14 lipca 2013

Piętnasty.

Tomson*

Obudziłem się obok Mariki, piękne uczucie. Spojrzałem na tykający zegar,wiszący na ścianie i szybko się podniosłem.
-Marika, jest 13 ,musimy wstać.
-Co ? Jaka 13 ?-Spytała zaspana.
-No patrz na zegar.
-Ten zegar za szybko idzie, śpij jest dopiero 9 rano. Jeszcze godzinka.-Zaśmiałem się.
-Ahh.. to ty śpij, ja już wstaję. -Przytaknęła, i obróciła się na drugi bok, a ja znowu wypuściłem z siebie cichy śmiech.
Poszłem do łazienki, tam szybko się umyłem i ręką przeczesałem włosy. Ubrałem ciuchy, które przywiozłem ze sobą. Jeansowe spodenki, biały t-shirt i podstawa mojego ubioru, full cap ,czarny z białym znaczkiem.
Kiedy byłem już ogarnięty ,udałem się do kuchni, otworzyłem lodówkę, nic specjalnego. Muszę iść coś kupić. Zajrzałem do Mariki, śpi jak zabita. Po cichu wyszłem z domu ,zamykając drzwi i skierowałem się do pobliskiego sklepu.
Na miejscu, zabrałem koszyk i chodziłem po różnych regałach, brałem wszystko co wpadło w moje ręce, nagle wpadłem na kogoś, Majka.
-Maja ? Co ty tu robisz ?
-Przyszłam na zakupy, bo nie miałam nic w lodówce. A ty ?
-Dokładnie to samo, tyle, że to Marika nie miała nic w lodówce.
-A rozumiem, nocka u dziewczyny.
-Nic się nie działo, nie wyolbrzmiaj, ona mi jeszcze nie wybaczyła do końca, nie wiem co mam zrobić.
-To ją boli, nie jest małe gówno, tylko zdrada na jej oczach, to musi ją ciągle boleć, ale ty się musisz starać.
-Tyle, że ja nie wiem co robić.
-Spróbuj w górach, może tam zrobisz dla niej coś wyjątkowego.-Pomyślałem przez chwilę.
-Ej, to wspaniały pomysł, dziękuję Maja, jesteś niesamowita, a teraz lecę na dalsze zakupy i idę zrobić Marice sniadanie, bo może już wstała.
-Jasne Tomek, to do dzisiaj. Pa-Uśmiechnęliśmy się i rozeszliśmy.
Zapłaciłem za produkty i wróciłem do Mariki. Ta jeszcze spała, więc zrobiłem śniadanie i obudziłem moją dziewczynę.

Łozo*

Po śniadaniu wyszliśmy z Klaudią na małe zakupy do pobliskiego centrum handlowego.
Chciałem kupić sobie nowe conversy i supry, a Klaudia chciała mi doradzić.
-Jeśli coś ci się spodoba to mów ,kupie ci.
-Nie chcę, nie lubię kiedy ktoś wydaje na mnie pieniądze.
-Ej, jestem twoim chłopakiem i chcę wydawać na ciebie pieniądze.- Westchnęła głośno i prowadząc mnie za rękę ruszyła do sklepu.
Wybraliśmy dla mnie supry, pomarańczowo-białe, jeansowe spodenki i biały t-shirt ze znakiem supry.
Klaudii spodobała się sukienka, więc po chwili namawiania jej, w końcu uległa i kupiłem jej, no wyglądała w niej bajecznie, nie mogłem tego nie zrobić.
Po zakupach wrócilismy do domu, była już 15 ,mamy jeszcze jakieś trzy godziny do wyjazdu, więc spakowaliśmy wszystko do końca i zanieśliśmy do mojego samochodu.
Posiedzieliśmy jeszcze ,oglądając telewizor. I potem już czekaliśmy na naszych towarzyszy.

Marika*

Kiedy już się zabralismy, zamówiliśmy taksówkę i udalismy się do domu Wojtka.
Na miejscu zauważyliśmy ,że czekają przy samochodzie, razem  z Mają i Śniadym.
Przywitalismy się i po wlożeniu walizek do bagażnika ruszyliśmy w drogę.
Wojtek miał duży samochód, więc zmieściliśmy się wszyscy. Ja siedziałam z Klaudią i Majką z tyłu, a chłopacy z przodu.
Droga mijała wspaniale, ja spałam oparta na szybie i słuchałam muzyki, głównie 'Afromental' ,'Justin Bieber' .'Timberlake' ,'Macklemore' i tak dalej..
Chłopacy rozmawiali o samochodach ,co nas wogóle nie interesowało.
Klaudia malowała paznokcie przy nogach, a Maja spała.
Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni. Kto mógłby do mnie napisać...

Nieznany- cześć.. pamiętasz mnie ? Damian. Musimy się spotkać ! Zaraz ! Wiem, gdzie mieszkasz.

Cholera.. Co on ode mnie chce.
Damian to mój zły kuzyn. Nienawidzimy się. Zawsze się kłóciliśmy, ale nie o jakąś błachostkę. On jest zamieszany w bójki, handel narkotykami i kto wie jakie jeszcze inne przestępstwa. Nie chcę go widzieć.

Nie ma mnie teraz w domu w weekend, ale na pewno nie mam ochoty się z tobą spotykać, nawet nie mamy po co. 

Nie masz wyjścia, to ważne. Spotkajmy się w poniedziałek w parku. Będę czekał o 13. Masz przyjść,najwyżej cię znajdę. 

No to super. Czego on może ode mnie chcieć. Jeśli ma zamiar mnie w coś zamieszać, to jest w wielkim błędzie, nigdy nie złamałam prawa i nie mam zamiaru tego robić tak jak mój durnowaty kuzyn.
Siedziałam w aucie w strasznym napięciu, miałam zaciśnięte zęby, byłam strasznie zdenerwowana. Nie mogę nikomu o tym powiedzieć, szczególnie Tomkowi, pewnie by poszedł ze mną ,albo zwołał policję. Nie mogę mu powiedzieć. To miał być fajny weekend, a będę cała w napięciu.
Z rozmyślań wyrwal mnie głos Śniadego.
-Dziewczyny jestesmy, budzić się.
Wyszliśmy z auta i zobaczyłam śliczny, mały, drewniany domek, przy lesie i rzeczce ,było miejsce na grill ,mały basen, a w oddali widać było jezioro. Było przecudownie.
-Tu jest ślicznie- Odezwała się Klaudia, przytulona do Wojtka.
-Idźcie obejrzeć dom, macie klucze ,a my wyciągniemy torby.
-Okej.
Weszłśmy do domku, a tam śliczny kominek ,a przy nim kanapy i stolik, koło 'salonu' była mała kuchnia, koło niej znajdowała się przytulna łazienka z prysznicem. I dwa małe pokoje.
Do góry był jeden pokój ,toaleta i pokój ze sprzętem do grania, gitary, klawisze, perkusja ,wszystko co było potrzebne zespołowi.
Dziewczyny zamówiły dolne pokoje, więc mi pozostała góra, tu będe spała z Tomkiem. No cóż ,raz się żyje.
Usiadłam na łóżku, a po chwili wszedł Tomek.
-Widzę, że mamy najlepszy pokój.
-Dlaczego najlepszy ?
Podal mi rękę i pokierował mnie do okna, następnie podciągnął rolety, a moim oczom ukazał się prześliczny widok ,na jezioro i rzekę, do tego był wschód słońca. Bylo prześlicznie.
-Wooow.-Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
-Tu jest pięknie, zawsze tu siedziałem na parapecie z gitarą. Tu były najlepsze pomysły. Nie robiłem tego od ośmiu lat.
-Chciałabym usłyszeć kiedyś taką piosenkę prosto z twojego serducha, tylko twojego.
Przytulił mnie. -Napewno usłyszysz.-Poczułam ,że się uśmiecha.
-Dziękuję za wszystko.
-Nie masz mi za co dziękować. A teraz idź się przebrać i idziemy spać.
-Dobrze.

Tomson*

Kiedy Marika zniknęła za drzwiami łazienki ,ja udałem sie do kuchni, powkładałem do lodówki wszstko co ze sobą przywieźliśmy i wróciłem do pokoju. Szybko się rozebrałem i wszedłem do łóżka czekając na Marikę. Po chwili przyszła, przebrana w koszule nocną, położyła się koło mnie i niespodziewanie dla mnie dała mi całusa w policzek, usmiechnęła się i powiedziała dobranoc.
-Dobranoc mała. -Uśmiechnąłem się również do niej.
Kiedy tak leżeliśmy, ja za nic nie mogłem zasnąć i najwidoczniej Marika też nie.
-O czym myslisz ?-Spytałem.
-A o życiu, pracy i o nas.
-O nas ?
-Tak, ale nieważne.
-Ważne.
-Lubisz się ze mną droczyć nie ?
-Oczywiście.-Zaśmialiśmy się.
-Zastanawiam się, czy jeśli byśmy znów byli razem, to czy mogło być tak jak dawniej.-Westchnęła.
-Wiem, że nawaliłem i wiem, że nic z tego nie pamiętam, ale przyznaję, że jestem totalnym idiotą.
-Mówisz to po raz setny.
-Ale taka jest prawda. Nie wiem jak ja mogłem ci to zrobić. Nigdy sobie tego nie wybaczę Marika. Nigdy.
-A jesli ja ci wybaczę, to zapomnimy o tym ?
-Nie oszukujmy się ,nic z tego nie wyjdzie, zawsze to bedzie siedziało w naszej głowie.
Podniosłem się do pozycji siedzącej,a Marika powędrowała za mną wzrokiem.
-Będzie okej.
-Ale ty mi jeszcze nie wybaczyłaś.
-Pracuję nad tym.-Zaśmialiśmy się.
-Jesteś kochana.- Zarumieniła się.
-Ty też.-Uśiechnąłem się, na co ona odpowiedziała tym samym.
-To moze spróbujemy zasnąć ?
-Możemy spróbować.
Położyliśmy się ,a ja mocno się w nią wtuliłem. Było o wiele lepiej,więc dość szybko zasneliśmy.

Łozo*

-Cholera ! -Krzyknąłem,kiedy zauważyłem ,że nie zabrałem ze sobą mojej ulubionej bluzki z supry.
Wstaliśmy przed chwilą, godzina 10 i chciałem się w nią ubrać. Najwidoczniej musiała zostać na krześle w domu. Jak ja mogłem ją przeoczyć.
-Kochanie, załóż coś innego ,to nie koniec świata.
-No tak, ale ja ją bardzo lubię.
-Ubierz tą fioletową, ładnie ci w niej.
-Jesteś kochana.-Zaśmialśmy się.
Kiedy już w pełni byliśmy gotowi ,wyszliśmy do kuchni,gdzie tam już był Śniady z Mają.
-A wy co ?
-Śniadanie robimy.- Odezwał się Bartek.
-Nasz zdolny kucharz.-Zaśmialiśmy się.
-Obudzi ktoś Tomka i Marikę ?-Odezwała się Klaudia.
-Ja pójdę.-Zaproponowałem.
Wszedłem na górę i po cichu otwarłem drzwi od ich pokoju. Zszokowało mnie to co zobaczyłem.
Marika i Tomson, śpią przytuleni do siebie, jakby byli razem. Może nam czegos nie mówią ? Zmarszczylem czoło na samą myśl. W końcu zdecydowalem się ich obudzić.
-Wstawać ! Śniadanie już jest,a wy śpicie.
Odrazu się przebudzili. Lekko zdezorientowani tym co się dzieję.
-Nie umiesz pukać ?
-I tak byście nie zareagowali. Dalej ubierajcie się, jemy i spadamy nad jezioro.
-Jasne, jasne.
Wróciłem do kuchni i wsyztscy już siedzieli przy stole.
-I jak ?
-Już wstają, ale chyba rozstać zabrardzo się nie chcą.-Zaśmiałem się.
-Co ?
-Nie ważne.-Ućmiechałem się cały czas, a wszyscy się na mnie patrzyli jak na idiotę, aż w końcu wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

_______________________________________________________________________________
Trochę krótki, ale chciałam go koniecznie skończyć.
Nie mam wey ostatnio i czasu też, cały czas coś się dzieje.
Dzisiaj przysiedziałam dłużej i skończyłam w końcu ten rozdział.

Złożyliście życzenia Tomsonowi ? :)
Ja tak, na facebooku, twitterze, po kilka razy. Mam nadzieję, ze przeczyta :)

A jak rozdział ? Co myślicie o kuzynie Mariki ? Będą problemy ? :)
Czytasz= komentujesz <3

5 komentarzy:

  1. Co do problemów to zdaje mi się że tak, ogólnie rozdział super ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Problemy będą :D a rozdział super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Problemy na pewno będą :D
    Byle tylko Tomek znowu czegoś głupiego nie zrobił hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam czekam czekam

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne!!! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń