28 czerwca 2013

Dwunasty.

                                                                 Łozo*
Byłem strasznie spanikowany, krzyczałem na Torresa, w sumie nie wiem dlaczego. Wkońcu skończyliśmy naszą rozmowę, odrazu założyłem buty, zabrałem kluczyki ze stolika i wyszłem z domu. Wsiadłem do mojego czarnego Mustanga i ruszyłem do domu Tomsona. W tym momencie, miałęm ochotę mu coś zrobić, byłem cholernie wściekły, ten człowiek myśli tylko o sobie, chce nas zostawić, cały zespół, rodzine, przyjaciół i fanów. Idiota, no cholerny idiota.
Kiedy dojechałem już na miejsce szybko wysiadłem z samochodu i ruszyłem do domu Tomka ,nie pukając wszedłem i zastałem go pakującego swoje walizki. 
-Poważnie chcesz to zrobić ? Chcesz nas wszystkich zostawić ? Tak poprostu ?-Zacząłem spokojnie.
-Tak, wyjeżdżam, ale nie zostawiam nikogo ,bo i tak wszyscy mają mnie w dupie. 
-Pojebało cię człowieku ? Wszyscy cię kochamy, zespół, rodzina, przyjaciele, fani ! -Teraz podniosłem głos. 
-Ale nie Marika !
-Cholera, to tylko dziewczyna, jedna ,normalna dziewczyna, twoja wina ,że od ciebie odeszła ,więc przestań użalać się nad sobą !
-Tak i tak wyjeżdżam ,bo nie chcę patrzeć jaka to jest szczęśliwa z Dziamasem.
-Ty weź idź się człowieku leczyć ! Z tej zazdrości ci się w mózgu poprzewracało. Zakochałeś się w cholere i teraz alby z tego same problemy. 
-Nie twoja sprawa ! Kocham ją i nie przestane, chcę wyjechać i to zrobię !
-Co z zespołem ?
-Poradzicie sobie beze mnie. 
-A fani ?
-W końcu o mnie zapomną.
-Czyli chcesz odejść ?
-Tak, to koniec, dacie radę sobie sami !
-Wiesz co ! Dobra rób co chcesz ,wyjedź ,zostaw nas wszystkich, miej wszystko w dupie,ale kiedy będziesz miał jakieś problemy, nie przyjeżdżaj, nie odzywaj się do mnie nawet. Jesteśmy tyle lat przyjaciółmi, a ty nagle masz to w dupie i wyjeżdżasz. Jasne, okej, ale nie przychodź do mnie, już nigdy więcej do cholery. Ja spadam ,bo mam ochotę ci przyjebać.Żegnam i nie powodzenia w nowym świecie ! -Szybko wyszłem z domu Tomsona i odjechałem moim samochodem do Mariki. 
                                                   
                                                            Tomson*
No może Wojtek ma trochę racji, ale ja muszę wyjechać, muszę uciec od problemów ,a w szczególności zapomnieć o Marice, boli mnie to ,że zostawiam zespół ,naszych fanów, bez których nie byłoby nas tu gdzie teraz jesteśmy, ale poprostu muszę to zrobić. 
Kiedy się już pakowałem ubrałem moją bluzę, założyłem kaptur i okulary, żeby mnie nikt nie poznał, nie miałem ochoty na zdjęcia i jakieś czułości, nie jestem poprostu w nastroju. Wyszłem z domu zamykając za sobą drzwi i ruszyłem do parku, po drodzę wstąpiłem do sklepu ,chciałem kupić sobie jakieś piwo na odstresowanie, ale zamiast tego moją uwagę przykuło stoisko z gazetami. No tak jak podejrzewałem na każdej stronie ja ,Marika i Dziamas, ludzie gadają. Nie nawidzę jak plotkują na temat mojego prywatnego życia, czuję się wtedy jakbym nie miał własnej prywatności. 
          
"Dziamas z byłą dziewczyną Tomasza "Tomsona" Lacha ,czy w zespole dojdzie do kłótni, czy          zespół Afromental się rozpadnie ? Możemy zadawać sobie takie pytania, ale co się dzieje z przyjaciółmi ? Dojdzie do wymiany zdań przez jedną dziewczynę ? Czekamy na kolejne nowości w tej sprawie".

Przeklnąłem w myślach,ale olałem to i udałem się do kasy zapłacić za czteropak żywca. Poszłem do parku, gdzie usiadłem na małej ławeczce i zacząłem popijać piwo.
Jedno, drugie, trzecie, a kiedy otworzyłem już ostatnią puszkę przysiadła się do mnie jakaś starsza kobieta, której nie znałem.
-Problemy ?-Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, westchnąłem.
-Można tak powiedzieć.
-Nie warto pić ,by zapomnieć o nich, bo kiedy otrzeźwiejesz one nie znikną, nadal będą, a jeśli chodzi o dziewczynę dam ci radę, nie szalej tak, zostań tu gdzie jesteś i próbuj naprawić swoje życie, bez względu na to jak bardzo jesteś zakochany. -Zrobiłem zaciekawioną minę.
-Skąd pani to wszystko wie ?
-Intuicja. -Odeszła, ja już nie miałem ochoty na to ostatnie piwo ,więc ruszyłem do domu.
                                                             
                                                              Marika*
Kiedy Łozo mnie poinformował ,że Tomek wyjeżdża, ja odrazu się zabrałam i pojechałam do niego, ale niestety nie było go w domu. Pukałam, dzwoniłam i nic, więc wróciłam do domu. Martwiłam się o niego, bo w końcu mimo, że mnie zranił ja go nadal kocham. Odrazu po wejściu do mojego mieszkania zadzwoniłam do Wojtka.
-No co jest ?
-Byłam u niego, ale nie było go w domu, musiał gdzieś wyjść.
-Cholera.
-A o której ma jutro samolot ?
-O 13.
-Pojedziesz ze mną na lotnisko, chcę z nim pogadać.
-No okej, będę u ciebie o 11.
-Będę czekać, a teraz kończę. Pa.
-No okej, cześć- Rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na stolik i wyszłam do kuchni. Byłam okropnie głodna, więc zrobiłam sobie tosty z szynką i serem, a do tego malinową herbatę. Kiedy jadłam usłyszłam kolejny dżwięk mojego telefonu, była to Majka.
-Halo ?
-Cześć skarbie ,co tam słychać ? Słyszłam o Tomku ? Jak się czujesz ?- No tak cała Maja, 1000 pytań na minutę.
-Jest okej, właśnie jem kolację ,no tak Tomek wyjeżdża ,a jak mam się czuć ?- Słyszłam ,że Maja się zaśmiała i znając ją pewnie uśmiechnęła się i pokiwała głową.
-No wiesz, ty go nadal kochasz, a on wyjeżdża. Rozmawiałaś z nim w ogóle ?
-No niby tak... Byłam u niego ,ale nie zastałam go w domu, jutro jadę na lotnisko ,może uda mi się do niego jakoś dotrzeć. Przecież nie może zostawić zespołu.
-Chyba naprawde musi cię kochać ,skoro chce to zrobić.
-Albo naprawdę oszlał.
-No w sumie tez racja. -Zaśmiałyśmy się razem.
-Dobra będę kończyć, bo chcę się w końcu najeść, dziękuję ,że zadzwoniłaś. Kocham cię ,pa. -I szybko się rozłączyłam uniemożliwiając ją na jaką kolwiek odpowiedź.
Kiedy skończyłam swoją kolację szybko umyłam naczynia i poszłam wziąć prysznic, po ktorym odrazu posżłam do łóżka. Byłam totalnie zmęczona.

                                                        Tomson*
Jak wróciłem wczoraj do domu odrazu kimnąłem, a rano obudziłem się o 9, żeby się jeszcze przyszykować do wyjazdu. Wykąpałem się i ubrałem niebieski T-shirt, jeansowe spodenki za kolana ,niebieskie supry, białą 'bejsbolówkę' i białego full capa z niebieskim napisem "SWAG". Dopiąłem reszte walizek i odstawiłem na korytarz ,przed drzwi wejściowe. Szybko zjadłem śniadanie, czyli kanapki z szynką i majonezem, 'bo kanapka bez majonezu to nie kanapka'. Posprzątałem w kuchni trochę i zamówiłem taksówkę, żeby zabrała mnie na lotnisko. Była już po 10 minutach, więc taksówkarz włożył moje walizki do bagażnika i o 11:15 już wyjechałem na lotnisko. Na miejscu byłem po dziesięciu minutach, zabrałem swoje torby i wszedłem do budynku. Kiedy mój wzrok powędrował na pustą ławkę, odrazu tam się skierowałem, żeby usiąść. Po jakis pięciu minutach zauważyłem ,że siada koło mnie dziewczyna, po znajomej sylwetce odrazu rozpoznałem Marikę.
-Co ty tu robisz ?
-Ja pytam ciebie co ty tu robisz ?
-Wyjeżdżam, ale pewnie juz o tym wiesz, dlatego tu przyszłaś. Nie próbuj mnie powstrzymywać, bo to nic nie da.
-Nie chcę cię powstrzymywać, chciałam ci powiedzieć, że jestes głupi, zostawiasz nas tu wszystkich i dbasz o własną dupę, za przeproszeniem. Jeśli chodzi o mnie, to przeciez mnie zdradziłeś, więc dlaczego teraz siedzisz tutaj z zamiarem wyjechania i załamany jesteś w cholerę.- Popatrzyłem na nią pytającym wzrokiem.
-Nie patrz tak na mnie taka jest prawda.
-Kocham cię, wiesz o tym, a ja wiem ,że ty mnie jeszcze kochasz, tyle że starasz się to jakoś zaspokoić będąc z Grześkiem. Wiem, że to wszystko moja wina, ale nie mogę tu siedzieć i ciągle użlać się nad sobą.
-I przeze mnie chcesz zostawić przyjaciół ? Wiesz jak Wojtek teraz przez ciebie cierpi ? Jesteście do cholery przyjaciółmi.
-Przejdzie mu, przecież kiedyś wrócę.
-Ale wtedy bedzie już za późno na odbudowanie jakich kolwiek znajomości. -Po tych słowach rozległ się dźwięk kobiety, żeby kierować się już na sprawdzanie walizek ,paszportów itp.
-Muszę iść, żegnaj. -Odchodziłem ze spuszczoną głową. Nagle usłyszałem Marikę.
-Tomek czekaj. -Podbiegła do mnie i mocno przytuliła, ja odwzajemniłem uścisk.
-Będę tęsknił za tobą.- Marika zaczęła płakać.- Ej nie płacz, mała.
-Też będę tęskniła, kocham cię. -Pocałowała mnie w policzek i odeszła.
-Ja też cię kocham- Wykrzynąłem, ta obróciła się i uśmiechnęła.
Ja skierowałem się pozałatwiać te wszystkie sprawy związane z lotem i następnie byłem już na pokładzie.
                                                       
                                                          Marika*
Już siedziałam w samochodzie Wojtka na miejscu pasażera.
-I jak ?
-Nie udało mi się go powstrzymać, ale zrochę zmiękł.
-A dlaczego płaczesz ?
-Nie wytrzymałam, powiedziałam mu, że będę tęsknić i ,że go kocham.-Wojtek westchnął.
-Ale skoro się kochacie,dlaczego nie jesteście razem ? Teraz jest w chuj problemów, za przeproszeniem.
-Wiesz, że nadal boli mnie to co mi zrobił, ja potrzebuję czasu i on najwidoczniej też. Wiem, że namieszałam, przepraszam was, to wszystko moja wina.- Teraz nie wytrzymałam, rozryczałam się jeszcze bardziej.
-Heeej nie płacz, tak jest w życiu, mimo, że się pojebało wszystko przez waszą miłość to kiedyś w końcu musi byc okej.
-Taa jasne.. Słuchaj co robicie w sobotę ? Przeszłabym się na imprezę, trochę odreagować, po tym wszystkim.
-Ja nie mogę ,mam wywiad wieczorem z Barusiem i Dziamasem. Chcą pogadać o Tomsonie i wgl. Chcemu powiedzieć, że narazie to koniec Afro.
-Coo ?- Rzyknęłam.
-Jak to sobie wyobrażasz ? Nie damy rady bez Tomka. Nie jesteśmy w stanie. On był naszą podpora zawsze, kiedy działo się coś złego, on zawsze podtrzymywał nas na duchu. A teraz ? Teraz to koniec.
-Nie możecie do cholery zawiesić zespołu, nie możecie.
-Możemy i to zrobimy. Już rozmawiałem o tym z chłopakami.
-Słuchaj nie możecie sie poddać, nie możenie zawieść fanów, wiem ile dla nich znaczycie, dacie radę bez Tomka, dacie ,ja wam w tym pomogę do cholery, będę waszym psychologiem, tylko nie kończcie z zespołem, błagam. -Poleciały mi łzy, kiedy Wojtek szybko mi je wytarł.
-Pojedź teraz ze mną do chłopaków ,pogadamy z nimi.
-Gdzie oni teraz są ?
-W domu pracy twórczej, pewnie się żegnają ze wszystkim.
-Jedź tam.
Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie, a ja w myślach układałam sobie to co powiem chłopakom.
Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce ,szybko skierowaliśmy się do domu, gdzie przebywali chłopacy, keidy wchodziliśmy usłyszelismy rozmowy.
-Jak to teraz będzie ?- Torres pytał.
-Wiecie, nie chcę ,żeby ten zespół się rozpadł, to wszystko wina Tomka.- Mówił Baron
-Może kiedyś wróci..- Usłyszeliśmy głos Lajana.
-Jeśli by wrócił to Wojtek tak i tak się z nim nie pogodzi, to jego najlepszy przyjaciel, a ten go zostawia bez słowa.- Kończyli dalej rozmowę kiedy zdecydowaliśmy się ją przerwać.
-Siema, chcieliśmy z wami pogadać.- Zaczął Wojtek.
-O czym chcecie z nami rozmawiać. -Teraz zaczęłam mówić, żeby było juz z głowy.
-Sluchajcie chłopaki, wiem, że to wszystko moja wina ,przynajmniej po części, bo przyznajcie ,że w cholere namieszłam w waszym życiu. I nie chcę, żebyście przeze mnie kończyli z zespołem. Jesteście zajebiści, macie fanów, których nie możecie zawieść ,Tomek nie jest wam potrzebny, dacie sobie radę w sześciu i wiecie o tym ,tylko poprostu się boicie. Jeśli chcecie mogę wam pomóc, obojętnie w czym, dla was zrobię wszystko, tylko nie kończcie z zespołem.
-Ja jestem za, nie możemy tego skończyć po 9 latach bycia razem..-Odezwał się Wojtek.
-Ej ,bo to takie ,takie smutne, a zarazem śmieszne, zaraz się popłaczę- Zażartował Torres.
-Weź ej, to poważna sprawa.- Kopnął go Śniady.
-Wchodzę w to.- Powiedział Dziamas.
-I ja.- Wyciągnął rękę Lajan, gdzie dołożył się Grzesiek i Łozo, następnie Śniady, Torres i Baron, a na koniec wykonali swój słynny okrzyk.
-Wiecie, zawsze to robił Tomson. Brakuje mi go.- Wyznał Alek.
-Ej, teraz nas jest sześciu. Nie myślmy o Tomsonie, róbmy swoje chłopaki ! -Łozo wykrzyknął.
-A jeśli Tomek wróci.
-Nie wiem, nie wiem co będzie kiedy wróci, kiedy to się stanie, to wtedy zaczniemy myśleć.
-Jasne.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i wzięłam taksówke, która zawiozła mnie do domu.
Leżąc na kanapie myślałam o tym, czy jeśli spróbowałabym wybaczyć Tomkowi, to czy będzie tak jak dawniej, kocham go ,bardzo mocno ,przecież to mu dzisiaj powiedziałam. No cóż teraz wyjechał, trzeba żyć dalej, a jeśli wróci ,to wtedy zobaczymy co będzie dalej z nami i z naszym życiem. 

6 komentarzy:

  1. Nie!!! Kurde tak bardzo chciałam żeby Tomson został :( Mam nadzieję że szybko wróci bo bez niego to nie to samo

    OdpowiedzUsuń
  2. Super są te twoje rozdziały ;D Kiedy kolejny bo nie mogę się już doczekać? No właśnie ja też chciałam żeby Tomson został, nie szybko wraca!!!!! Fajnie by było jakby MArika i Tomson znowu byli razem *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi obojędne jak się dalej potoczy bo i tak nie udaje mi sie przewidzieć co w następnym rozdziale :D Pisz, pisz bo miemoge się doczekać :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super pisz , pisz bo czekam z niecierpliwością na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu, opowiadanie jest świetne i w ogóle, ale fakt że Tomek wyjechał jest okropny, jak nie Tomek zdradza, to zostawia przyjaciół, to wyjeżdża, kiedy on w końcu będzie tym 'dobrym' a nie tym 'złym' hehe :D
    I np. Tomek wróci i znowu wszyscy będą na niego źli, no jak to tak może być hah :D
    Mam nadzieję, że w końcu się ułoży ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahahahaha no tak jakoś wyszło :) Może w końcu będzie okej :D
      PS. Rozdział nie wiem kiedy, bo jeszcze nawet nie zaczęłam, ale postaram się dodać do wtorku, jeśli będę miała wenę.

      Usuń