kogo mu chodzi, ale niektórzy zastanawiali się nad tym. 
Wszystko poszło doskonale, Wojtek dał z siebie wszystko i pokazał ,że potrafi nawet bez Tomsona. Niektórzy byli w szoku ,że sam sobie dał radę i może jeszcze bardziej się do niego przekonali. 
Już po ostatnich nutach piosenki "Rise of the rage" poszłyśmy z Mają za kulisy, nagle poczułam wibracje w kieszeni, wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz, Tomson. Odebrać ? Nie ? Okej, odbiorę. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. 
-Tak ?
-Marika dali sobie radę ?
-Nie możesz ich się zapytać ?
-Są na mnie wściekli, błagam powiedz ,że dali sobie radę na tym zasranym koncercie.
-Może byś tak milej się odzywał ? Dali sobie radę, ale wiesz niedługo miało nie dojść do tego koncertu.
-Jak to ?
-Bo chcieli zlikwidować zespół !
-Co ??
-Tak, i tak to przez ciebie, masz szczęście, że w porę z nimi pogadałam i wszystko wyszło okej. 
-Marika ?
-Co ?
-Dziękuje.
-Nie masz mi za co dziękować, nie zrobiłam tego dla ciebie tylko dla nich.
-Dlaczego powiedziałaś ,że mnie kochasz ?
-Bo tak po prostu jest, a teraz nie zawracaj mi głowy, bo zespół właśnie schodzi ze sceny. Pa.
-Cześć Marika. 
Rozłączyłam się i podeszłam do chłopaków. 
-Tomson dzwonił, pytał się czy daliście sobie radę. 
-Ach on już się o to nie martwi.-Odezwał się Wojtek.
-A tak w ogóle ,gratuluję. -Podeszłam do Łoza i go przytuliłam.
-Dziękujemy. -Odwzajemnił uścisk. 
-Ej,co powiecie na Imprezę dzisiaj u mnie o 22 ? -Spytał się Lajan. 
-Ja jestem chętna !-Wykrzyknęłam, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Okej, no to popakujemy się i spadamy do Warszawy, dobrze, że jest blisko.
Spakowali wszystko co wzięli ze sobą i ruszyliśmy do domu. Ja z Mają poszłyśmy szybko do mnie, zeby się przygotować. 
-Nie sądzisz, żeby zadzwonić do Klaudii ?
-No racja, ale wątpię, żeby się zgodziła-Stwierdziłam. -Zadzwoń do niej ,a ja przygotuję ciuchy. 
Z szafy wyciągnęłam białe obcisłe rurki ,czerwoną bokserkę, czarna marynarkę i czerwono-białe koturny, dla Mai wyciągnęłam niebieską spódniczkę, białą bokserkę, czerwoną marynarkę i czerwone szpilki. Będzie wyglądała nieziemsko. W końcu zdecydowałam się ubrać. Po wszystkim zobaczyłam się w lustrze i nawet nie było tak źle, jeszcze makijaż i włosy i jestem gotowa. Nagle do pokoju weszła Maja z bananem na twarzy.
-Zgodziła się !! -Zaczęłyśmy piszczeć.
-Dobra ej, bo zachowujemy się jak 12-latki ,jak ją do tego przekonałaś ? 
-A nagadałam jej coś, żeby się tak nie zamartwiała i ,żeby przyszła ,bo będzie fajna impreza, a z Wojtkiem wcale nie musi gadać.
-Właśnie Wojtek, zadzwonię do niego, a ty się ubierz.
-Okej, a tak na marginesie, wyglądasz ślicznie. 
-Dzięki- Zaśmiałam się.
Wyszłam z pokoju, żeby Maja się spokojnie ubrała i wybrałam numer Wojtka, odebrał po trzech sygnałach. 
-Sprawa jest, Klaudia przyjdzie na impreze- Westchnął.
-No okej, spoko.
-Nie jesteś zły ?
-Nie, ja staram się z nią mieć dobre relacje tylko ona mnie unika.
-Poważnie jej nie kochasz ?-Westchnął.
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz ?
-Po prostu. 
-Jeśli ją naprawdę kochasz i z nią zerwałeś ,bo myśleles ,że tak nie jest to jesteś głupi.-Zaśmiałam się cicho.
-Już jestem głupi, Klaudia to zajebista dziewczyna, czuję się przy niej bajecznie, ale no nie wiem.
-Dobra pogadamy później, idę się szykować, do zobaczenia.
-Jasne.-Rozłączyłam się i weszłam do pokoju.
Maja stala przed lustrem oglądając się, wyglądała pięknie.
-Śniademu wyjdą oczy na wierzch jak cię zobaczy.-Zaśmiałam się.
-Taa, dzięki- Zaśmiałyśmy się 
-A tak w ogóle to Wojtek nadal chyba kocha Klaudię.
-Ooo to może się pogodzą.
-No nie wiadomo, bo on nie jest wcale tego pewien.
Ruszyłam do łazienki w celu pomalowania się, bo Maja już to dawno zrobiła. Nałożyłam lekki makijaż, ale trochę mocniejszy niż mam zwykle, włosy związałam w wysoką kitkę i już byłam gotowa do wyjścia. 
Chciałabym, żeby był przy mnie Tomek, powiedziałby mi ,że ślicznie wyglądam, przytuliłby mnie i pocałował, tęsknie za nim, kocham go, nie chce być sama. W takich chwilach zastanawiam się, czy mu nie wybaczyć, w końcu był pijany, nie wiedział co robi, nie był tego świadomy. Ale dlaczego ja wcześniej tak nie pomyślałam, mogłam go powstrzymać od wyjazdu i wszystko było by okej, tyle ,że Grzesiek twierdzi, że mnie kocha, to wszystko jest jakieś dziwne. Muszę mu powiedzieć, że nie ma szans,że nadal kocham Tomka, Dziamas nadawałby się na przyjaciela, bo super się z nim dogadywałam, był czuły i miły ,ale to nie to co czułam jak byłam z Tomkiem.
-Jesteś gotowa ?-Spytała Maja wchodząc do łazienki.
-Tak, poprawiłam się i wyszłyśmy z toalety.
Zabrałam swoją torebkę, Majka wcześniej zamówiła taksówkę i wyszłyśmy z domu, zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłyśmy do czekającego na nas pojazdu. 
Kiedy dotarłyśmy na miejsce na schodach przed drzwiami Lajana zauważyłyśmy siedzącego Wojtka, podeszłyśmy do niego.
-Ej co jest ?
-Jeśli nie chcesz się wkurwić to tam nie wchodź.
-O co chodzi ?
-Wrócił.
-O czym ty mówisz ?
-Tomek wrócił !-Wykrzyknął. 
Szybko wbiegłam do domu Lajana i zauważyłam chłopaków siedzących na kanapie i rozmawiających ,był wśród nich Tomson. Zatrzymałam się i stwierdziłam ,że nie mogę iść dalej. Wyszłam z domu i usiadłam koło Wojtka ,momentalnie zaczęłam płakać, a Łozo mnie przytulił. 
Drzwi się uchyliły, wyszedł z nich Tomek. Usiadł przed nami, spojrzałam na niego, a Wojtek nawet nie drgnął. 
-Słuchajcie, chciałem was przeprosić , wiem, że to brzmi banalnie, jestem głupi ,doszło to do mnie, chciałem was zostawić, kocham was, ciebie jako przyjaciela, brata ,a ciebie jako przyjaciółkę, dziewczynę, jestem pojebany, wiem, nie liczę, że mi odrazu wybaczycie ,ale błagam dajcie mi chociaż szansę. 
-Wiesz co ?-Zaczął Wojtek.- Jetseś głupi, tak jak powiedziałeś, liczysz na to, że jak przyjedziesz  to wszystko się z powrotem ułoży, będzie tak jak dawniej, kiedy ułożyliśmy sobie wszystko, bylo wszystko okej, nagle ty się musisz zjawić, i wszystko zepsuć. 
-Wybacz mi stary, wiesz, że wszystko co robiłem to impuls, nie chciałem was zostawić, to był najgorszy tydzień w moim życiu. No błagam Wojtas. 
-Nie wiem muszę to ogarnąć, teraz ty pogadaj z nią i próbuj ją błagać o przebaczenie, ale nie tylko za ten cholerny wyjazd.- Otworzyłam szeroko oczy, a ten wszedł szybko do domu Lajana. 
Spojrzałam się na Tomka, a ten usiadł koło mnie. 
-Nie licz na to, że ze mną ci łatwo pójdzie- Rzuciłam. Oczywiście już dawno mu wybaczyłam, ale chce ,żeby się trochę postarał. 
-Co mam zrobić, żebyście mi wybaczyli ?
-Nie wiem, ale z Wojtkiem będzie najgorzej, wiesz o tym.
-Wiem, a najgorsze jest to, że nie wiem jak z nim pogadać.
-Tak, żeby wiedział, że już tak więcej nie zrobisz z siebie totalnego dupka.
-Dzięki- Zaśmialiśmy się. 
-Ale wiesz, że taka jest prawda ?
-Wiem, jestem totalnym dupkiem, kretynem, idiotą, ale wiem też, że zrobiłem źle i chcę to naprawić.
-To nie jest spowiedź. 
-No tak, ale próbuję wytłumaczyć.
-Ze mną jest okej, już dawno ci wybaczyłam, rozumiem cię dlaczego to zrobiłeś i wiem, że to było przeze mnie, ale pogadaj z Wojtkiem.
-To nie jest przez ciebie.
-To niby dlaczego wyjechałeś- ... Cisza... -No właśnie. 
Weszłam do domu Lajana i usiadłam koło chłopaków, którzy już wzięli się za picie.
-Nie rezygnujemy z imprezy, miało być zajebiście, więc się staramy.
-Jasne spoko, a wiecie gdzie Wojtek ?
-Chyba w kuchni.Wyszłam tam gdzie wskazali chłopacy, weszłam po cichu do środka i zobaczyłam Łoza całującego się z Klaudią, no w końcu będzie okej. Wyszłam szybko  stamtąd i się zaśmiałam. Podszedł do mnie Tomek.
-Co się tak śmiejesz.
-Wojtek z Klaudia się chyba pogodzili, w każdym bądź razie na to wyglądało. -Zaśmialiśmy się.
-No rozumiem, rozumiem. Słuchaj chciałem jeszcze z tobą pogadać.
-No okej, to chodź do góry.
Będąc w pokoju Wojtka (Lajana) usiadłam na łóżku ,a Tomson zaraz za mną.
-Co robiłaś przez ten tydzień ?
-Poważnie ? Chcesz ze mną o tym pogadać ? Do rzeczy.- Westchnął.
-Czy jest szansa ,że mi kiedyś wybaczysz ?
-Już ci wybaczyłam.
-Ale nie za to, za to co się zdażyło w Hiszpanii.-Westchnęłam.
-Już ci wybaczyłam.-Powtórzyłam i odwróciłam wzrok. 
-Co ? Marika, spójrz na mnie.- Odwróciłam głowę kierując ją prosto na niego, spojrzałam w jego oczy, ale nie mogłam odczytac z nich żadnych emocji.- Mówisz prawdę ,czy się zgrywasz ?
-Czy żartowałabym z takiej sprawy ? 
-No nie.
-No właśnie. Wybaczyłam ci, byłeś pijany, rozumiem, czy to boli ? Oczywiście. Ale z czasem sobie to przemyślałam i stwierdziłam, że po prostu nie byłeś świadomy tego co robisz. Chyba ,że byłeś.
-Oczywiście ,że nie. 
-No widzisz, wybaczyłam ci ,jest okej.
-A czy będzie kiedyś tak jak dawniej ? Czy mamy szanse być nadal razem ?
-Zawsze jest jakaś szansa. Kochamy się i w końcu może być okej.
-Cieszę się, to jak idziemy na imprezę?
-Jeszcze został ci Wojtek.
-On jest Klaudią zajęty.- Zaśmialiśmy się. 
Wyszliśmy z pokoju kierując się do salonu ,gdzie odbywała się rozmowa, kiedy dotarliśmy już ,wszytscy się na nas spojrzeli.
-No co ?
-Nic ,nic. Pijecie ?
-Ja chętnie, muszę to wszystko przepić.- Powiedziałam.
-A ty Tomek.- Spytał się Baron.
-Nie ja dzisiaj nie. 
-Ej ,a nie wiecie gdzie Wojtek.- Ja z Tomsonem wybuchnęlśmy smiechem. -Powiedziałem coś nie tak ?
-Nie jest okej, Wojtek poprostu jest zajęty chwilowo. -Westchnęli i polali mi. 
Jedna, druga, trzecia kolejka i tak dalej, w końcu już nie kontaktowałam. Tomson zdecydował się zawieźć mnie do domu. Tam położył mnie do łóżka ,a sam zasnął na kanapie. 
Stwierdzam, ze to był dzień pełen wrażeń.


"Nagłe uczucie
Do opisania życia mam
Myślę że użyję go właśnie teraz
Czas się zmienia, uczucia stają się dziwne
Lepiej je złap człowieku
Bo stracisz szansę
Czuję się jakbym miał zaraz eksplodować
Ta moc kontroluje moją duszę
Popchnę ją do końca
W kółko, jedziemy!"  

Afromental - TO THE END..

______________________________________________________________________________________________
Jak jest ? Jest git.
Ahahaha wyrobiłam się z rozdziałem, dzisiaj dość długo nad nim siedziałam. Nie wiem kiedy następny, bo piszę kiedy mam wenę. 
Dziękuję, za wszystko miłe komentarze :) I jeśli macie jakieś uwagi dotyczące naszych bohaterów to piszcie :) 
Teraz właśnie wspominam koncert :) Patrzę na zdjecia z chłopakami i autografy, ryj mi się szczerzy :) 
Wiecie po mimo tego, że byłam na dwóch koncertach cały czas jest mi mało i chcę więcej. W tym roku raczej nie uda mi się jechać na żaden koncert, bo wszędzie daleko, najblizej mam do Bełchatowa (145 km). 
Wy byliście na jakimś koncercie chłopaków ? 
W ogóle tęsknie za Łozem :) Niech szybciej spelnia marzenia i wraca do nas. ahahhahah ;3 
Słyszeliście pewnie ,że dostał rolę w przedstawieniu ? Jestem dumna z tego gościa. 
Nuta na dzisiaj- FLY AWAY 
Bigg up <3