28 czerwca 2013

Dwunasty.

                                                                 Łozo*
Byłem strasznie spanikowany, krzyczałem na Torresa, w sumie nie wiem dlaczego. Wkońcu skończyliśmy naszą rozmowę, odrazu założyłem buty, zabrałem kluczyki ze stolika i wyszłem z domu. Wsiadłem do mojego czarnego Mustanga i ruszyłem do domu Tomsona. W tym momencie, miałęm ochotę mu coś zrobić, byłem cholernie wściekły, ten człowiek myśli tylko o sobie, chce nas zostawić, cały zespół, rodzine, przyjaciół i fanów. Idiota, no cholerny idiota.
Kiedy dojechałem już na miejsce szybko wysiadłem z samochodu i ruszyłem do domu Tomka ,nie pukając wszedłem i zastałem go pakującego swoje walizki. 
-Poważnie chcesz to zrobić ? Chcesz nas wszystkich zostawić ? Tak poprostu ?-Zacząłem spokojnie.
-Tak, wyjeżdżam, ale nie zostawiam nikogo ,bo i tak wszyscy mają mnie w dupie. 
-Pojebało cię człowieku ? Wszyscy cię kochamy, zespół, rodzina, przyjaciele, fani ! -Teraz podniosłem głos. 
-Ale nie Marika !
-Cholera, to tylko dziewczyna, jedna ,normalna dziewczyna, twoja wina ,że od ciebie odeszła ,więc przestań użalać się nad sobą !
-Tak i tak wyjeżdżam ,bo nie chcę patrzeć jaka to jest szczęśliwa z Dziamasem.
-Ty weź idź się człowieku leczyć ! Z tej zazdrości ci się w mózgu poprzewracało. Zakochałeś się w cholere i teraz alby z tego same problemy. 
-Nie twoja sprawa ! Kocham ją i nie przestane, chcę wyjechać i to zrobię !
-Co z zespołem ?
-Poradzicie sobie beze mnie. 
-A fani ?
-W końcu o mnie zapomną.
-Czyli chcesz odejść ?
-Tak, to koniec, dacie radę sobie sami !
-Wiesz co ! Dobra rób co chcesz ,wyjedź ,zostaw nas wszystkich, miej wszystko w dupie,ale kiedy będziesz miał jakieś problemy, nie przyjeżdżaj, nie odzywaj się do mnie nawet. Jesteśmy tyle lat przyjaciółmi, a ty nagle masz to w dupie i wyjeżdżasz. Jasne, okej, ale nie przychodź do mnie, już nigdy więcej do cholery. Ja spadam ,bo mam ochotę ci przyjebać.Żegnam i nie powodzenia w nowym świecie ! -Szybko wyszłem z domu Tomsona i odjechałem moim samochodem do Mariki. 
                                                   
                                                            Tomson*
No może Wojtek ma trochę racji, ale ja muszę wyjechać, muszę uciec od problemów ,a w szczególności zapomnieć o Marice, boli mnie to ,że zostawiam zespół ,naszych fanów, bez których nie byłoby nas tu gdzie teraz jesteśmy, ale poprostu muszę to zrobić. 
Kiedy się już pakowałem ubrałem moją bluzę, założyłem kaptur i okulary, żeby mnie nikt nie poznał, nie miałem ochoty na zdjęcia i jakieś czułości, nie jestem poprostu w nastroju. Wyszłem z domu zamykając za sobą drzwi i ruszyłem do parku, po drodzę wstąpiłem do sklepu ,chciałem kupić sobie jakieś piwo na odstresowanie, ale zamiast tego moją uwagę przykuło stoisko z gazetami. No tak jak podejrzewałem na każdej stronie ja ,Marika i Dziamas, ludzie gadają. Nie nawidzę jak plotkują na temat mojego prywatnego życia, czuję się wtedy jakbym nie miał własnej prywatności. 
          
"Dziamas z byłą dziewczyną Tomasza "Tomsona" Lacha ,czy w zespole dojdzie do kłótni, czy          zespół Afromental się rozpadnie ? Możemy zadawać sobie takie pytania, ale co się dzieje z przyjaciółmi ? Dojdzie do wymiany zdań przez jedną dziewczynę ? Czekamy na kolejne nowości w tej sprawie".

Przeklnąłem w myślach,ale olałem to i udałem się do kasy zapłacić za czteropak żywca. Poszłem do parku, gdzie usiadłem na małej ławeczce i zacząłem popijać piwo.
Jedno, drugie, trzecie, a kiedy otworzyłem już ostatnią puszkę przysiadła się do mnie jakaś starsza kobieta, której nie znałem.
-Problemy ?-Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, westchnąłem.
-Można tak powiedzieć.
-Nie warto pić ,by zapomnieć o nich, bo kiedy otrzeźwiejesz one nie znikną, nadal będą, a jeśli chodzi o dziewczynę dam ci radę, nie szalej tak, zostań tu gdzie jesteś i próbuj naprawić swoje życie, bez względu na to jak bardzo jesteś zakochany. -Zrobiłem zaciekawioną minę.
-Skąd pani to wszystko wie ?
-Intuicja. -Odeszła, ja już nie miałem ochoty na to ostatnie piwo ,więc ruszyłem do domu.
                                                             
                                                              Marika*
Kiedy Łozo mnie poinformował ,że Tomek wyjeżdża, ja odrazu się zabrałam i pojechałam do niego, ale niestety nie było go w domu. Pukałam, dzwoniłam i nic, więc wróciłam do domu. Martwiłam się o niego, bo w końcu mimo, że mnie zranił ja go nadal kocham. Odrazu po wejściu do mojego mieszkania zadzwoniłam do Wojtka.
-No co jest ?
-Byłam u niego, ale nie było go w domu, musiał gdzieś wyjść.
-Cholera.
-A o której ma jutro samolot ?
-O 13.
-Pojedziesz ze mną na lotnisko, chcę z nim pogadać.
-No okej, będę u ciebie o 11.
-Będę czekać, a teraz kończę. Pa.
-No okej, cześć- Rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na stolik i wyszłam do kuchni. Byłam okropnie głodna, więc zrobiłam sobie tosty z szynką i serem, a do tego malinową herbatę. Kiedy jadłam usłyszłam kolejny dżwięk mojego telefonu, była to Majka.
-Halo ?
-Cześć skarbie ,co tam słychać ? Słyszłam o Tomku ? Jak się czujesz ?- No tak cała Maja, 1000 pytań na minutę.
-Jest okej, właśnie jem kolację ,no tak Tomek wyjeżdża ,a jak mam się czuć ?- Słyszłam ,że Maja się zaśmiała i znając ją pewnie uśmiechnęła się i pokiwała głową.
-No wiesz, ty go nadal kochasz, a on wyjeżdża. Rozmawiałaś z nim w ogóle ?
-No niby tak... Byłam u niego ,ale nie zastałam go w domu, jutro jadę na lotnisko ,może uda mi się do niego jakoś dotrzeć. Przecież nie może zostawić zespołu.
-Chyba naprawde musi cię kochać ,skoro chce to zrobić.
-Albo naprawdę oszlał.
-No w sumie tez racja. -Zaśmiałyśmy się razem.
-Dobra będę kończyć, bo chcę się w końcu najeść, dziękuję ,że zadzwoniłaś. Kocham cię ,pa. -I szybko się rozłączyłam uniemożliwiając ją na jaką kolwiek odpowiedź.
Kiedy skończyłam swoją kolację szybko umyłam naczynia i poszłam wziąć prysznic, po ktorym odrazu posżłam do łóżka. Byłam totalnie zmęczona.

                                                        Tomson*
Jak wróciłem wczoraj do domu odrazu kimnąłem, a rano obudziłem się o 9, żeby się jeszcze przyszykować do wyjazdu. Wykąpałem się i ubrałem niebieski T-shirt, jeansowe spodenki za kolana ,niebieskie supry, białą 'bejsbolówkę' i białego full capa z niebieskim napisem "SWAG". Dopiąłem reszte walizek i odstawiłem na korytarz ,przed drzwi wejściowe. Szybko zjadłem śniadanie, czyli kanapki z szynką i majonezem, 'bo kanapka bez majonezu to nie kanapka'. Posprzątałem w kuchni trochę i zamówiłem taksówkę, żeby zabrała mnie na lotnisko. Była już po 10 minutach, więc taksówkarz włożył moje walizki do bagażnika i o 11:15 już wyjechałem na lotnisko. Na miejscu byłem po dziesięciu minutach, zabrałem swoje torby i wszedłem do budynku. Kiedy mój wzrok powędrował na pustą ławkę, odrazu tam się skierowałem, żeby usiąść. Po jakis pięciu minutach zauważyłem ,że siada koło mnie dziewczyna, po znajomej sylwetce odrazu rozpoznałem Marikę.
-Co ty tu robisz ?
-Ja pytam ciebie co ty tu robisz ?
-Wyjeżdżam, ale pewnie juz o tym wiesz, dlatego tu przyszłaś. Nie próbuj mnie powstrzymywać, bo to nic nie da.
-Nie chcę cię powstrzymywać, chciałam ci powiedzieć, że jestes głupi, zostawiasz nas tu wszystkich i dbasz o własną dupę, za przeproszeniem. Jeśli chodzi o mnie, to przeciez mnie zdradziłeś, więc dlaczego teraz siedzisz tutaj z zamiarem wyjechania i załamany jesteś w cholerę.- Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.
-Nie patrz tak na mnie taka jest prawda.
-Kocham cię, wiesz o tym, a ja wiem ,że ty mnie jeszcze kochasz, tyle że starasz się to jakoś zaspokoić będąc z Grześkiem. Wiem, że to wszystko moja wina, ale nie mogę tu siedzieć i ciągle użlać się nad sobą.
-I przeze mnie chcesz zostawić przyjaciół ? Wiesz jak Wojtek teraz przez ciebie cierpi ? Jesteście do cholery przyjaciółmi.
-Przejdzie mu, przecież kiedyś wrócę.
-Ale wtedy bedzie już za późno na odbudowanie jakich kolwiek znajomości. -Po tych słowach rozległ się dźwięk kobiety, żeby kierować się już na sprawdzanie walizek ,paszportów itp.
-Muszę iść, żegnaj. -Odchodziłem ze spuszczoną głową. Nagle usłyszałem Marikę.
-Tomek czekaj. -Podbiegła do mnie i mocno przytuliła, ja odwzajemniłem uścisk.
-Będę tęsknił za tobą.- Marika zaczęła płakać.- Ej nie płacz, mała.
-Też będę tęskniła, kocham cię. -Pocałowała mnie w policzek i odeszła.
-Ja też cię kocham- Wykrzynąłem, ta obróciła się i uśmiechnęła.
Ja skierowałem się pozałatwiać te wszystkie sprawy związane z lotem i następnie byłem już na pokładzie.
                                                       
                                                          Marika*
Już siedziałam w samochodzie Wojtka na miejscu pasażera.
-I jak ?
-Nie udało mi się go powstrzymać, ale zrochę zmiękł.
-A dlaczego płaczesz ?
-Nie wytrzymałam, powiedziałam mu, że będę tęsknić i ,że go kocham.-Wojtek westchnął.
-Ale skoro się kochacie,dlaczego nie jesteście razem ? Teraz jest w chuj problemów, za przeproszeniem.
-Wiesz, że nadal boli mnie to co mi zrobił, ja potrzebuję czasu i on najwidoczniej też. Wiem, że namieszałam, przepraszam was, to wszystko moja wina.- Teraz nie wytrzymałam, rozryczałam się jeszcze bardziej.
-Heeej nie płacz, tak jest w życiu, mimo, że się pojebało wszystko przez waszą miłość to kiedyś w końcu musi byc okej.
-Taa jasne.. Słuchaj co robicie w sobotę ? Przeszłabym się na imprezę, trochę odreagować, po tym wszystkim.
-Ja nie mogę ,mam wywiad wieczorem z Barusiem i Dziamasem. Chcą pogadać o Tomsonie i wgl. Chcemu powiedzieć, że narazie to koniec Afro.
-Coo ?- Rzyknęłam.
-Jak to sobie wyobrażasz ? Nie damy rady bez Tomka. Nie jesteśmy w stanie. On był naszą podpora zawsze, kiedy działo się coś złego, on zawsze podtrzymywał nas na duchu. A teraz ? Teraz to koniec.
-Nie możecie do cholery zawiesić zespołu, nie możecie.
-Możemy i to zrobimy. Już rozmawiałem o tym z chłopakami.
-Słuchaj nie możecie sie poddać, nie możenie zawieść fanów, wiem ile dla nich znaczycie, dacie radę bez Tomka, dacie ,ja wam w tym pomogę do cholery, będę waszym psychologiem, tylko nie kończcie z zespołem, błagam. -Poleciały mi łzy, kiedy Wojtek szybko mi je wytarł.
-Pojedź teraz ze mną do chłopaków ,pogadamy z nimi.
-Gdzie oni teraz są ?
-W domu pracy twórczej, pewnie się żegnają ze wszystkim.
-Jedź tam.
Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie, a ja w myślach układałam sobie to co powiem chłopakom.
Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce ,szybko skierowaliśmy się do domu, gdzie przebywali chłopacy, keidy wchodziliśmy usłyszelismy rozmowy.
-Jak to teraz będzie ?- Torres pytał.
-Wiecie, nie chcę ,żeby ten zespół się rozpadł, to wszystko wina Tomka.- Mówił Baron
-Może kiedyś wróci..- Usłyszeliśmy głos Lajana.
-Jeśli by wrócił to Wojtek tak i tak się z nim nie pogodzi, to jego najlepszy przyjaciel, a ten go zostawia bez słowa.- Kończyli dalej rozmowę kiedy zdecydowaliśmy się ją przerwać.
-Siema, chcieliśmy z wami pogadać.- Zaczął Wojtek.
-O czym chcecie z nami rozmawiać. -Teraz zaczęłam mówić, żeby było juz z głowy.
-Sluchajcie chłopaki, wiem, że to wszystko moja wina ,przynajmniej po części, bo przyznajcie ,że w cholere namieszłam w waszym życiu. I nie chcę, żebyście przeze mnie kończyli z zespołem. Jesteście zajebiści, macie fanów, których nie możecie zawieść ,Tomek nie jest wam potrzebny, dacie sobie radę w sześciu i wiecie o tym ,tylko poprostu się boicie. Jeśli chcecie mogę wam pomóc, obojętnie w czym, dla was zrobię wszystko, tylko nie kończcie z zespołem.
-Ja jestem za, nie możemy tego skończyć po 9 latach bycia razem..-Odezwał się Wojtek.
-Ej ,bo to takie ,takie smutne, a zarazem śmieszne, zaraz się popłaczę- Zażartował Torres.
-Weź ej, to poważna sprawa.- Kopnął go Śniady.
-Wchodzę w to.- Powiedział Dziamas.
-I ja.- Wyciągnął rękę Lajan, gdzie dołożył się Grzesiek i Łozo, następnie Śniady, Torres i Baron, a na koniec wykonali swój słynny okrzyk.
-Wiecie, zawsze to robił Tomson. Brakuje mi go.- Wyznał Alek.
-Ej, teraz nas jest sześciu. Nie myślmy o Tomsonie, róbmy swoje chłopaki ! -Łozo wykrzyknął.
-A jeśli Tomek wróci.
-Nie wiem, nie wiem co będzie kiedy wróci, kiedy to się stanie, to wtedy zaczniemy myśleć.
-Jasne.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i wzięłam taksówke, która zawiozła mnie do domu.
Leżąc na kanapie myślałam o tym, czy jeśli spróbowałabym wybaczyć Tomkowi, to czy będzie tak jak dawniej, kocham go ,bardzo mocno ,przecież to mu dzisiaj powiedziałam. No cóż teraz wyjechał, trzeba żyć dalej, a jeśli wróci ,to wtedy zobaczymy co będzie dalej z nami i z naszym życiem. 

23 czerwca 2013

Jedenasty.

                                                         Dziamas*
Nie wiedziałem co się dzieje. Dopiero się obudziłem,a Marika strasznie płakała, odrazu wedziałem ,że Tomson musiał jej coś nagadać. 
-Mała co się dzieje ?
-Jednak życie jest pojebane. Przytul mnie proszę, mocno mnie przytul.
Na jej życzenie mocno ją przytuliłem, ona trochę się uspokoiła ,tylko lekko szlochała.
-Powiesz mi co się stało ?
-Tomson, gadałam z nim, trochę się pokłóciliśmy. Nie ważne ,jest już okej. -Uśmiechnęła się sztucznie.
-Nie jest okej, ty cierpisz, przez niego. Zabije dupka. 
-Przestań, to twój przyjaciel, masz nic nie robić, dla mnie. 
-Przyjaciel przyjacielem, ale nie może ranic takiej dziewczyny jak ty. Dam spokój tylko i wyłącznie dla ciebie. 
-Dziękuję. -Dziewczyna nadal mnie przytulała, a ja z tym czułem się bardzo dobrze. 
-Spróbuj zasnąć -Poprosiłem. 
-Spróbuję, ale zostań ze mną. 
-Jasne ,że tak.
Po jakiś 20 minut Marika słodko spała, w pewnym momnecie podszedł do mnie Tomson i spytał czy możemy pogadać. Zgodziłem się. Wyszyliśmy koło toalet, żeby nikt nie przeszkadzał. 
-Masz się od niej odpierdolić jasne !?
-Chyba cię coś boli, Marika to zajebsta dziewczyna, a kiedy mam szanse ją zdobyć, ty mi gadasz ,że mam się odpierdolić ? Do końca ci się w główce poprzekręcało.
-Wiesz ,że ona cię nie kocha.
-Dlatego, chcę to zmienić. 
-Nie uda ci się ! Ona nadal kocha mnie, a ciebie jedynie traktuje jak zabawke do pocieszania, a ty się na to nabierasz. 
-Wiesz co jesteś pojebany. jeśli nadal bedziesz się tak zachowywał, uwierz mi, napewno Marika na ciebie nawet nie spojrzy. Nie mam ochpty z tobą gadać. -Słyszałem odchodząc, że Tomek jeszcze przeklnął kilka razy, ale miałem to w dupie. Wróciłem na miejsce ,a Marika akurat się obudziła.
-Co jest, gdzie byłeś ? 
-W toalecie. 
-Niech zgadne ,gadałeś z Tomkiem ?
-Ahhh... no tak, ale za długo nie gadaliśmy, nie miałem ochoty na niego patrzeć. -Zaśmiała się, a ja zaraz za nią. 
                                                   Tomson*
Byłem wściekły na Dziamasa, no to jest wońcu mój przyjaciel, gramy razem od 9 lat, a ten się tak zachowuje. Jeśli Marika wybierze jego ,to będzie porażka. Dopilnuje tego, że nie będą razem. 
Jeśli Marika nie może być ze mną, to nie będzie z nikim innym. To jest dziewczyna moich marzeń i musi być ze mną, musi. Grzesiek to sobie może pomarzyć ,że taka dziewczyna jak ona się w nim zakocha. Nie ma szans. Obserwowałem ich siedzących razem, przytulali się, śmiali, wygłupiali, to było cholernie irytujące, miałem ochotę podejść do Dziamasa i mu przywalić, ale nie mogłem ,bo w końcu trzeba było się jakoś zachować. Już widze te nagłówki w gazetach jak będziemy w Polsce. Pełno mnie, Dziamasa i co ważniejsze Mariki. Ale mam już w dupie prase, nie interesuje mnie to co gadają, bo pewnie jeszcze wszystko przekręcą, że wyjdzie z tego jedno wielkie gówno. 
W Polsce będzie zupełnie inaczej, nie będę wiedział co robi Marika i Dziamas, bo każdy mnieszka gdzie indziej, a ja nie będę mógł ich kontrolować. Nie chcę, by Marika się w nim zakochała, ona ma kochać mnie i tylko mnie.
                                                       Łozo*
Siedziałem na miejscu z Torresem, gadaliśmy cały czas, ale przy okazji obserwowałem Tomsona, wyglądał na nieźle wkurwionego, pewnie dlatego ,że Dziamas i Marika coś razem tego. 
Nie mam pojęcia co się z tym facetem dzieje, nigdy taki nie był, popadł w jakąś cholerną depresję spowodowaną przez utraconą miłość. Szkoda mi go trochę, no ale sam sobie na to zapracował. 
Dziamas i Marika się cały czas przytulali, no nie powiem, ładnie razem wyglądają, przyznaję. Wkońcu zdecydwalem się podejść do nich. 
-Siema, co tam gołąbeczki ?-Zaśmialiśmy sie. 
-A w porządku, w porządku. 
-Pewnie znowu coś Tomasz narozrabiał ?
-No tak, tak łatwo to zauważyc ?
-No raczej, ale zauważyliście ,że jest jakiś nie taki, nigdy taki nie był. On porzebuje psychologa i teraz mówię tu poważnie. 
-Nigdy się na to nie zgodzi. Nie ma szans. Miłość go zaślepiła i to, że ją stracił, przez własną głupotę.-Powiedział Dziamas. 
-Dobra wiemy.- Powiedziała sakrkastycznie Marika. 
-Nie ważne ,słuchajcie to jest poważny problem, on taki nie był, on jest chory, musimy coś z tym zrobić.
-Ale co ? Jeśli sam się nie zgodzi, nie zdziałamy nic. 
-Kurwa..-Przeklnałem na co Marika i Dziamas westchnęli. 
-Zobaczymy jak będzie w Polsce, jeśli nadal będzie się tak zachowywać, zaczniemy działać, narazie nie możemy zrobić ni.- Odezwała się Marika. 
-No okej, to ja spadam na miejsce, a wy się tu zajmujcie sobą.-Zaśmialiśmy się. 
Wróciłem na miejsce i opowiedziałem wszystko Torresowi. Ten ze mną jeszcze trochę pogadał na ten temat, ale nic nie wymyśleliśmy na temat sprowadzenia Tomsona na ziemię. 
                                               Marika*  Na lotnisku w Polsce*
Po rozmowie z Wojtkiem całą drogę przespałam z Dziamasem, obudziłam się już jak wylądowaliśmy, bo Grzesiek zadbał o mje pasy bezpieczeństwa. 
Na lotnisku ogarnęliśmy wszystkie potrzebne dokumenty i kierowalismy się do taksówek. Już chciałam wsiadać z dziewczynami do naszej, ale zatrzymał mnie Dziamas. 
-Masz na dzisiaj jakieś plany ?
-Nie, leże, odpoczywam po podróży, a co ?
-Co powiesz na filmy, wino i kanapa ?
-Ciekawa propozycja.
-To u ciebie ? O 19 ? 
-Jasne, będę czekała. -Uśmiechnęłam się i wsiadłam do taksówki, która zaraz po tym odjechała. 
Jak dojechaliśmy już do domu szybko z walizką ruszyłam do otworzenia moich drzwi oczywiście już po pożegnaniu się z Majką i Klaudią. W środku obejrzałam czy wszystko jest na swoim miejscu i tak oczywiście było. Potem się rozpakowałam, bo stwierdziłam, że nie bedę odkładała tego do jutra. Tak zleciało mi do 17 godziny. Zrobiłam sobie obiad, jajecznice akurat, bo nic innego nie miałam w lodówce, ale jutro mam zamiar wybrać się na zakupy. Następnie ruszyłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i w samym ręczniku zabrałam się za makijaż. Był lekki, bo w końcu jestem u siebie w domu. Potem ułożyłam włosy, które pozostawiłam rozpuszczone i wyszłam z toalety. 
No tak... przyszedł czas na ciuchy, otwierając szafę jak zwykle nie wiedziałam co zalozyć. 
Kiedy zobaczyłam, że nie mam juz za wiele czasu wyciągnęłam białe ,ktrótkie spodenki z ćwiekami i niebieską bokserkę, trzeba było się wygodnie ubrać, oglądamy tylko filmy, na dodatek w moim domu. 
Zostało jakieś 10 minut do przyjścia Dziamasa, więc poszłam do salonu, zasłoniłam wszystkie okna i włączyłam telewizor, ułżyłam wygodnie kanapę, rzuciłam dużo poduszek i zabrałam koc, na wypadek gdybyśmy oglądali horror, których bardzo się boję. 
Już po chwili przyszedł Grzesiek. Miał ze sobą dwie butelki wina, popcorn i żelki. 
-Zdrowe jedzenie na noc, chcesz ,bym była gruba ? 
-W każdym wydaniu będziesz piękna- Zarumieniłam się trochę, ale szybko odwróciłam głowę, żaby Dziamas nie zauważył mojego rumieńca.
-No to jak, co oglądamy ? 
-Najpierw to załatw kieliszki i jakąs miskę, a ja upraże popcorn.
-Dasz sobie sam radę ? 
-Pewnie, to nic trudnego. 
Skinęłam głową i poszłam na piętro po kieliszki, kiedy wróciłam odłozyłam szkło na stolik i skierowałam się do kuchni. Momentalnie stanęłam jak wryta, w całym pomieszczeniu walał się popcorn. 
-Przepraaaaaaaaaszam- Powiedział słodko. 
-Nie no okej, posprząta się , tylko co będziemy jeść. 
-No coś tam mamy.-Pokazał mi pół miseczki popcornu ,wybuchnęliśmy śmiechem.
-To się najeeemy- Powiedziałam z sarkazmem w głosie. 
No więc potem wybraliśmy film ,padło na "oszukać przeznacznenie". Zaczęlismy się szykować do seansu, Dziamas nalał wina do kieliszków, rozsypał żelki do miseczki i dał nam to trochę popcornu. Usiedliśmy na kanapie wygodnie ,po czym Grzesiek nacisnął "Play" na pilocie. Tak zaczął się film. 

Zjedliśmy wszystkie żeliki i popcorn i wypiliśmy jedną butelkę wina, potem miałam już dosyć. Film fajnie się oglądało z Dziamasem, było tak... romantycznie ? No chyba można tak powiedzieć. 
Kiedy juz wyłączyliśmy film pozbieraliśmy wszystkie śmieci do kuchni. 
Zmywając nasze kieliszki po winie poczułam ręce na moich biodrach, obróciłam się ,a Grzesiek wpił się w moje usta, nie opierałam się ,oddałam pocałunek ,który trwał dość długo. Momentalnie zaczęło robić się gorąco, Dziamas zdjął moją bluzkę i zaczął całowac mnie od szyi w dół. Rozebrałam jego koszulkę i tak rosło podniecenie, ale momentalnie do głowy przyszło mi coś, żeby tego nie robić, przecież ja nadal kocham Tomsona,mimo, że mnie zdradził, a poza tym to wszystko dzieje się tak szybko. Dziamas chyba zauważył moje zmieszanie i przestał. 
-Przepraszam, zapędzilem się, wybacz. 
-Okej jest, tylko ja poprostu nie mogę, to dzieję się zbyt szybko, zrozum.
-Rozumiem, nadal kochasz Tomka. 
-To nie o to chodzi. poprostu obiecałam sobie ,że tak szybko się w nikim nie zakocham.
-Ale ty się we mnie nie zakochałaś  ,w tym jest problem ?
-Można powiedzieć, że jestem zauroczona, ale to nie wystarcza, po akcji z Tomkiem wszytsko jest inne.Wybacz mi.
-To nie twoja wina, ja nie mam ci czego wybaczać. Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała.
-Jesteś kochany. -Przytuliłam go mocno, a on odwzajemnił uścisk. Ubraliśmy się ,po czym Dziamas wyszedł z mojego domu. 
Przebralam się w piżamę i zaczołgałam się do łóżka. Myślałam nad tym wszystkim co się zdarzyło w Hiszpani ,u mnie w domu z Grześkiem.Tak nie powinno być, nie jestem fair w stosunku do Dziamasa, niekocham go, kocham Tomka,ale przecież byłabym głupia gdybym do niego wróciła, zdradził mnie, nie chcę do niego wrócić, nie mogę. A jeśli będąc z Dziamasem zakochałabym się w nim, zapomniałabym o Tomsonie, o zdarzeniu w Hiszpanii. Może warto spróbować, ale Dziamas mógłby poczuć się wykorzystany. 
-Westchnęłam głośno- No nic nie wart, będę myślała jutro dalej. Po chwili zasnęłam. 
                                                        Łozo*
Po powrocie się rozpakowałem i ogarnąłem, a teraz leżę oglądając jakiś nudny film w telewizji. Nagle zadzwonił telefon, spojrzałem na wyświetlacz 'Torres'. Czego on o tej porze może chcieć, pomyślałem. Nacisnąłem zieloną słuchawkę. 
-Siema, co jest ?
-Tomson chce wyjechać ?
-Jak to do cholery chce wyjechać. 
-Normalnie, wyjeżdża do Stanów.
-Kiedy ?
-Jutro ?
-Ty sobie jaja ze mnie robisz ? 
-Myślisz, że robiłbym sobie z takiej sprawy jaja ? 
-Cholera. Musimy z nim pogadać, przeciez nie może zostawić zespołu. 
-Gadałem z nim, powiedział ,że ma wszystko w dupie i, że nic go nie isteresuje. 
-Ja pierdoooole !- Wykrzyknąłem do słuchawki..
.....

_______________________________________________________________________________
No siema :) Jezuuu siedziałam tak długo nad tym rozdziałem, bo nie mialam weny za nic, trochę nie wyszedł ten rozdział moim zdaniem, ale starałam się pośpieszyć xx Rozdział trochę krótki, tak mi się wydaje, ale no wybaczcie...
Ogólnie to słyszeliście napewno, że Wojtek dziś już wyjechał do Stanów ? 
"Ok..... Dzis nadszedl ten dzien..... dzien na ktory czekalem pare lat, jade probowac , jade szukac, jade za glosem serducha... wracam do stanow... po 10 latach od kiedy skonczylem tam szkole srednia, w koncu stac mnie na to zebym mogl poleciec tam na jakis czas i tanczyc z moimi marzeniami.... tak jak 9 lat temu przybylem do WWA nie znajac nikogo.... teraz kolejny port - NYC ... ale bedzie przygoda..... :D
i chociaz jade tylko na jakis czas i w planach mam nie dlugo wrocic to tak sobie mysle ze jak jest okazja zeby mowic sobie dobre rzeczy na wzajem to robmy to zawsze.... tak rzadko w tym kraju mowi sie sobie mile rzeczy, komplementy, podziekowania...
kocham was fest wszystkich, dziekuje za te pare lat najpiekniejszych przyjazni, super przygod i jajec jakich chyba nie miala zadna ekipa na swiecie;) ... studia, MTV, Taniec z Gwiazdami, 39 i pol, Canal+, Kochaj i Tancz, Must Be The Music....i moje ukochane Afromental.... mialem ogromne szczescie w zyciu ze moglem pracowac i przyjaznic sie z ludzmi z ktorymi dzialalem przy tych projektach... chociaz sie bardzo ciesze to łza cieknie po poliku bo wiecie przecie ze Łozowski, jakby nie udawal, to wrazliwy jest jak stara baba... dziekuje za wszystko mordy moje.... kocham fest....
wszystkim moim przyjazniom......... nie byloby mnie gdzie jestem zeby nie wy......... Pokoj milosc!

ps. dedykuje wam ten o to wystep najlepszej ekipy przyjaciol w tym kraju! odpalajacie od 3 minuty, no chyba ze ktos ma ochote na calosc! ;)
Bigg up!

ps2 . Do wszystkich fanow - wybaczcie ze nie bedzie mnie na koncertach przez lato... wiem ze chlopy sobie poradza beze mnie a i wsparcie maja bardzo zacne, koncerty dalej beda sprawdzcie je koniecznie bo ogien jest niesamowity! Kocham was fest , lece rozprzestrzeniac Afrowirusa dalej w swiat! ;)
remember - Love Life!"

Jak to czytałam to ryczałam na maxa, no ale potem stwierdzilam, że no co, niech się chłopak rozwija, spełnia marzenia, a kiedy wróci we wrześniu wzystko będzie jak dawniej (taką mam nadzieję). Będziemy napewno za nim cholernie tęsknić, ja już tęsknie ;''') Wiemy, że Tomson + Grezzle i Frenchy dają sobie radę ,fajnie to nawet wychodzi. Obejrzałam filmiki i na moje było okej, ale nie to samo co z Łozowskim naszym. Kochamy go bardzo mocno i życzymy powodzenia w wielkim świecie. 
+ jeszcze jedna sprawa.
Niedługo chcemy zrobić akcję na twitterze, typu #AfroFamilyIsProundOfAfromental, a następnie #WeMissYouWozzo ! zadziałajmy coś dla chłopaków. Jeszcze nie ma dokładnej daty, dowiem się jutro ,bo pogadam z dzewczynami i napiszę. Mam nadzieję, że włączycie się w akcje i pomożecie nam dostać się do trendów. :) Bigg up.
WSZYSTKO DLA NASZYCH 7 WARIATÓW :)

18 czerwca 2013

Dziesiąty.

                                                                       Marika*
Rano wykonałam poranną toaletę i założyłam kilka ciuchów kupionych na wczorajszych zakupach. Za pół godziny wychodzę z Dziamasem, a po powrocie muszę się już pakować do wyjazdu. Włączyłam jeszcze muzykę i zaczęłam trochę sprzątać w moim pokoju hotelowym, bo wczoraj narozwalałam pełno jakiś toreb ,reklamówek i metek. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, otworzyłam je i moim oczom ukazał się Tomson.

                                                                       Tomson*
Postanowiłem odwiedzić Marikę. No stwierdziłem, że wypada jeszcze powalczyć. Zrobiłem coś niewybaczalnego i dla niej i dla siebie. Nigdy nie brałem pod uwagę słowa "Zdrada" to nie był mój świat i mimo, że wtedy byłem pijany nigdy nie piwinienem tego zrobić ,nigdy. Jestem totalnym dupkiem.
*
Kiedy Marika otworzyła drzwi ,wyglądała trochę na zaskoczoną moją wizytą, uśmiechnąłem się i przywitałem.
-Cześć.- Ona odwzajemniła uśmich i gestem wpuściła mnie do środka.
-Co tutaj robisz ?
-Wpadłem cię odwiedzić i zaproponować nasze ostatnie wyjście na plaże w Hiszpani.
-Wybacz ,ale nie mogę ,umówiłam się z Grześkiem, na małe zakupy.
Umówiła się z Dziamasem. Trochę się zdenerwowałem, bo wiem, że Marika mu się podobała, widziałem to w jego oczach. Nie robił pierwszego kroku, bo wkońcu z nią byłem, ale teraz kiedy ona jest już wolna, pewnie chce zacząć działać. Muszę to jakoś odkręcić.
-Aaa to mogę iść z wami ? Chłopacy gdzieś poszli, a nie chcę siedzieć sam w hotelu.- Na szybko wymysliłem plan działania.
-Zadzwoń do Grześka, jeśli on nie będzie miał nic przeciwko to czemu nie. To nie ode mnie zależy, on zaprosił mnie na pomoc w zakupach. -Przeklnąłem w myślach, no nie udało się.
-Myślę, że pewnie chciał spędzić ten czas tylko z tobą, więc może głupio ,że się wpraszam. Ja już pójdę, bo pewnie niedługo musisz wychodzić.
                                                             Marika*
-Nie poprostu chcę tylko, żebyś spytał się Dziamasa.
-Nie ważne. Idę już ,cześć- Wyszedł jakiś zdenerwowany z pokoju, więc wybiegłam za nim ,zamykając szybko drzwi. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za łokieć ,obracając go, żeby na mnie spojrzał.
-O co ci chodzi ?
-O nic.- Warknął.
-Mów co jest na rzeczy człowieku !-Wykrzyknęłam.
-Podobasz się Grześkowi to jest ! Nie chcę ,żebyś się z nim spotykała !
-I co z tego ? Ty straciłeś swoją szansę ,zdradziłeś mnie. I nie masz mi niczego do zabraniania, robię co chce, i to nie jest twój interes. Wiedziałam ,że to jest zły pomysł, żeby być przyjaciółmi.
-Marika.. -Powiedział cicho.
-Nie, nie Marika, to jest koniec, nie odzywaj się do mnie więcej, bo sobie tego nie życzę, a teraz pójdę z Dziamasem na zakupy, a ty mam nadzieję, nie będziesz wpieprzał tyłka w nie swoje sprawy.- Powiedziałam szybko i odeszłam od niego kierując się na hol.
Jeszcze nigdy tak się nie odzwywałam do nikogo. Pierwszy raz podniosłam tak głos. Tomek mnie naprawdę wkurzył. Nie jesteśmy razem, więc to go nie powinno obchodzić. Gdyby mnie nie zdradził, nadal byłby ze mną. Jego wina. Swoją drogą Grzesiek jest naprawdę przystojnym i fajnym kolesiem, zupełnie innym od Tomsona, ale z tak samo porąbanymi pomysłami. Lubię go, ale nie zakocham się, nie chcę tego, jeszcze nie teraz, nie po tym jak zranił mnie Michał i Tomek. Michała nie kochałam, to było zauroczenie, ale bolało podobnie, Tomka kochałam, nadal kocham, lecz po tym co mi zrobił nie chcę tego, chcę jak najszybciej zapomnieć o nim, o tym całym zdarzeniu.
Gdybym wtedy nie poszła na ten koncert.. Wszystko byłoby inne, może i lepsze..
***
Przy fontannie czekał już Dziamas ,podeszłam do niego i przytuliłam, aten dał mi dwa całusy w policzek, widziałam ,że Tomek to obserwuje. Chyba był cholernie zły, ale tak szczerze, to miałam to toatalnie w dupie.  Już jest dla mnie nikim i tak niech zostanie.
Kierowaliśmy się z Dziamasem w stronę różnych sklepów, oglądaliśmy różne ciuszki dla Kasi, były przesłodkie i prześliczne, wkońcu zdecydowaliśmy kupić jej zieloną sukienkę w kwiatki i buciki, sandałki pod kolor sukienki. Napewno będzie słodko wyglądała.
W drodzę powrotnej kupiliśmy z Dziamasem sobie lody, ja oczywiście czekoladowe, a ten śmietankowe. Wygłupialiśmy się , śmialiśmy,a ludzie patrzyli się na nas jak na idiotów, no nie powiem trochę zachowywaliśmy się jak naćpani ,czy coś, ale no ,nie nasza wina, że tak świetnie się dogadujemy.
                                                                   Łozo*
Siedziałem z Lajanem i Torresem nad wodą i piliśmy drinki, trzeba jeszcze co nie co poróbować przed wyjazdem. Potem poszliśmy do jakiegoś sklepy, bo Torres chciał kupić pamiątkę swojej żonie. Po drodze zauważyliśmy Marikę z Dziamasem, chyba dobrze sie bawili, przynajmniej Marika trochę odreagowała, po tym jak Tomson ją zdradził. Wiem, że Grześkowi się podoba ,więc pewnie zaczął działać. W sumie to dobrze ,bo naprawde do siebie pasują i mają strasznie podobne charaktery. Tomsonowi się należy, dobrze mu tak, niech cierpi za to, że jest skońćzonym idiotą.
***
Po zakupach wrociliśmy do hotelu skierowałem się do mojego pokoju ,gfy już pożegnałem się z chłopakami. Pod drzwiami stała Klaudia, westchnąłem i podszedłem do niej.
-O co chodzi ?- Spytałem grzecznie.
-Chciałam porozmawiać- spuściłem głowę- Proszę. -Wsetchnąłem.
-No to proszę. -Otworzyłem drzwi i zaprosiłem ją do środka.
**
-Dlaczego mnie zostawiłeś ?- Powiedziała cicho i głosem, jakby zaraz miała się rozpłakać.
-Mówiłem ci, że cię nie kocham.
-Chodzi o Marikę,prawda ? Zakochałeś się w niej. -Usiadłem koło niej i złapałem jej dłoń.
-Nie kocham Mariki, to moja przyjaciółka, ale nie kocham też ciebie, nie kocham nikogo.
Klilka łez poleciało Klaudii, ale natychmiast je wytarła.
-Ahh...-Teraz rozpłakała się jak mała dziewczyna, zrobiło mi się jej strasznie żal. -Pojdę już, cześć.-Wstała i już zbierała się do wyjścia, kiedy ją zatrzymałem obejmując ją w pasie. -Co ty robisz ?
-Wybaczysz mi ? Czy jest szansa ,że nie będziemy siebie unikać, jak gdyby nigdy nic nie było ?
-Wojtek, to nie ma sensu. ty będziesz się uganiał za dziewczynami, a ja będę zazdrosna jak cholera. Kocham cię, nie zapominaj o tym. Lepiej ,żebyśmy się nie kontatowali. Cześć. - Wyszła, a ja rzuciłem się na łóżko i przez przypadek uderzyłem się w głowę.
-Cholera. -Powiedziałem sam do siebie.
Po zwyzywaniu siebie w myślach wstałem z łóżka i wyciągnąłem walizki.
Otworzyłem szafę i zacząłem pakować do niej wszystkie swoje rzeczy. Już 15 ,więc trzeba się śpieszyć. O 20 wylatujemy.
                                                                     Dziamas*
Widziałem chłopaków jak na nas patrzą, ale Marika chyba nie zauważyła, więc się nie odzywałem. Po powrocie do hotelu odprowadziłem ją pod same jej drzwi.
-Co powiesz na kawę przed wylotem ?
-No w sumie to okej. Jak się spakuję to ci napiszę i wyjdziemy.
-Super, będę czekać na sms'a. Ja już prawie spakowany.
-Co ?
-Wczoraj spać nie mogłem i zaczałem się pakować, teraz reszte wrzucę do torby i jestem gotowy. -Zaśmialiśmy się oby dwoje.
Spojrzałem w jej śliczne niebieskie oczy, były naprawde piękne, wczesniej nie miałem okazji się przyjżeć ,bo wkońcu nie wypadało. Tomek będzie na mnie wściekły, ale zmarnował okazję, a mi się Marika strasznie podoba .Odrazu wpadła mi w oko na koncercie dwa tygodnie temu, no ale Tomsonowi się udało, ja stałe z tyłu i nawet nie miałem okazji się przywitać.
-To do zobaczenia.
-Jasne, do zobaczenia.- Odpowiedziałem i lekko przytuliłem Marikę. Ta weszła do swojego pokoju, a ja skierowałem się do mnie.
Spakowałem reszte rzeczy i jeszcze na trochę się położyłem włączając telewizor. Mam dużo czasu.
                                                                    Marika*
Po odejściu Gerześka szybko wzięłam się za pakowanie, dość szybko się uwinęłam ,więc postanowiłam wziąć jeszcze prysznic i się przygotować, nie tylko do wyjazdu ,ale i wyjście z Dziamasem.
Po wyszykowaniu się szybko wysłałam sms's do Grześka, ze jestem już gotowa, a ten już po 25 minutach był. Wyszliśmy z mojego pokoju kierując się do małej restauracji obok naszego hotelu.
Na miejscu zajęliśmy miejsca i zamówilismy kawę i ciasto. Rozmawialiśmy cały czas, tematy nam się nie kończyły, mogę powiedzieć, że lepiej mi się dogaduje z Dziamasem niż z Tomsonem, o wiele lepiej. Kiedy przynieśli nam nasze zamówione jedzenie, odrazu wzięliśmy się za jego spozywanie. Trochę się wygłupialiśmy, Grześ próbował nakarwić mnie kawałkiem ciasta, ale nie wyszło mu i przejechał mi po nosie, miałam cały w śmietanie. Zaczęliśmy się śmiać, a ludzie patrzyli się na nas i rownież się śmiali.
-Daj wytrę ci- Wstał i zabrał chusteczkę, wyarł mój nos i się uśmiechnął.
-Dziękuję bardzo.- Ja również się uśmiechnęłam.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę, zjedliśmy i dopilismy kawę, potem wyszliśmy z restauracji i przeszliśmy się na plażę, ostatni raz.
-Wiesz nie przypuszczałam ,że ostatni raz na tej plaży będę tu z tobą.
-Ja też nie.
-Mam nadzieję, że wkońcu mi się ułoży w życiu.
-Nie masz czego narzekać, to,że jeden czy dwóch facetów oszukało cię, nie znaczy ,że masz pecha. Jak nie ten to następny. Wszystko będzie dobrze.-Przytuliłam go mocno, a ten odwzajemnił uścisk.
-Dziękuję, że jesteś. -Powiedziałam i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.
-Ej ,chcesz mnie udusić ?
-Tak.- Zaczęliśmy się śmiać.
-Oooo tak nie będzie, lepiej uciekaj. -Zaczęłam szybko biec po plaży,ale piasek powodował ,że nie mogłam zbyt szybko biegać. Grzesiek mnie gonił, a ja nadal uciekałam, ale wkońcu nie dałam rady i stanęłam. Ten podiegł do mnie i się rzucil, że upadliśmy na piasek,zaczął mnie gilgotać, a ja krzyczałam żeby przestał.
-Jestem cała od piasku, puść mnie. -Nadal krzyczałam, a ten wkońcu przestał, podniósł mnie, a ja nie wiedziałam co on robi, zorientowałam się ,kiedy szedł w kierunku wody.
-NIE ,NIE, NIE !
-TAAAK.
Smialiśmy się, a ten rzucił się razem ze mną do oceanu. Chwile pobyliśmy w tej wodzie ,aż wyszliśmy i wróciliśmy do hotelu. Na zewnątrz była reszta chłopaków z Mają i Klaudią, gdy nas zobaczyli, zaczeli się śmiać, oprócz Tomsona. Siedział i patrzył się na nas z zabójczym wzrokiem. Olałam to i podszedłam do chłopaków z bananem na twarzy.
-Ja ostatnią kąpiel w morzu zaliczyłam,a wy co ,siedzicie przed hotelem i marudzicie.
-No wiesz, bo my już możemy jechać- Odezwał się Lajan.
-Jeszcze mamy dwie godziny, korzystajcie z wakacji, a nie.
-No widać ,że ty z Dziamasem robicie to za nas- Powiedział Baron, a my zaczeliśmy się śmiać.
-Dobra nieważne, ja idę się przebrać ,wziać torbę i przychodze do was.
-Czekaj pomogę ci- Odezwał się Dziamas.
-Pomożesz jej się przebrać ?- Przez śmiech ,powiedział Torres ,a my znowu wpadlsmy w niepochamowany napad śmiechu.
Nie odezwaliśmy się potem ,poszliśmy do pokoju Dziamasa, ten szybko się przebrał i poszedł ze mną do mnie. Na miejscu Grzesiek usiadł na kanapie, a ja wyciągełam czyste ciuchy i się przebrałam.
Na końcu zapięłam walizkę i z pomocą Dziamasa zeszłam na dół. Chłopaki nadal tam czekali.
-I jak było ?-Spytał Łozo.
-Zajebiście.-Powiedział Dziamas, a my znowu w śmiech.
Tomson cały czas siedział cicho i nawet się nie ruszył. No i dobrze, niech cierpi, nie będę go żałować.

Lotnisko*

Już po odprawie mogliśmy wsiadać do samolotu, zajęliśmy miejsca. Siedziałam koło Dziamasa oczywiście. Tosmon z Klaudią siedzieli za nami. Ja przytuliłam się do Grześka i zasnęłam. Po przebudzeniu, zauważyłam,że mój towarzysz śpi, więc wstałam i poszłam do toalety. Tam zauważyłam Tomsona, który do mnie podszedł.
-Dlaczego mi to robisz ?
-Ale co ?
-Chcesz ,żebym był zazdrosny prawda ? Chcesz ,żebym cierpiał i wiesz ,że ci się to udaje. Przeciez mnie kochasz, nie może być tak jak dawniej?
-O czym ty do mnie gadasz ? Mam to w dupie co czujesz i co ci się podoba ,a co nie. Mi się Grzesiek podoba, a tobie nic do tego. Masz racje kocham cię, ale przy tym jeszcze nie nawidzę.
-Nie wierzę ci.
-To nie wierz, nie zalezy mi na tym. -Zaczęłam odchodzić, kiedy ten złapał mnie i przyciągnął do ściany i mocno pocałował. Szybko go odepchnęłam i uderzyłam go w policzek.
-Jednak cie nie nawidzę. -Teraz odeszłam i wróciłam na miejsce.
Dziamas jeszcze spał. Ja siedząc rozpłakałam się. Grzesiek odrazu się obudził i momentalnie mnie przytulił.
-Mała co się dzieje ?-Zapytał zmartwiony.
-Jednak życie jest pojebane. Przytul mnie proszę, mocno mnie przytul.


14 czerwca 2013

Dziewiąty.

                                                                       Marika*
Obudziłam się przez promienie słoneczne wpadające do pokoju ,przez otwarte okno. Byłam na łóżku i nie mam pojęcia jak się tu znalazłam. Usłyszałam pukanie do drzwi mojej małej sypialni.Wszedł Łozo, no tak to on był ze mną przez całą noc.
-Witam, przyniosłem śniadanie. -Teraz popłunęła mi łza, zawsze to Tomek przynosił mi jedzenie do łóżka.
-Heej, nie płacz. -Otarłam mokry policzek.
-Dziękuję bardzo, zjesz ze mną ?
-Pewnie, chyba sama nie zamierzasz tego zjeść- Zaśmialiśmy się.
-No oczywiście ,że nie.
Zjedliśmy i odrazu poszłam się ogarnąć, umyłam się, uczesałam, pomalowałam i ubrałam następnie usiadłam koło Wojtka siedzącego na kanapie.
-Wiesz, dam sobie spokój z Tomkiem, może teraz nie pamięta tego co zrobił, ale nie ważne, kocham go, ale mu nie wybaczę, nie chcę być zraniona tak jak zrobił to Michał.
-Ale wiesz, że wkońcu znów bedziesz musiała komuś zaufać ?
-Wiem o tym, ale napewno nie zakocham się tak szybko jak w Tomku. Wydaję mi się ,że to wszystko poszło za szybko, wkońcu musiało się coś zjebać.
-No tak, mam nadzieję, że się zakochasz we właściwym chłopaku.
-Też mam taką nadzieję.
-Marika ?
-Hmm ?
-Jak wrócimy do Polski, to będziemy się widywać prawda ?
-Pewnie, teraz to moim przyjacielem jesteś, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.-Uśmiechnął się.- A nie powinieneś iść teraz do Klaudii, jest twoją dziewczyną. ?
-Mogę ci coś wyznać ?
-Pewnie.
-Nie kocham Klaudii, to znaczy, myślałem ,że ją kocham, ale doszło do mnie ,że poprostu się jedynie zauroczyłem, jak spaliśmy ze sobą, nie czułem tej chemii jaką czułaś ty z Tomkiem- Zrobiłam pytającą minę.- Tomson mi wszystko opowiedział- Zaśmialiśmy się.
-Ale dlaczego z nią nie zerwiesz ?
-Boję się, ona mnie chyba kocha, nie chcę jej zranić, a poza tym stracę też ciebie, jestes jej przyjaciółką.
-Ale po co masz być z kimś kogo nie kochasz ? O mnie się nie martw, jesteś moim przyjacielem, nie zostawię cię. Nie ma takiej opcji.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i stwierdziłam ,że pójdę na spacer. Wojtkowi kazałam iść pogadać z Klaudią, a ja wyszłam z hotelu. Blisko plaży zauważyłam Tomsona, który odrazu do mnie podbiegł.
-Błagam cię, nawet się nie tłumacz.
-Nie chcę się tłumaczyć, wiem,że jestem dupkiem, idiotą, kretynem i czym jeszcze można nazwać, wiem,że mi nie wybaczysz, bo za bardzo cię skrzywdziłem, nie proszę ,żebyś do mnie wróciła, bo wiem,że tego nie zrobisz, teraz pewnie bedziesz chciała o mnie zapomnieć, skończyć całą znajomość...- Przytaknąłem głową, a on kontynuował dalej- Kocham cię i wiem, że ty mnie też kochasz, nie możemy być razem, rozumiem to, ale chociaż się ode mnie nie odsuwaj, nie kończ naszej znajomości.. proszę.- Przez moment staliśmy w ciszy,  aż wkońcu się odezwałam.
-Ale Tomek, jak ty sobie to wyobrażasz ? Cały czas będę miała obraz twój z tą laską w swoich oczach.
-Chociaż spróbujmy.- Spuścił głowę.
-Spróbować możemy, ale nie obiecuję ,że się to uda, za bardzo mnie zraniłeś.
-Wiem, że cię zraniłem i nie nawidzę siebie za to, więcej już nawet alkoholu nie tknę.
-Nie musisz.
-Ale chcę.- Cisza.. -Wojtek jest po twojej stronie ?
-No tak.
-Dobrze się dogadujecie..
-Tomek, błagam ,nie zachowuj się tak, Wojtek to mój przyjaciel, tak jak i twój i nic tego nie zmieni.
-No tak.
-A poza tym, my nie jesteśmy razem, mogę robić co chcę.
-Wiem, wiem, przepraszam cię.
-Nie ważne. Możemy iść do hotelu ?
-Jasne.- Szliśmy w większej odległości od siebie, czulam się dziwnie, nadal go kocham, ale no on mnie zdradził, a mówił, że u niego nie ma takiego czegoś jak ZDRADA. Chcę już wracać do Polski, iść do pracy i robić to co mi się podoba.
Na miejscu pożegnaliśmy się już i rozeszliśmy się do swoich pokoi, otwierając swoje drzwi zauważyłam ,że ktoś jest w moim pokoju, była to Klaudia, płakała.
-Skarbie, on ze mną zerwał.
-Hej Dunia, co ci powiedział ?
-Nie chce ze mną być, bo mnie nie kocha, ale mam nie myśleć, że mnie wykorzystał, bo tak nie jest, poprostu myślał, że kocha, a to było zauroczenie i chce ,żebyśmy byli przyjaciółmi.
-Wiesz ,ja z nim o tym rozmawiałam..
-Co ?
-Powiedział mi o tym wszystkim.
-Nastawiłaś go tak ? Tomek cię zdradził, to szukasz pocieszenia u Wojtka ? Myslałam, że jesteś moją przyjaciółką.
-Bo jestem. Nie chcę ,ani Wojtka ,ani Tomka, nie nastawiłam go, powiedziałam mu jedynie, że po co ma być z kimś kogo nie kocha.
-Wiesz co... ahh..- Rzuciła i momentalnie wyszła, zostawiając otwarte drzwi, ja opadłam na podloge i najzwyczajniej w świecie się rozpłakałam. Korytarzem przechodził Dziamas i odrazu mnie zauważył, przeklnęłam po cichu, a ten podszedł do mnie i usiadł.
-Hej Marika, co jest ?
-A niiic, strciłam chłopaka  i przyjaciółkę, jest okej.- Powiedziałam.
-Ale jak to przyjaciółkę ?
-A długa historia..
-Mamy czas- No to jak nalegał opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami, no nawet lepiej mi się zrobiło jak się wygadałam. Dziamas z uwagą mnie słuchał i widać było ,że się trochę zmartwił.
-No to jest źle. Ale nie martw się masz nas i Maję, a z Klaudią jeszcze musisz pogadać, wybaczy ci to ,pewnie myśli ,że chciałaś jej odbić Wojtka.
-Nawet o tym nie pomyślałam, to tylko mój przyjaciel.
-No właśnie, więc z nia pogadaj.
-Dziękuję.
-Nie masz za co dziękować. To jak jest już okej ?
-Tak, jest dobrze- Pomógł mi podnieść się z podłogi ,na której siedzieliśmy.
-Ja już muszę iść, bo mamy próbę,a ty idź na jakieś zakupy, rozerwij się, potrzebujesz tego.- Pomyślałam przez chwilę.
-Wiesz, to w sumie nie jest zły pomysł.
-No widzisz. To ja lecę ,do zobaczenia -Przytulił mnie i wyszedł.
Ja przebrałam się w inne ciuchy, zabrałam torebkę, do której włożyłam portfel, kluczyk i telefon i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi.
***
Weszłam już na miasto i odrazu zaczęłam paradować po sklepach, stwierdziłam, że dzisiaj zaszaleję. W pierwszym sklepie strasznie spodobała mi się jedna sukienka ,wzięłam swój rozmiar i skierowałam się do przymierzalni, w trakcie przebierania się zauważyłam,że cały czas mam na sobie wisiorek od Tomsona ,zdjęłam go i schowałam do torebki, nie chce ,żeby mi o nim przypominał.
Stwierdziłam ,że kupię sukienkę, było mi w niej nawet ładnie. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za towar.
W kolejnych sklepach znów kupiłam kilka ciuchów międzi innymi : bluzkę ,koszulę, 2 pary butów, spodenki krótkie i spódniczkę.
Zostało mi jeszcze kilka sklepów ,więc ich nie mogłam ominąć, oglądałam rzeczy, przebierałam w tych wieszakach i wygrzebałam tam kilka ciuchów. Oczywiście nie obyło się bez przymierzenia, keidy zorientowałam się, że sa mi dobre kupilam wszystko i wyszłam.
Sierowałam się już w stronę hotelu, byłam strasznie zmęczona, nogi mnie okropnie bolały, no ale nie dziwię się. Na holu zauważyłam Maję ,która odrazu do mnie podbiegła.
-Dziewczyno, na zakupach byłaś i mi nic nie powiedziałaś ?
-Chciałam trochę uciec od tego wszystkiego i się odstresować.
-A no tak, Klaudia mi opowiedziała wszystko, twierdzi, że nie chciała się tak zachować, ale to wszystko pod wpływem impulsu.
-Rozumiem ją, mogła się tak zachować.
-Idź z nią porozmawiaj, dobrze ci radzę.
-Wiem, wiem. Ide odnieść zakupy i ide do niej.
-I prawidłowo.- Dała mi buziaka w policzek i poleciała do Śniadego, który czekał na nią przy fontannie, czyli pewnie już skończyli próbę.
Odniosłam rzeczy do mojego pokoju hotelowego i skierowałam się do Klaudii. Zapukałam do jej drzwi i odrazu dziewczyna je otworzyła, nic nie mówiąc pokazała mi ,że mam wejść do środka, tak też zrobiłam.
Ona za chwilę do meni dołączyła i zaczęła.
-Przepraszam cię za to jak się zachowałam, nie powinnam tak na ciebie naskoczyć, jesteś moją przyjaciółką.
-Nie masz mnie za co przepraszać, to ja narozrabiałam, nei powinnam się wtrącać w sprawy twoje i Wojtka.
-Już nie ważne. Zerwaliśmy i trzeba żyć dalej.
-I znów jesteśmy same, tylko Maja jest szczęśliwa.
-No tak i się cieszę.
-Ja również.
-Wiesz, dobrze, że jutro wieczorem juz wyjeżdżamy, nie chce już tu tyle siedzieć.
-W sumie nie miałam za wiele z tych wakacji, cały czas zabrał mi Tomek, z którym tez okazało się ,że zerwałam.
-To wszystko jest jakieś dziwne.
-Dokładnie.- Westchnęłyśmy i Klaudia przytuliła się do mnie.
-Obejrzymy jakiś film, na odstresowanie się ?
-Wiesz co mam lepszy pomysł, chodźmy na plażę.
-Jest już 19.
-Wiem, ale chodź pochodzić trochę, nie chcę siedzieć tu w hotelu.
-No dobrze, to czekaj przebiorę się.
Klaudia założyła inne ciuchy i wyszłyśmy z jej pokoju. Na holu widziałyśmy chłopaków, ale ominełyśmy ich tak,żeby nas nie zauważyli. Skierowałyśmy się na plażę. W drodze rozmawiałyśmy tak jak dawniej, o ciuchach, pracy, skończeniu szkoły, o wszytskich rzeczach nie związanych z chłopakami. I tak było świetnie.
Wiem, że przyjaciółki nie zastąpią mi chłopaka, ale zawsze jest inaczej kiedy masz kogoś jeszcze bliskiego, z kim możesz pogadać.
Kiedy byłyśmy już na miejscu, posżłyśmy na molo, gdzie rozłożyłyśmy kocyk i usiadłyśmy na nim ,mocząc nogi w wodzie. Nagle usłyszłam dżwięk sms'a mojego telefonu. Wyciągnęłam go i odczytałam wiadomość.
Pójdziesz jutro ze mną na małe zakupy rano ? Chcę kupić coś Kasi na urodziny. :)- Dziamas
No tak, Kasia to była chrześnica Grześka, śliczna, mała dziewczynka, zdołałam ją poznać ,kiedy na lotnisku była z mamą odwozić Dziamasa. Była niesamowita. Odpisałam szybko na sms.
Pewnie :) To o 10 ? Koło fontanny ? :)
Dość szybko dostalam odpowiedź.
Tak i dziękuję :)
Schowałam telefon do torebki i zauważyłam,że Klaudia się cały czas na mnie patrzy. Powiedziałam jej z kim pisałam i dała spokój. Gadałyśmy dobre 3 godziny, więc ruszyłysmy już do hotelu.
Na miejscu rozeszłyśmy się do swoich pokoi.
Wzięłam prysznic, przebrałam się w moją piżamę i położyłam się do łóżka.
Jutro wyjazd. Rano zakupy z Grześkiem, potem trzeba się spakować ,a wieczorem lot. Ale szczerze mówiąc, w takich okolicznościach w jakich jestem, cieszę się z wyjazdu. Kiedy tak myślałam, wkońcu zdołałam zasnąć.

_________________________________________________________________________________
Szybko nowy :) Miałam czas ,więc napisałam, a co.. ;D Za błędy przepraszam, ale nie chce mi się już ich sprawdzać ;D Jestem leniem ostatnio... wybaczcie xx 

Czytasz= Komentujesz <3

13 czerwca 2013

Ósmy.

                                                 Tomson*    "Urodziny Mariki".
Budząc się rano ,obowiązkowo przyniosłem mojej dziewczynie śniadanie po porannej toalecie. Dziewczyna cały czas spała. Napisałem jej karteczkę ,którą położyłem na stole obok łóżka i wyszedłem z pokoju.
Skierowałem się do Wojtka. Na miejscu odrazu bez pukania wbiegłem do jego 'mieszkania'. Zobaczyłem ,że Łozo z Klaudią śpią... nadzy. Zaśmiałem się po cichu i szturchnąłem Łozowskiego.
Odrazu się chłopak obudził.
-Siema.
-Boże co ty człowieku tutaj robisz, a tak wogóle to się puka.-Zaśmiałem się, bo był strasznie spanikowany.
-Nie stresuj się chłopie. Przyszłem ,bo chciałem cię poinformować, że dzisiaj ta impreza, idziemy o 21.
-Ale ja wszystko chłopie wiem. I ty się nie stresuj ,bo latasz jak nie wiem, a to tylko urodziy twojej dziewczyny.
- Właśnie mojej dziewczyny. Mam nadzieję, że wszystko wypali, a ogólnie to mam dzisiaj zamiar się napić, więc ktoś musiałby być trzeźwy.
-Spoko ,ja nie będę pił, bo jeszcze coś narozrabiam, więc ja was ogarne.
-Dzięki chłopie.-Przybiłem z nim pionę i wyszedłem z pokoju.
W hotelowym sklepiku kupiłem sobie jakiś batonik, bo wogóle nie byłem głodny i udałem się do Śniadego ,żeby z nim pogadać. Stwierdziłem, że dam Marice czas, żeby mogła się przygotować na imprezę ,a prezent dostanie jak pójdę po nią do pokoju. Doszedłem do Bartka i odrazu bez pukania, otworzyłem drzwi.
***
Pogadaliśmy trochę, bo potem miał chłopak do Mai iść, więc musiałem wyjść. W moim pokoju, w którym rzadko bywam, bo cały czas przesiaduję, a nawet nocuję u Mariki, nie odwiedzam tego pokoju, jedynie żeby się przebrać. Na samą myśl się zaśmiałem.
Na stoliku jeszcze były jakieś kartki z nieudanymi próbami napisania nowej piosenki. Chciałem zrobić coś wyjątkowego, ale nie miałem ostatnio na to czasu. Gitara, którą przywiozłem ze soba, praktycznie wogóle nie była ruszana, więc wziąłem ją w ręce, pas przełożyłem przez głowę i zaczałem brzdąkać.
Momentalnie przyszła mi wena ,napisałem połowę piosenki w jakieś trzy godziny. Mój rekord. W całości w sumie opowiadała o Marice, o tym ,że ją kocham, ale nie jestem gotowy by zaangażować się w coś więcej. Mowa o małżeństwie. Ale nie wiem czy ona tego chce i tak jakoś powstawały kolejne wersy piosenki.
Była już 15 godzina ,więc miałem jeszcze trochę czasu. Polożyłem się na łóżko i się zdrzemnąłem.
                                                                 
                                                                        Marika*
Już 15, a ja niedawno wstałam, chyba musiałam być mocno zmęczona. Niby dużo szykowania nie było, ale wiadomo jak to z babą.
Odrazu się wzięłam za ogarnięcie siebie. Wzięłam prysznic, naszykowałam ciuchy do ubrania i wzięłam się za makijaż. Następnie ułożyłam sobie włosy i założyłam rzeczy.
i tak zeszło do 20:30 kiedy już byłam cała gotowa.
Ułyszałam pukanie do drzwi, więc udałam się je otworzyć. Nie specjalnie dziwiło mnie to, że był to Tomson.
-Cześć kochanie- Powiedziałam. Ten nawet nie odpowiedział, podszedł do mnie i mocno mnie pocałował w usta. Zaczął śpiewać mi 'Happy birthday' ,to było takie urocze. Potem mocno mnie przytulił i powiedział cicho do ucha:
-Życzę ci szczęścia, oczywiście ze mną ,miłości oczywiście do mnie i spełnienia marzeń, mam nadzieję związanych ze mną. Kocham cię skarbie.- Zaśmiałam się na życzenia ,które mi złożył.
-Dziękuję, ja również cię kocham.- Znowu mnie pocałował.
-A tak poza tym ,to wyglądasz zjawiskowo, pięknie i seksownie. -Uśmiechnął się, a ja pewnie zrobiłam się cała czerwona.
-Dziękuję.- Pocałowałam go w policzek.- Idziemy ?
-Czekaj ,jeszcze czegoś brakuje w twoim wyglądzie.- Nie wiedziałam oc o mu chodzi. Popatrzyłam na siebie ,wszystko było okej.
-O co ci chodzi ?
-O to- Wyciągnął zza pleców małe pudełeczko, w którym był śliczny łańcuszek z naszymi inicjałami. Łezka mi się zakręciła w oku, no nie powiem. Założył mi go ,a ja go mocno pocałowałam.
-Dziękuję, dziękuję, jest prześliczny.
-Ale to jeszcze nie wszystko- Poparzyłam na niego niewiadomym wzrokiem,a ten wyciągnął pierścionek, który mi założył i kolczyki, które sama przełożyłam w zamianie z moimi ,które aktualnie miałam na sobie.
-Kocham cię, ale nie trzeba było, tyle tego kupować skarbie.
-Dla mojej dziewczyny wszystko. Chodźmy już- zabrał mne za ręke i wyszliśmy z pokoju hotelowego.
***
Z całą ekipą już byliśmy pod klubem, w którym mieliśmy dzisiaj się bawić, więc weszliśmy do środka, już po zapłaceniu za bilet. Właśnie leciał remix 'Ona tańczy dla mnie' ,wszyscy westchnęliśmy słysząc ten utwór. Chłopcy odrazu rzucili sie do baru, a zostałam ja z Kaludią i Wojtkiem, bo Maja poszła z chłopcami.Stwierdziłam, że nie będę dzisiaj pić ,bo chcę pamięać własne urodziny.
Nasza zakochana para odrazu poszła na parkiet, więc zostałam sama. Czekałam chwile na chłopaków, aż wkońcu wrócili z drinkami.
-Może jednak ci przynieść coś mocniejszego ?-Spytał się Tomson, ale przecząco pokiwałam głową.
-Chodź tańczyć. -Zaproponowałam.
-Muszę dopić drinka skarbie-Westchnęłam i skierowałam się w stronę baru. Siedzialam tam, aż podszedł do mnie Łozo.
-Chodź zatańczyć, bo widzę ,że reszta pije.
-A Klaudia ?
-Ona też.
Uśmiechnęłam się i poszłam z Wojtkiem na parkiet. Zaczęliśmy ,tańczyć i śpiewać. Byłam w szoku, że Łozo umie tak świetnie tańczyć. Minęło już dobre 5 piosenek, a my nadal tańczyliśmy.
Wkońcu zmęczeni udaliśmy się do naszej loży,a tam Tomson już był pijany, no nie dziwiłam się, widziałam jak cały czas chodził z drinkami. Wojtek przyniósł nam sok i usiedliśmy koło chłopaków, którzy wcale nie wyglądali lepiej od Tomka. Klaudia się jakoś trzymała ,więc odrazu wyciągnęła Łoza do tańczenia. Maja była już pijana, ale w sumie ,ona nawet już po pierwszym drinku może nie kontaktować, więc się nie dziwiłam. Siedziałam tam z nimi, słuchając jak gadają o jakiś pierdołach, ale w pewnym momencie do Tomka podeszła jakaś ładna dziewczyna, a ten nawet nie patrząc na mnie wyszedł z nią tańczyć.
Trochę się zdenerwowałam, ale wkońcu to tylko taniec.
Wojtek z Klaudią wrócili, to ta odrazu wzięła się za swojego drinka, a Łozo usiadł koło mnie i odrazu się spytał czy chce tańczyć. Byłam w szoku, bo w sumie przetańczył jakie 15 piosenek, a jeszcze nie był taki zmęczony. Zgodziłam się i ruszyliśmy na parkiet.
Tańczyliśmy przy nawet fajnych piosenkach,ale potem nawet nie zwracalśmy uwagi jakie to były, daliśmy się ponieść. Już totalnie wykończeni wróciliśmy do stolika. Tomsona nadal nie było, nie możliwe ,że tyle by tańczył, już dawno by chyba leżał z wykończenia.
Szepnęłam do Łoza ,że idę do łazienki, na co ten kiwnął głową i przysiadł się do chłopaków i swojej dziewczyny. Skierowałam się w stronę toalety i weszłam do środka. Odrazu usłyszałam podejrzane odgłosy, wiadomo co się działo w jednej z kabin, ale to co zobaczyłam totalnie mnie zamurowało. Były tam buty Tomsona i słyszałam jego głos, otworzyłam drzwi tej kabiny i stanęłam jak wryta, ten zdradzał mnie na moich  oczach. Tomson popatrzył na mnie jak na głupią, a ja ze łzami w oczach wybiegłam z łazienki.
Podbiegłam do naszego stolika.
-Wojtek odwieź mnie do hotelu, proszę. -Powiedziałam cała zapłakana.
-Stało się coś ? Dlaczego płaczesz ?
-Błagam cię o nic nie pytaj, tylko mnie odwieź.
Wyszliśmy z klubu. Łozo mnie prowadził, bo nawet nie miałam siły sama iść, wpadłam w totalny szał, a Wojtek nie wiedział co ze mną zrobić.
Przeszliśmy na drugą stronę ulicy i poszliśmy na plaże ,która się tam znajdowała. Usiadłam na jednym z kamieni, a Łozo zaraz obok mnie. Siedzieliśmy dobre 10 minut, ale wkońcu nie wytrzymałam, musiałam się wygadać.
-On mnie zdradził-Wydukałam.
-Co ?- Łozo wyszczerzył oczy ze zdziwienia.
-Błagam nie karz mi tego powtarzać. Poprostu, zrobił to.
-Ale widziałaś ?
-Tak poszłam do łazienki i w kabinie zauważyłam go z ta laską.
-O kurwa- Ten złapał się za głowę, a potem mocno mnie przytulił, na co ja znowu sie rozpłakałam.- Hej nie płacz, on na to nie zasługuje, mimo, że był pijany, nie powinien tego zrobić.
-Dlaczego go nie bronisz ,jest twoim przyjacielem ?
-Tak jest, ale nie zmienia to faktu ,że zachował się jak dupek, a taka dziewczyna jak ty, nie może przez niego płakać.
-Dziękuję Wojtek.- Teraz udało mi się uśmiechnąć.
-Nie masz za co dziękować, staram się podciągnąć na duchu ,a poza tym wyciągnąć fakty.
Zaśmialiśmy się we dwoje.
-To jak wracamy do hotelu ? -Zaproponowałam.
-No pewnie chodź. -Podał mi rękę i pomógł zejść z kamienia. Ruszyliśmy do naszego noclegu.
W takim momencie cieszę się, że zostały dwa dni do wyjazdu do Polski. Tomka nie chcę już znać, ja już nawet myślałam o małżeństwie ,jaka ja jestem głupia. Pewnie traktował mnie jak zabawke, wmówił mi ,że mnie kocha, a tak naprawde chciał mnie tylko wykorzystać i mu się to udało.
Jak już doszliśmy na miejsce skierowałam się z Wojtkiem do mnie do pokoju.
-Zostaniesz ze mną, nie chcę być sama.
-Pewnie ,że zostanę. -Uśmiechnął się, na co ja odpowiedziałam mu tym samym.
-Dziękuję za to co dla mnie robisz.
-Czego się nie robi dla przyjaciół- Zaśmialiśmy się i pod wpływem impulsu przytuliłam się do niego.
-Wejdź. -Zaprosiłam go do środka i usiedliśmy na kanapie.
-Masz jakieś fajne filmy ?
-A mam, zależy jakie lubisz. -Popatrzył na pudełko z płytami i zaczął wybierać.- Tylko błagam, nie romantyczny.
-Wiem, wiem, nawet takich nie szukam.- Usmiechnął się. -O mam. Może być Avatar ?
-Może być, mimo, że z tysiąc razy oglądałam ten film.
Włączył płytę i siedzieliśmy na kanapie ,tak oglądając, nawet zapomniałam przez moment o Tomku, ale jakoś naszła mnie ochota by kogoś przytulić, a jego nie było obok. Podniosłam się z kanapy, a Wojtek patrzył na mnie z zaciekawieniem.
-Hej co się dzieje ?-Spytał zmartwiony.
-Nie wiem, niby zapomnialam o Tomku, ale naszła mnie ochota ,żeby się do kogoś przytulić ii..
-Dobra ,dobra rozumiem. Ale przecież do mnie się możesz przytulić- Uśmiechnęłam się i poszedłam do niego i mocno się wtuliłam.
-Dziękuję.
-Dziękujesz mi nie wiem który raz.
-Bo bez ciebie teraz bym tu leżała zapłakana z pragnieniem zżucenia się z balkonu.
-hej, hej nawet tak nie myśl, kogo ja będę pocieszał ?- Zaśmialiśmy się.
-Wiesz co ?
-Hmm ?
-Jesteś kochany.-Zaśmiałam się.
-A ty jestes słodka- Trochę dziwnie zrobiło mi się słysząc te słowa, ale olałam to.
-Dobra, to oglądamy dalej film ?
-Pewnie.
Usiedliśmy tam gdzie wcześniej i powróciliśmy do tamtejszej czynności.
Myślałam tak, czy Klaudia nie będzie zła, że porwałam jej chłopaka, który teraz u mnie nocuje , to może brzmieć dziwnie. Ale chyba mi ufa, to moja przyjaciółka.
Nie wierzę, że to się tak zjebało przed wyjazdem, było tak pięknie, ale jak to się mówi 'to było by zbyt piękne, zeby było prawdziwe'.  Zanim się obejrzałam odpłynęłam.
                                                                       Łozo*
Marika zasnęła. Jak ja jej współczuję, ten człowiek poważnie zachował się jak totalna ciota. Mam to w dupie, że był nachlany, zrobił jej to, czego zrobić nie powinien. Zdradził ją. Teraz pewnie będzie ryczał, oleje próby, koncerty, granie, znam go za dobrze, jak jest z kimś lub czymś związany i to straci jest koniec.
Ogólnie to jestem po stronie Mariki, mimo, że Tomson to mój przyjaciel.
Nagle usłyszałem dżwięk mojego telefonu, popatrzyłem na wyświetlacz 'Tomson' odebrać ? nie odebrać ? Dobra odebrać.
-Czego ?
-Hej błagam nie krzycz, wiesz może gdzie jest Marika ,szukałem ją po całym klubie ?
-Wytrzeźwiałeś już ?
-No tak, bo nie piłem już potem, a już jest w sumie 6 rano.
-A pamiętasz wszystko ?
-Nic, ale nie ważne ,gdzie jest Marika ?
-Marika jest ze mną w pokoju.
-Co ?
-No tak, po tym jak ją zdradziłeś, na jej oczach, kazała mi sibei odwieźć, zaopiekowałem się nią.- Cisza w słuchawce.- Słyszysz mnie ?
-Jak, jak to zdradziłem ?
-Poprostu, zaliczyłeś laske w klubowej toalecie, a Marika to wszystko widziała.
-O kurwa. Co ja zrobiłem.
-Wpakowałeś się w totalne gówno i teraz wątpie ,że to odkręcisz. Marika się totalnie załamała, byłem z nią przez czas, kiedy ty zabawiałeś się z jakąś panienką, której nawet nie znałeś.
-Błagam cię.
-Co blagam cię, niby ją kochałeś, gdyby tak było to nawet po pijanemu byś jej nie zdradził.
-Spotkasz się zaraz u mnie w pokoju ?
-Nie Tomek, ja zostaje z Mariką i się nią zajmuje.
-No okej, to nara.-Powiedział mało słyszalnym głosem.
-Nara.- Rozłączyłem się.
Idiota, kretyn, tak teraz myślałem wspominając o tym co zrobił Tomson. tak bardzo szkoda mi Mariki. O nie, zapomniałem totalnie o Klaudii. Napisałem jej sms'a:
Wybacz, ale zajmuje się Mariką, wytłumaczę ci wszystko jak się spotkamy. Dobranoc.
Odłożyłem telefon na półkę i przeniosłem dziewczynę z kanapy na łóżko i sam położyłem się spać tam gdzie wcześniej ogladaliśmy film. Zasnałem.
                                                                    Tomson*
Jak ja jej to mogłem zrobić, jestem totalnym idiotą, ona pewnie teraz płaczę, przeze mnie. Nie nawidzę tego, nie nawidzę siebie. Mimo, że byłem pijany, nie mogłem jej tego zrobić. Po cholere ja wogóle piłem. Jestem idiotą. Ona mi nie wybaczy, nigdy mi nie wybaczy.
Siedząc tak na zewnątrz hotelu ,myślałem ,a z tego wszystkiego nawet poleciały mi łzy. Teraz wiem, że jestem dupkiem i nie zasługuję na rzadną dziewczynę.
Siedziałem tak dobrą godzinę, aż wkońcu wróciłem do swojego pokoju i walnąłem się na łóżko w ciuchach,ale nie patrząc na to zasnąłem.

_______________________________________________________________________________
Wybaczcie ,że tak długo, ale miałam niezły zapierdziel w szkole ,a poza tym nawet weny nie miałam ;'(

Czytasz=komentujesz <3

5 czerwca 2013

Siódmy.

                                                                   Tomson*
Obudziłem się i zauważyłem ,że Mariki nie ma obok mnie. Nagle usłyszałem ,że drzwi pokoju sie otwierają. Przyszła moja dziewczyna z tacą ,na której było moje śniadanie.
-Dziś moja kolej.- Uśmiechnęła się i podchodząc do mnie lekko mnie pocałowała.
-Dziękuję.- Uśmiechnąłem się.- Najlepsze śniadanie na świecie.-Marika się zaśmiała.
-Idę do Klaudii i Mai na trochę, więc będziesz musiał iść do chłopaków.
-Co ? Szkoda. Jutro mamy ostatni koncert na szczęście i mamy cały tydzień dla siebie.
No tak minął już tydzień odkąd jesteśmy tutaj, w Hiszpanii. Nie myślałem ,że tyle się zmieni przez jeden tydzień. Oczywiście na lepsze. Mam niesamowitą dziewczynę, świetnych przyjaciół i są szanse na pokazanie się większej publice. Wkońcu Afromental może nie byc kojarzony jednynie z Polską. To jest nasz cel.Wyruszyć w trasę koncertową po wielu krajach na świecie, pełno fanów ,ale też i antyfanów, którymi zbytnio się nie przejmujemy. Takie marzenia. Z rozmyśleń wyrwała mnie Marika.
-Co się tak zawiesiłeś ?
-Myślę.
-Mhm.. No to sobie myśl, a ja idę.
-No dobrze. Kocham cię.
-Ja ciebie też.-Wyszła.
Wstałem i najadłem się. Udałem sie pod prysznic ,ubrałem się i położyłem się na łóżku. Nagle mnie coś olśniło. Wziąłem telefon do ręki i wykręciłem numer do Barona.
-Witam. Co chcesz ?-Powiedział Alek.
-Siema. Słuchaj poszedłbyś ze mną na małe zakupy ?
-Ej co ty baba jesteś ?
-Poprostu chcę kupić coś ładnego Marice. Za dwa dni ma urodziny. 
-No tak. Spoko, to za 10 minut koło fontanny. 
-Dzięki, okej.
Rozłączyłem się. Nie dzwoniłem do Wojtka,bo wiem, że pewnie nie będzie chciał iść, a poza tym on się nie zna na takich rzeczach. Chcę jej kupić coś ładnego. Mam nadzieję ,że będzie się jej podobać.
                                                         
                                                                   Marika*
Byłam już w pokoju Klaudii ,gdzie przyszła jeszcze Maja. Siedziałyśmy i gadałyśmy o różnych pierdołach, które na pewno nie dotyczą facetów. Momentalnie Klaudia zaczęła temat moich 25 urodzin.
-Ciekawe co Tomek ci kupi ?
-On nie wie. Nie mówiłam mu kiedy mam urodziny.
-My mu powiedziałyśmy.
-Co ?
-No tak. Chyba lepiej ,żeby wiedział.
-No tak. Potem bym przeżywała, że nawet zyczeń mi nie złożył.
-No właśnie.-Powiedziała Klaudia.
-A może wybierzemy się wtedy całą paczką do klubu ? Co wy na to ?
-Ejjjj to świetny pomysł.- Olśniło mnie.
-Właśnie.
-Tylko mamy problem. Nie mam co ubrać.-Rzuciłam.
-Wcale mnie to nie dziwi, ale nie martw się mam coś dla ciebie. Przedwczesny prezent urodzinowy.-Maja uśmiechnęła się i podała mi ładnie zapakowaną paczkę. Przytuliłam ją mocno.
Otworzyłam pudełko, a tam znajdowała się śliczna ,miętowa sukienka, sięgająca do połowy ud. Górę miała z koronki, a dół miał lekkie falbanki. Była piękna.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję.-Rzuciłam się na Maję i mocno ją wyściskałam.
-Tomson oszaleje jak cię w niej zobaczy.- Powiedziała Klaudia, a my zaczęłyśmy się głośno śmiać.
-Napewno- Przybliżyłam ją do mnie i również mocno przytuliłam.-Wiecie jak bardzo was kocham ?
-Wiemy.- Rzuciła Maja i znowu wpadłyśmy w napad śmiechu.
Porozmawiałyśmy jeszcze trochę i wóciłam do swojego pokoju. Tomka tam nie było, więc musiał pewnie wyjść gdzieś z chłopakami.
Przebrałam się w luźniejsze ciuchy i włączyłam film, akurat natrafiło się na 'Step Up 4 revolution'. Lubiłam filmy taneczne , więc dlatego go włączyłam. Rzuciłam się na łóżko i oglądałam. Zanim się obejrzałam już zdążyłam zasnąć.
                                                                   
                                                                 Tomson*
Już kierowaliśmy się z Barusiem do hotelu. Zakupy udane, no nie powiem ,że nie.
-Jak myślisz spodoba jej się ?
-Stary, wydałeś na to tyle kasy i myślisz, że jej się to nie będzie podobać ?
-Nie wszytsko co kosztuje musi się podobać dziewczynie.- Wstchnął.
-Uwierz mi ,będzie jej się podobać.
Kupiłem jej srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie serca i na nim wyryte T+M= Love forever.
Wiem ,że dziewczyny lubia takie rzeczy ,tylko nie wiem czy Marika, ona jest wyjątkowa, więc może byc problem. No i do tego wybrałem również srebrne kolczyki ,serduszka i śliczny pierścionek z brylancikiem.
Wydałem kupe kasy, ale przecież na własnej diewczynie, którą kocham nie będę oszczędzał.Miałem zapakowane w śliczne pudełeczko i teraz alby schować to i będzie git.
Na miejscu już odłożyłem do siebie prezent i skierowałem się do pokoju Mariki. Miałem własną kartę ,bo dostałem na recepcji. Otworzyłem drzwi i odrazu ujrzałem moją dziewczynę ,która spała. Położyłem się obok niej i mocno do siebie przytuliłem. Po 10 minutach Marika obudziła się.
-Skarbie ? Co ty tu robisz ?
-Też się cieszę ,że cię widzę.- Pocałowałem ją mocno, a ona nawet nie chciała się ode mnie oderwać. Ta chwila uniesienia trwała może z 7 minut, ale potem już brakowało tchu.
-Kocham cię- Powiedziała.
-Ja też cię kocham.
-To co robiłeś ?
-Byłem z Alkiem na zakupach.
-Kupiłeś coś sobie ?
-Koszulę.
-Musisz mi pokazać.
-Wkrótce ją zobaczysz.- Nie odezwała sie już tylko wtuliła się we mnie. Kupiłem ten ciuch specjalnie na urodziny Mariki, wiem,że idziemy do klubu, bo juz gadałem z Majką i Klaudią. Będzie impreza, czuję to.
Nie spostrzeżenie zasnęliśmy oby dwoje.
                                                                Łozo*
Siedziałem z Klaudią ,Mają i Śniadym w moim pokoju hotelowym. Nasza dyskusja dotyczyła niczego innego jak urodzin Mariki.
-Do którego klubu idziemy ?-Spytał Bartek.
-Koło plaży jest taki wielki plac i za tym jest zajebisty klub. Muzyka, laski... to znaczy drinki fajne podają.-Klaudia popatrzyła na mnie ,a ja szybko ją pocałowałem. Nie chciałem tak powiedzieć, no ale przyzwyczajenie. Śniady z Mają się zaśmiali.
-No to okej. -Rzuciła Maja.
Jak już wyszli z pokoju, ja z Klaudią poszliśmy się położyć. Zacząłem ją całować. Po jakiś 5 minutach przestałem.
-Dlaczego przestałeś ?
-Myślałem, że jestes na mnie zła.
-Ja ? -Zaśmiała się.
Teraz ona przejęła wodze. Usiadła na mnie okrakiem i całowała, ściągając koszulkę, na co ja zrobiłem z jej to samo i tak każdy ciuch pokolei.
Po naszym jakże emocjonalnym stosunku rzuciliśmy się zmęczeni na łóżko i zasnęliśmy.
                                                               
                                                             Marika*
Obudziłam się o drugiej w nocy i posżłam do łazienki, wychodząc zauważyłam ,że Tomek również nie śpi.
-Dlaczego nie śpisz ?-Spytał.
-Obudziłam się i musiałam skorzystać z toalety. A ty ?
-Obudziłem się ,bo poczułem ,że ciebie nie ma obok.
Zbliżyłam sie do niego i lekko go pocałowałam.
-Jesteś kochany, ale wiesz w sumie to ja się już wyspałam.
-No nie dziwię się, cały dzień praktycznie przespaliśmy.-Zaśmiałam się.
-To co robimy ?
-Idziemy się przejść ?
-Teraz ?
-No tak.
-No okej. To ubieramy się i spadamy. -Powiedziałam i założyłam na siebie leginsy ,bokserkę, na to bluzę Tomsona i szybko wciągnęłam moje czarne conversy.
***
Spacerowaliśmy różnymi uliczkami, aż dotarliśmy na plażę, usiedliśmy razem na wielkim kamieniu. Tomek mocno się we mnie wtulił. Można powiedzieć, że było cholernie romantycznie.
-Kocham cię-Szepnęłam do ucha mojego chłopaka.
-Ja ciebie też, bardzo, bardzo mocno. Jesteś dla mnie najważniejsza. Jesteśmy ze sobą tydzień, ale czuję jakbyśmy znali się od lat. Nigdy nie czułem się tak przy żadnej dziewczynie.
-Czuję się wyjątkowa.-Uśmiechnęłam się ,a po policzku popłynęła mi łza, łza szczęścia oczywiście.
-Nie płacz skarbie.
-Wiesz ,że to ze szczęścia. -Westchnął i jeszcze mocniej się we mnie wtulił. Siedzieliśmy tak dobre 2 godziny , patrzyliśmy na gwiazdy, słuchaliśmy fal obijających się o brzeg oceanu i odgłosów ptaków. Szczerze mówiąc to nawet tak mogłyby wyglądać oświadczyny. Może kiedyś...

Wrócilismy do hotelu i położyliśmy się spać jeszcze, na początku nie mogłam zasnąć, ale dałam sobie radę. Tomek kimnął odrazu ,wkońcu on tyle nie spał co ja.
Rano obudziło mnie słońce przedostające się do mojego pokoju. No tak z tego wszystkiego zapomnieliśmy zasłonić rolet.
Wzięłam prysznic, ładnie się pomalowałam i ubrałam dzisiaj sukienkę malinową w białe kropki. Do tego koturny i byłam gotowa. Wyszłam z toalety, ale nigdzie nie widziałam Tomsona ,zauważyłam karteczkę leżącą na stoliku:
Skarbie, Wojtek do mnie napisał ,że mamy próbę niedługo, musiałem szybko wyjść, widzimy się jutro. Tylko nie spędź tego dnia sama. Idź do dziewczyn. Kocham cię bardzo.

Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i dzwoniąc do dziewczyn umówiłam się z nimi na plażę za pół godziny. Zabrałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Skierowałam się do restauracji i szybko zjadłam śniadanie. Wychodząc spojrzałam na godzinę. Punktualnie jestem na miejscu. Maja z Klaudią już tam były ,więc nie musiałam czekać. Szybko skierowałyśmy się w stronę plaży.
***
Cały dzień spędzony na plaży. Trochę się opaliłam no nie powiem. Kilka chłopaków nawet próbowało zagadać, ale olałam to.
W hotelu wzięłam prysznic, żeby oczyścić się z tego piasku. Potem przebrałam się w piżame i włączyłam telewizor. Leciał jakiś film ,więc obejrzałam go.
Już o 23 zamykały mi się oczy, więc nacisnęłam czerwony guziczek na pilocie od telewizora i wygodnie położyłam się na łóżku. Byłam strasznie podekscytowana i jutzrjszymi urodzinami i tym, że poprostu jestesm szczęśliwa. Jestem z Tomkiem, do którego mam pełne zaufanie ,mam przyjaciół i jest wszystko poprostu tak jak powinno. Ułożyło się po tym co przeżyłam z moim poprzednim chłopakiem. Zasnęłam. zasnęłam nie wiedząc co spotka mnie jutro, w moje urodziny.
Bo w jednym dniu może się wszystko schrzanić i to przez jedną osobę, jeszcze taką którą myślisz ,że cię kocha....

_________________________________________________________________________________
Witam :) Teraz nie dodawałam, bo uczyłam się na WOS, wiecie no zagrożenie mnie dopadło, ale myślę, że już jest wszystko okej. Ten rozdział taki sobie moim zdaniem i trochę krótki, ale zbytnio weny nie miałam. Wybaczcie :) Kolejny w następnym tygodniu ,bo na weekend wyjeżdżam i będzie brak internetu ;c 
A tak wgl. to do tych 'gorących' scen jeszcze wprawy nie mam, ale zbieram siły na taki wyjątkowy rozdział, ale to dopiero pod koniec tego bloga. Jeszcze nie wiem ile przewiduję rozdziałów, ale mam nadzieję, że szybko nie skończę pisać. 

2 czerwca 2013

Szósty.

                                                               Marika*
Obudziłam się w ramionach Tomka. Nie chciałam psuć tej chwili, więc leżąc tak z nim, jeszcze trochę mi się zdrzemnęło. Kiedy otworzyłam oczy Tomson już ubrany ,siedział koło mnie i się przyglądał. Uśmiechnęłam się.
-Dzień dobry skarbie.
-Dzień dobry.- Pocałował mnie lekko w usta i podał tacę ze śniadaniem.
Jeszcze nigdy nie dostałam śniadania do łóżka, to było takie miłe.
-Ubierz się i wyjdziemy gdzieś.
-Gdzie ?
-Zobaczysz. -Uśmiechnął się. -Mamy czas do 17 ,bo potem mamy kolejny koncert.
-A no tak.
Kiedy już się najadłam, wstałam z łóżka kierując się w stronę łazienki. Wzięłam 5-minutowy prysznic i chcąc założyć ciuchy ,zauważyłam ,że ich nie wzięłam. Otuliłam się ręcznikiem i wyszłam do mojej sypialni. Tomson  patrzył się na mnie ,jakby jakiegoś ducha zobaczył. Myślałam,że wybuchnę śmiechem, ale się powstrzymałam.
-Co się tak patrzysz ? Dziewczyny w ręczniku nigdy nie widziałeś ?- Spytałam przez śmiech.
-C-c-co ? -Jąkał się. Teraz nie wytrzymałam. Wybuchnęłam śmiechem. Tomson siedział trochę zmieszany. Podszedłam do niego i szepnęłam 'zrób zdjęcie ,będzie na dłużej'. Skierowałam się w stronę szafy i wyciągnęłam bieliznę i jakieś ciuchy :











Wróciłam do toalety ,założyłam ubrania, włosy zostawiłam rozpuszczone i pomalowałam się lekko.
Wyszłam, a Tomson był taki lekko zmieszany.
-Skarbie nie stresuj się, nie podobałam ci się. Nie szkodzi.
-Ale t-ty w-wyglądałaś bosko. -Westchnął.
-Dziękuję- Zaśmiałam się i usiadłam na nim okrakiem. Ten mnie pocałował i gdyby nie pukanie do drzwi doszło by do czegoś więcej, bo robiło się gorąco. Otworzyłam drzwi ,a w nich ujrzałam zapłakaną Klaudię.
-Klaudia skarbie co się stało ?-Spytalam zmartwiona i wpuściłam ją do środka.
-W-wojtek.- Mówiła przez płacz.
-Co ci zrobił ?
-Powiedział ,że ten pocałunek nic dla niego nie znaczył i, że nie chce być ze mną.
-Ale do cholery dlaczego ? Myślałam, że coś między wami.
-Też tak myślałam.- Momentalnie usłyszałam trzask drzwiami ,zauważyłam,że Tomson wybiegł. Teraz usiadłam koło Klaudii i ją przytuliłam.
                                                         Tomson*
Jak ten idiota mógł jej coś takiego zrobić. No kretyn. Myślałem, że się w niej zakochał, no tak przynajmniej to wyglądało. Co się do cholery stało, że zmienił zdanie. Wdarłem sie do jego pokoju bez pukania i zauważyłem go na łóżku jakiegoś przybitego.
-Stary, co ci do jasnej cholery odwaliło ? Ona teraz płacze przez ciebie, a ty masz na to totalnie wyjebane.Myślałem ,że się zakochałeś.
-Tak jest do cholery, dlatego to zrobiłem. Boję się miłości, tego cholernego uczucia. Pamiętasz Eweline ?
-Chłopie ! To było dawno i nie prawda. Ta dziewczyna była zupełnie inna od Klaudii, nie kochała cię, w przeciwieństwie do niej.
-A-aale.
-Nie ma żadnego ale, teraz to wstajesz i idziesz ze mną do pokoju Mariki ,bo ona teraz tam jest i się jej wypłakuje.
-I co mam jej powiedzieć ?
-To co czujesz idioto.
Wyszliśmy z pokoju. Łozo rzucił jeszcze lekkie 'dzięki' i wszedliśmy do pokoju Mariki. Klaudia spała na łóżku, a moja ukochana leżała koło niej, nie śpiąc.
-Co ty tu robisz ?-Spytała Wojtka.
-Chcę z nią pogadać.
-Nie masz  o czym, bo już chyba wystarczjąco za dużo jej powiedziałeś.
-Marika.
-Co Marika ? To moja przyjaciółka, nie dam jej skrzywdzić.
-Skarbie chodź ,niech sobie wszystko wyjaśnią, zaufaj mi.
-Dobrze. Ale..-Skierowala się do Wojtka- ...jeśli coś się stanie przysięgam ,że nie skończy się na krzykach.
Wyszliśmy z Mariką z jej pokoju hotelowego. Była jakaś spięta, więc postanowiłem wziąć ja na zakupy.
-Skarbie, zapomnij o problemach, teraz jestem ty, ja i zakupy.
-Dobrze.-Wtuliła się we mnie.
Chodziliśmy po sklepach. Marika nie chciała zbytnio żerować na mnie, ale po dłuższym namawianiu uległa. Kupiłem jej dwie śliczne bluzki z koronką, spodenki i damskie supry, niebieskie. Ja sobie wybrałem spodnie ,supry i sportową marynarkę.
Zadoowoleni wróciliśmy do hotelu. Przy 'naszej' fontannie zauważyłem Klaudię i Wojtka tulących się do siebie i rozmawiających. Szepnęłem do Mariki:
-Nasze gołąbeczki chyba się już pogodziły.
-No tak, mam nadzieję, ze więcej problemów nie będzie.
-Też mam taką nadzieję.
                                                                   Marika*
Wróciłam do pokoju, bo Tomson poszedł szykować się na koncert. I co mam robić. Nie chcę sama tutaj siedzieć. Wpadłam na pomysł. Wzięłam telefon do ręki i napisałam sms'a do dziewczyn.

Maja;Klaudia: Za 15 minut u mnie. Robimy babski wieczór. Wkońcu razem przyjechałyśmy na te wakacje. Czas spędzić razem czas skarby ;** Widzimy się !

Dostałam odpowiedź od dziewczyn ,że się zgadzają. Na szybko ogarnęłam w pokoju, poprawiłam swój wygląd i odrazu usłyszałam pukanie do drzwi. Dziewczyny szybko wparowały do mojego pokoju z jakimiś słodyczami, napojami i dwiema butelkami wódki. 'Czas zaszaleć' Pomyślałam.
-IMPREEEZAAAAA !- Wykrzyknęłyśmy wszystkie równocześnie.
Przyniosłam kieliczki i odrazu się zaczęło.
-Dziewczyny gramy w butelkę- Zaproponowałam.
-Okeeej.
-Ja zaczynam- Krzyknęła Klaudia.
Jeszcze byłyśmy przytomne, więc wiedziałysmy co robimy. Zaczęła Dunia i na moje 'szczęście' wypadło na mnie.
-Jest chciałam właśnie ciebie. -Powiedziała Klaudia. -Więęęc... Spałaś już z Tomsonem ?
Trochę się zmieszłam, słysząc to pytanie, ale nie dałam tego po sobie poznać .
-Nie.- Powiedziałam cicho.
-A chciałabyś ?
-Tak, ale nieważne skończyło się, miało być jedno pytanie.
-Dobra ,dobra. -Teraz kręciłam ja. Padło na Maję.
-Pogodziłaś się z Bartkiem ?
-Tak.
Momentalnie wszystkie zaczęłyśmy piszczeć z radości. Jak już skończyłyśmy grać w butelkę ,wróciłyśmy do poprzedniej czynności, czyli do picia naszej finlandii.
Wypiłyśmy oby dwie flaszki. Byłam już cholernie pijana.
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Terrorysta- Powiedziała Maja. Zaczęłyśmy się śmiać. Podszedłam ostrożnie do drzwi i ostrożnie je otworzyłam. Był to Tomson z Łozem.
                                                                Tomson*
Otworzyła drzwi, była totalnie pijana, tak samo jak Klaudia i Maja. Z Wojtkiem nie wiedzieliśmy co się dzieje. Powiedziałem ,żeby odprowadził Majkę do jej pokoju. Tak zrobił, ja zostałem jeszcze z tymi dwoma.
-Skaarbiee- Powiedziała słodko Marika.
-Tak ?
-Jesteś na mnie zły ?-Szpnęła mi cicho,
-Nie jestem zły kochanie. -Pocałowałem ja lekko.
Przyszedł Wojtek, zabrał ze soba Klaudię, a ja zostałem z moją pijaną ukochaną. Siedziała tak bezbronnie na łóżku, a ja stojąc przy drzwiach się jej przyglądałem.
-Podejdź do mnie.-Tak zrobiłem.
Ta zaczęła mnie całować i rozbierać.
-Skarbie nie dzisiaj, jestes pijana.- Ta nie przestawała- Marika !- Teraz krzyknałem.
Dziewczyna przestała i położyła się spać. Chciałbym z nią 'to' zrobić, ale nie w takich okolicznościach. Jest kompletnie pijana, potem powiedziałaby ,że ją wykorzystałem.
Rano*
Obudziłem się kiedy Marika jeszcze spała. Wstałem, wziąłem prysznic, ubrałem ciuchy które wczesniej tu przyniosłem i wyszedłem z pokoju. Skierowałem sie do restauracji. Wziąłem jedzenie dla siebie i mojej dziewczyny, bo nią jest i poprosiłem o jakieś tabletki przeciw bólowe, bo wiedziałem ,że będzie bolała ją głowa po przebudzeniu.
Wróciłem do pokoju. Dziewczyna jeszcze smacznie spała. Odłożyłem tace na stolik i położyłem się obok niej. Wyglądała tak słodko. Przytuliłem ją mocno do siebie i myślałem o nas, narazie wygląda wszystko ładnie ,pięknie, ale jak będzie kiedy wrócimy do Polski. Ja koncertuję, mamy wiecznie jakieś próby, spotkania, a Marika również musi znaleźć sobie jakąś pracę. Kiedy będziemy się widywać? Jak to wszystko się ułoży ? Biłem się z własnymi myślami ,kiedy zauważyłem, że mała postać ,leżąca koło mnie budzi się.
-Dzień dobry księżniczko. -Powiedziałem.
-Witam skarbie. Ale mnie głowa boli, nic nie pamiętam. Co tu robisz ?
-Przyszedłem wczoraj z Łozowskim tutaj i zastaliśmy was kompletnie pijane. Zaopiekowaliśmy się wami. A tam jest śniadanie i tabletki przeciw bólowe. O wszystkim pomyślałem.
-Jesteś bardzo kochany. Kocham cię.
-Ja ciebie też. -Pocałowałem ją lekko w usta ,po czym wstałem i podałem jej tacę z jedzeniem.
Najedliśmy się i tak leżeliśmy u niej na łóżku.
-Co dzisiaj robimy ?-Spytałem.
-Nie mam dzisiaj na nic ochoty. Chciałabym leżeć.
-Co powiesz na plażę ?
-Dobry pomysł.
Wstaliśmy, ubraliśmy się i wyszliśmy. Na miejscu zadzwoniłem do Wojtka, żeby przyszli i zabrali tez reszte chłopaków wraz z Mają. Przynajmniej nie będzie nudno.
Po jakiś 20 minutach byli już przy nas. Rozłożyli się i odrazu Lajan, Torres i Śniady ruszyli w stronę wody.
-Dzieciaki. -Zaczęliśmy się śmiać po słowach Dziamasa ,który zaraz sam wskoczył do oceanu. Wybuchnęliśmy jeszcze większym śmiechem.
Marika cały czas leżała i się opalała, tak samo Klaudia i Maja. No w sumie to mnie nie zdziwiło, też bym był wykończony po schlaniu się. Z resztą chłopaków siedzieliśmy w wodzie, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
Wyszliśmy z wody i ruszyliśmy w stronę dziewczyn. Wpadlem na pomysł ,żeby Marikę trochę orzeźwić, więc cały mokry usiadłem na niej. Ta zaczęła krzyczeć i piszczeć.
-Jesteś głupi.
-Przepraszam skarbie, ale musiałem cię jakoś rozruszać.
-I ci się udało.
Zaśmialiśmy się i ją mocno pocałowałem.
-Gołąbeczki ,może pójdziecie do pokoju ?-Krzyknął rozradowany Torres.
-Oni najchętniej tutaj by to zrobili- Rzucił Baron.
-Zamkniecie mordy. Zazdrościcie, bo wy nie macie nikogo kto zrobiłby wam dobrze.
Odgryzlem się, a tamci wkońcu zamknęli się. Powiedziałem tak, bo widziałem, że Marika wygląda na zmieszną całą tą sytuacją.
Wróciliśmy do hotelu wieczorem. Ja z moją dziewczyną udaliśmy się do mojego pokoju. Odrazu Marika poszła wziąć prysznic, a następnie i ja. Wróciłem do niej zastając ją siedząca na łóżku bacznie o czymś myśląc.
-O czym moja dziewczyna tak myśli ?
-O nas.
-Dobre rzeczy ?
-Bardzo.
Wstała i przybliżyła się do mnie.
-Kocham cię bardzo- Powiedziała zdejmując moja bluzkę. Ja z jej zrobiłem to samo.
-Ja też cię bardzo kocham.
Zaczęliśmy się całować upadając na łóżko. Ubrania latały wręcz po cąłym pokoju. Wtedy stało się to czego napewno oby dwoje chcieliśmy.
Była to najlepsza noc jaką spędziłem z dziewczyną. Było można wyczuć miłość, chemie, pożądanie. Niesamowite uczucie. Kochałem ją ,a ona kochała mnie. Wkońcu musiało się to stać.
                                                                 Marika*
Stało się. Tak bardzo tego chciałam i szczerze mówiąc nie żałuję. Można bylo wyczuć tyle emocji ,które przez nas przepływały. Kocham go, tak bardzo go kocham. Jest moim całym światem, życiem. Gdyby wiedział ile dla mnie znaczy. Nigdy jeszcze nie byłam tak bardzo zakochana. Nigdy.
No ale jak to moje motto brzmi 'Nigdy nie mów nigdy'.
Stało się to czego tak bardzo chciałam,a  zarazem się bałam. Zakochałam się. Do szaleństwa się zakochałam.
                                         
Chcę iść przez twój umysł
Jeśli sobie nie radzisz, to tylko liczysz na mnie
Zostawmy wszystko za sobą
Zróbmy coś, chodźmy cieszyć się dniem
Wypijmy szklankę wina, chodźmy do parku lub zagrajmy w kilka gier
Jestem tutaj więc nie mów że misja się nie udała
Cokolwiek chcesz zrobić, zrobię to z tobą, zrobię z tobą kochanie


I wanna go through you mind
If you can't handle it just count on mine
Let's leave all the shit behind
Let's do somethin', go enjoy the day
Drink a glass of wine, go to park or play some games
I'm right here so don't say the mission's failed
Whatever you wanna do I would do it with you, do it with you babe

Afromental- I'm right here.

______________________________________________________________________________
Czytasz=Komentujesz <3