26 lipca 2013

Siedemnasty.

Szpital/ Klaudia*

Rano obudził mnie telefon od lekarza, że Wojtek się obudził i jest wszystko okej, można go odwiedzić. To szybko się ubrałam i umyłam i obudziłam Marikę i Tomka, wtedy oni tez się zebrali i pojechaliśmy do szpitala. Na korytarzy zaczepił nas lekarz.
-Dzień dobry państwu.
-Dzień dobry, jak z Wojtkiem ?-Spytałam zniecierpliwiona.
-Stan się ustabilizował, chłopak się obudził ,nie może się przemęczać na razie ,bo to mu jeszcze może zaszkodzić..
-A kiedy go wypiszecie ?
-Musimy jeszcze dokonać obserwacji, wiemy, że nie jest dobrze z jego krzyżem, ponieważ upadł właśnie na plecy, także nie będzie mógł grać koncertów przez najbliższe 3 tygodnie, a potem jeśli już będzie grał, to nie może tak wariować jak to robił dotychczas. Przewidujemy wypis za 3 dni.
-Cholera..-Warknął Tomek.
-No dobrze dziękujemy, można go zobaczyć ?
-Oczywiście ,tylko jest przewieziony do innej sali, pokój numer 315
-Dziękujemy..
Skierowaliśmy się do danego pokoju i po otwarciu drzwi zauważyliśmy Wojtka.
-Cześć kochanie -Szybko pobiegłam do niego i pocałowałam, no co on jęknął z bólu-Wybacz
-Nic się nie stalo, to dobry ból. Kocham cię.
-Ja ciebie tez, jak dobrze ,że nic poważnego ci się nie stało.
-Widocznie miałem szczęście.. -Uśmiechnęłam się.

Tomson*

-Stary lekarz ci mówił, że nie będziesz mógł grac ?
-Wiem o tym,przykro mi stary.. Nie wiem co teraz zrobimy..
-Ej to nie teraz jest najważniejsze, ważne jest to, żeby Łozo wrócił do zdrowia..
-No tak, wybacz, tylko ja nie wiem czy dam sobie sam radę..
-Stary, jesteś sto kroć lepszy ode mnie, więc dasz sobie radę na pewno..
-Taa- Przybiłem z nim pionę.
Wojtek był strasznie zmęczony i było to po nim widać. Szkoda mi go było..
-Ej ty weź się prześpij, bo jesteś zmęczony, a my pójdziemy na śniadanie ,co wy na to ?-Zaproponowałem.
-No nie wiem..-Klaudia się dość wahała, no rozumiem, nie chciała zostawiac Wojtka.
-Kochanie i coś zjeść, bo tego pewnie dzisiaj nie robiłaś, a ja po prostu się prześpię, Tomek ma rację, jestem zmęczony..
-No dobrze, śpij dobrze-Pocałowali się jeszcze, na co się zaśmialiśmy z Mariką i wyszliśmy z pokoju.
-Kochanie ja muszę wyskoczyć na chwilę do sklepu..
-Co ? Po co ?
-Yyy.. ja.. muszę coś kupić do domu..
-Ale na dole masz sklepik..
-Nie będzie tego co ja chcę ,wybacz, pa..
-Ale kochanie..
-Zobaczymy się później...
-No dobrze.
Trochę dziwnie się zachowywała, w ogóle dzisiaj była dość nieobecna, ale pomyślałem ,że to może przez Wojtka, czy coś, nie mam powodów ,żeby jej nie ufać.

Marika*

Dzisiaj miałam się spotkać z Danielem ,więc wymyśliłam bajeczkę o sklepie i poszłam do tego parku, bo nie chciałam mieć potem kłopotów. Zastanawiało mnie, co ten człowiek ode mnie chciał. Pewnie znowu będzie chodziło o narkotyki. Znam go tak dobrze...
Doszłam do umówionego miejsca i zobaczyłam mojego kuzyna czekającego na mnie na ławce kiedy mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie.
-Dzień dobry moja najukochańsza kuzyneczko, cieszę się ,że przyszłaś.
-Daruj sobie..
-Och, widzę ,że tylko ja się cieszę z naszego spotkania..
-No chyba właśnie tak, czego chcesz Daniel ?
-Chcę ,żebyś pojechała do rodziców ,do Brazylii i podała pewną paczkę, swojemu ojcu..
-W co ty wciągasz, mojego ojca ?
-W coś, co nie powinno cię interesować..
-I myślisz ,ze to zrobię ?
-Ja to wiem, a w sumie nie masz wyjścia
-Nie będziesz mi rozkazywał ,a poza tym dlaczego sam tego nie możesz zrobić ?
-Bo ty masz to zrobić.
-Nie ma mowy..
-Słuchaj nie mam czasu na jakieś pierdolenia, jeśli tego nie zrobisz, twój kochany chłoptaś może mieć problemy,chcesz tego ?
-Skąd wiesz ,że mam chłopaka ?
-Śledzę cie idiotko, wiem, że jest dość sławny, więc szkoda by było jakby mu się cos stało..
-Nie mieszaj go w to !
-Nie zrobię tego, jeśli pojedziesz do ojca dać mu tą cholerną paczkę.
-Okej, ale jeśli dowiem się co tam jest.
-Pewne dokumenty, ale uwierz, nie chciałabyś ich czytać, więc jak ?
-Dobra, pojadę za tydzień.
-Masz to zrobić wcześniej.
-O nie ,nie, mój przyjaciel jest w szpitalu, nie zostawię go..
-Oj jakaś ty dobra, nie poznaję cię kuzyneczko.. Pamiętasz ,jak ćpałaś ?
-To było raz ,przez ciebie, a poza tym dawno..
-Nie masz ochoty wciągnąć ? Wiesz, mam nawet przy sobie ..
-Jesteś idiotą, daj tą paczkę i odwal się ode mnie raz na zawsze..
Podał mi paczkę i nie żegnając się ,odszedł. Mam nadzieję, ze nie będę musiała go nigdy więcej oglądać.
Nie chciałam patrzeć co jest w tej paczce, nie interesowało mnie to, ale jedyne co mnie ciekawiło, to to ,co mial wspólnego z tym mój tata.
Zostawiłam paczkę w domu i schowałam tak, żeby nikt nie znalazł ,a ja wróciłam do szpitala.
Nikogo nie było na korytarzu, więc pomyślałam ,że są w kafejce i się nie myliłam.
-Wróciłam- Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zrobiłaś zakupy ?
-Tak, tak ,jedliście coś ?
-My tak, zamówić ci coś ?
-Chętnie ,nic nie jadłam dzisiaj.
Tomek odszedł, a Klaudia przybliżyła się do mnie.
-Co jest ?
-A co ma być ?
-Zachowujesz się dziwnie. Tomka możesz oszukiwać, ale nie mnie, nie byłaś wcale w sklepie.
-Okej, nie byłam, pasuje ?
-Co robiłaś ?
-Nie ważne..
-Marika ,powiedz mi ,przecież nikomu nie powiem do jasnej cholery, znasz mnie...-Westchnęłam. Klaudii mogłam ufać, to moja najlepsza przyjaciółka.
-Daniel chciał się spotkać..
-TWÓJ KUZYN ?
-Ciszej..
-Co on od ciebie chciał ?
-Muszę jechać do Brazylii do rodziców,żeby podać paczkę tacie ?
-Twojemu tacie ? Co on ma z tym wspólnego ?
-No właśnie nie wiem..
-Kiedy jedziesz ?
-Jak Wojtek wyjdzie ze szpitala. Nie chcę was zostawiać.
-Mam propozycję.. Pojadę z tobą, nie chcę, żebyś była z tym sama..
-Klaudia ty musisz zostać z Wojtkiem, nie chcę cię wciągać w moje problemy.
-Wojtek wyjdzie ze szpitala, będzie miał próby z chłopakami, żeby Tomek sobie poradził sam, a ja zostanę sama, więc mogę z tobą jechać i właśnie dlatego chcę jechać, nie chcę ,żebyś została z tym sama.
-Naprawdę chcesz jechać ?
-Tak, błagam zgódź się -Zrobiła minę szczeniaczka ,a ja się zaśmiałam.
-No dobrze.-Przytuliła mnie.
-A co powiesz Tomkowi ?
-Że jadę odwiedzić rodziców ,a ty jedziesz mi towarzyszyć, prawdę, tylko nie wspomnę o paczkę..
-No dobrze..
W tym momencie podszedł Tomek do stolika ,przyniósł mi frytki i nugetssy, więc zjadłam i poszliśmy do Wojtka. Przy drzwiach poprosiłam Tomka o rozmowę, a Klaudia weszla do Łoza.
-O czym chcesz porozmawiać ?
-O tym, że za 4 dni jadę z Klaudią do Brazylii..
-Co jak to ? Do Brazylii ? Po co ?
-Do moich rodziców, chcemy ich odwiedzić..
-Na ile ?
-Na jakieś 3 dni ,nie długo, bo chcemy być tu z Wojtkiem..
-A koniecznie musicie akurat teraz ?
-No tak..
-No dobrze, będę tęsknił
-Ja też, kocham cię.
-Ja ciebie też.-Pocałował mnie w usta i przytulił..
Weszliśmy do pokoju Wojtka.

Łozo*

-O już jesteście ? Klaudia mi właśnie powiedziała, że wyjeżdżacie -Popatrzyłem na Marikę.
-No tak, nie będziesz zły ? To tylko 3 dni, potem wracamy.
-Jasne ,że nie będę zły, jedźcie i bawcie się dobrze..
-Dziękuję..- Uśmiechnęła się.
-Chodź do mnie. -Podszedła, a ja ją przytuliłem.-No teraz lepiej, możecie jechać.
-No to wychodzisz za dwa dni..
-Cholera, ja juz mogę teraz, czuję się dobrze, ale niee,bo badania które w ogóle nie są mi potrzebne.
-Gdyby nie były, to byś nie miał ich robionych.-Zaśmialiśmy się.

4 dni później/ Klaudia*

Dzisiaj wyjazd. Całe 4 dni spędziłam z Wojtkiem, chciałam się nim trochę zaopiekować, po tym szpitalu.
Teraz jesteśmy na lotnisku z chłopakami, o dziwo całą siódemką i Mają, przyjechali się pożegnać. Nie rozumiem, to tylko 3 dni.
Po całych tych pożegnaniach ,zajęłysmy z Mariką miejsca w samolocie.. To trwało bardzo szybko.
Przelot z Polski do Brazylii trwał z półtorej godziny, na miejscu ,zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy do domu rodziców Mariki.
Był dość duży, wielki ogród ,wysokie drzewa, był piękny.

Marika*

Kiedy zapukałyśmy do drzwi otworzyła nam moja mama.
-Córciu ,co wy tu robicie ?
-Ciekawe przywitanie.
-Wybacz, ale jestem w szoku, wchodźcie.
-Dzięki, jest tata ?
-Nie, aktualnie w pracy, wróci późno, więc pewnie zobaczysz go jutro.. A coś się stało ?
-Nie nie, a mamo mam pytanie
-Tak ?
-Utrzymujecie kontakt z Danielem ?
-Ja nie ,ale tata często z nim rozmawia ,wiesz to on się nim zajmował jak Daniel był mały, jest przywiązany ? A coś się stało ?
-Nie ,nie, to tylko chcę z tatą porozmawiać.
-No dobrze, jesteście głodne ? Zrobić kolację ?
-Wiesz, jesteśmy dość zmęczone i pójdziemy do siebie się położyć.
-No dobrze.
Miałam tu swój pokój, w którym nie byłam od wieków, rodzice przyjechali tu jakieś 2 miesiące temu, a tak dom był pusty, przez jakieś 5 lat.
Zaprowadziłam Klaudią do jej pokoju, a ja skierowałam się do siebie.
Nic się nie zmieniło, wszystko pozostało takie same, fioletowe ściany, biały dywan, drewniane łóżko i meble , książki, płyty, plakaty ,jakie ? Rihanny, Linkin Park ,oczywiście Afromental, Justina Timberlaka ,a nawet wydrukowane zdjęcie małego Justina ,który śpiewa 'With you' Chrisa Brauna. Tak, to Bieber, lubiłam go od takiego małego dzieciaka. Niektórzy mnie hejtowali, za to, że go słucham, ale to w końcu moja sprawa ,jakiej muzyki słucham. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
Wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamę. Napisałam do Tomka sms'a, ze doleciałyśmy, jest okej i ,że go kocham ,a potem położyłam się spać.

Tomson*

Wczoraj Marika napisała mi smsa ,więc spokojnie zasnąłem ,dzisiaj muszę iść na próbę z chłopakami,szybko się ubrałem i najadłem i wyszłem z domu. Na schodach zauważyłem płaczącą Maję.
-Maja ? Co ty tu robisz ? Dlaczego płaczesz ?
-Nie miałam do kogo iść, nie ma dziewczyn, a ja potrzebuję się wygadać..
-Ale o co chodzi ? Śniady ci coś zrobił ?
-Nie ,to znaczy tak... dziecko.
-Jesteś w ciąży ?-Wykrzyknąłem zaskoczony.
-Ciszej i tak.
-Ale powinnaś się cieszyć, Śniady wie ?
-Nie wie, boję się mu powiedzieć.
-Dlaczego ? On nie jest taki, żeby miał cię zostawić..
-Ale to nie o to chodzi, kiedyś rozmawialiśmy o dzieciach i mówil,że nie jest jeszcze na to gotowy.
-On ma 30 lat ponad i nie jest gotowy na dziecko ? Ejj, mówił tak, bo myślał, ze jego to nie spotka. Jeśli mu powiesz, na pewno się ucieszy, przecież nie powie ci ,że masz usunąć ciążę..
- Nigdy bym tego nie zrobiła..
-Powiedz mu, w końcu musisz mu powiedzieć..
-Może masz rację ,nie potrzebnie się martwię.. Odwieziesz mnie do domu ?
-Jasne ,a kiedy mu powiesz ?
-Dzisiaj wieczorem.
-Dobrze, chodź.
Odwiozłem Maję do domu, a ja pojechałem do domu pracy twórczej na próbę. Wszyscy byli, więc zaczęliśmy ćwiczyć i rozkminiać, jak będzie bez Łoza.


_______________________________________________________________________

Witam :) I jest kolejny rozdział.. No cóż, kto by pomyślal, że Maja zajdzie w ciążę, a co jest w paczce i co ojciec Mariki miał z tym wpólnego ? Ciekawe ;D
Podoba się rozdział ? Piszcie komentarze, bo to mnie motywuję do dalszego pisania :)
Dziękuję też za 4690 odwiedzin, jesteście zajebiści :)
Macie jakieś propozycje ,co może się dziać w kolejnych rozdziałach ? :) Śmiało piszcie, na pewno wezmę to pod uwagę..
Poza tym z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy ortograficzne, językowe, interpunkcyjne, ale nie mam siły do sprawdzania, więc łapcie to co jest :)
Bigg up.

4 komentarze:

  1. Jest bardzo fajny :) czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :p Z niecierpliwością czekam na kolejny i zdziwiłam się bardzo z tą ciążą ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. mogłoby być więcej Śniadego i Mai ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! Super ! Super :)
    Czekam na kolejne rozdziały ;)
    Zaraszam do mnie ;)
    http://opowiadanie-afromental.blogspot.com/
    I na stronę :P
    https://www.facebook.com/pages/Afromental-To-co-kocham-D/157708664402618

    PoZdro...
    ~~AfroFanka

    OdpowiedzUsuń