16 sierpnia 2013

Dwudziesty Pierwszy.

Klaudia*

Wczoraj spotkałam się z tym Danielem, chciałam się z nim rozmówić, ale nie poskutkowało.
Jest już 14, a ja nadal leżę w łóżku. Tak mi przykro, że to wszystko się tak ułożyło.
Szkoda mi Mariki, mam nadzieję ,że poradzi sobie w Paryżu, a może nawet z kimś się tam zaprzyjaźni.
Uslyszałam dźwięk mojego telefonu, no tak, o wilku mowa.
-Halo ? Marika ? Jak tam ? Boże, wszystko okej ?-Zaśmiała się.
-Miło cię usłyszeć. Jest wszystko wspaniale, poznałam takiego Karola, oprowadził mnie trochę po Paryżu, jest Polakiem, na dzisiaj też jestem z nim umówiona.
-Ale uważaj na siebie, nie znasz go..
-Dobrze mamo, ale ty lepiej powiedz co u ciebie ?
-Wojtek ze mną zerwał. Nadal leżę w łóżku ,umieram z nudów..
-Ale jak to zerwał ?
-Nie chciałam mu powiedzieć, o tej sytuacji... Powiedział, że w związku powinno się sobie mówić wszystko, nie oszukiwać siebie...
-To przeze mnie...
-Marika..
-Nie, przecież ja wiem, że to przeze mnie. Cholera. Co ja mam teraz zrobić ? Przecież oni nie mogą sie dowiedzieć o co chodzi... Już tak i tak za dużo osób wie... Daniel mnie zabije...
-Rozmawiałam wczoraj z Danielem..
-Co ? Po co ? Mogło ci się coś stać !
-Spokojnie, byliśmy przy ludziach ,nic nie mógł mi zrobić.. Wyjechał już w nocy... Nie ma go..
-Ale tu ma ludzi... Oni będą mnie śledzić, jeśli wrócę do Polski. Wszystko powiedzą Danielowi i będzie katastrofa.
-No tak, oni zostają tu jeszcze z miesiąc, potem uciekają do Daniela, do Brazylii, tam zakładaja gang.
-DO BRAZYLII ?
-Tak..
-Przecież moi rodzice... Tata !
-O cholera...
-Muszę kończyć. Zadzwonie do nich... Kocham cię ,pa-Nie zdążyłam odpowiedzieć, Marika się rozłączyła

Paryż/ Marika*

Spanikowałam... Jeśli Daniel wyjechał do Brazylii... Przecież on nie ma gdzie mieszkać, a co jeśli... Boże nie... Muszę zadzwonić do rodziców. Wybrałam ich numer i usłyszałam sygnał.
-Tak słucham ?
-Mamo ?
-Córeczko ?
-Tak, dzwonie się spytać ,czy wszystko w porządku ?
-Tak, jest wspaniale, a dlaczego się pytasz, nigdy nie dzwoniłaś ?
-Po prostu się martwie, jest może tata ?
-Jest.. Już ci go daję...
*
-Marika ?
-Tato, wiesz, że Daniel wyjechał do Brazylii, on tam jest. Tato wszystko w porządku ?
-Poczekaj wyjdę na zewnątrz, bo mama...-Usłyszałam otwierające i zamykające się drzwi- Słuchaj, on tu przyjechał, tak. Opłaciłem mu hotel, żeby nie mieszkał z nami, bo twoja mama by oszalała..
-Ale jak to ,opłaciłeś ?
-Musiałem, nie miałem wyjścia. Wiesz, w co jestem wpakowany. Ale spokojnie, za miesiąc ,Daniel znów wyjeżdża do Austrii razem z gangiem i nigdy więcej nie zobaczymy już go na oczy...
-Dlaczego nic nie powiedziałeś mamie ?
-Nie chcę jej martwić... A jak tam we Francji ?
-Pomimo tego, że tęsknie za Tomkiem, bo go KOCHAM-podkreśliłam to słowo -jest wszystko okej.
-Córuś wybacz ,że to moja wina... Gdybym nie zaczął jeździć z tymi dragami, wszystko byłoby dobrze.
-Taa... Nawet Klaudii chłopak z nią zerwał..
-Dlaczego ?
-Bo nie powiedziała mu co się dzieje...
-A tak, bo to przyjaciel twojego Tomka.
-Już nie mojego...
-Marika..
-Nie ważne. Ja muszę kończyć tato. Dbaj o mamę i nie wpakuj się w żadne kłopoty. Pa.
Rozłączyłam się i poszłam do mojej sypialni ,by ubrac się do skateparku.
Założyłam to ,rozpuściłam wlosy i wyprostowałam je, a następnie lekko się pomalowałam.
Akurat gdy skończyłam ,zadzwoni dzwonek do drzwi. Wzięłam po drodze, moją deskę i otworzyłam drzwi.
-Witam -Pocałował mnie w poliko i zabrał mój sprzęt.
-Mogę sama ponieść.
-Ale ja to wolę zrobić.
-No okej. To chodźmy.

Tomson*

Wszedłem do domu Łoza, bo ten debil jak zwykle się nie zmknął. No poważnie, kiedyś go okradną.
Patrzę, ten śpi na kanapie, ciekawe o której przyszedł od tej laski. Wrzasnąłem na cały dom:
-WSTAWAĆ, JEST 14 GODZINA, PROSZĘ UBIERAĆ SIĘ NA KONCERT !!!
-Co kurwa ?-Łozowski spadł z kanapy, a ja zacząłem się śmiać...- Jesteś głupi łosiu...
-Nieważne. Ty lepiej mi powiedz, jak u tej paniusi było ?
-Nic nie było. Spieprzyłem do domu...
-Posłuchałeś się mnie ? Jestem z ciebie dumny <Udaję ,że płaczę>
-Mówił ci już ktoś, że masz nieźle napieprzone w tej bani.. ?
-Nie...
-To ja ci to mówię...-I oby dwoje w śmiech..
W sumie ,to dawno tak nie było między nami... Od kiedy mieliśmy dziewczyny, oddaliśmy się od siebie. Zawsze spędzaliśmy ze sobą większość wolnego czasu, a ostatnio było zupełnie inaczej.
-Masz nestea ?
-Jak ja bym mógł nie mieć tego cudeńka w domu co ?
-Nieważne. Szykuj się ,bo za 2 godziny wyjeżdżamy. Bełchatów czeka. Ja się obsłużę
-Okej, okej mamusiu, już biegnę...

Łozo*

Tomson to jest jednak głupi, ale za to jest najlepszym kumplem jakiego mogłęm sobie wymarzyć.. Ojjj, jakie to słooodkie..
Umyłem się, ułożyłem włosy i podszedłem do szafy z ciuchami... Wybrałem zwykły t-shirt, bejsbolówkę, czarne spodnie z krokiem i conversy. Do tego oczywiście moje dodatki..
Zszedłem na dół i zobaczyłem Tomsona pijącego nestea i oglądającego kreskówki.
-Dobra synuś, możemy wychodzić. Weź kurteczkę, bo się przeziębisz.
-Jesteś głupi. A poza tym jest lato łosiu.
-Niedługo się kończy...
-Nie przypominaj..
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do domu pracy twórczej, gdzie byli już Baron, Dziamas, Śniady i Torres.
Wyszliśmy z samochodu i podeszliśmy do nich..
-Gdzie Lajan ?
-Musiał z Marysią gdzie jechać do lekarza, zaraz powinien być.-Odezwał się Grzesiek.
-Zaraz ? Minęło 40 minut... ! -Rzucił Alek.
-Czekajcie zadzwonie..- Torres wziął telefon i zadzwonił, za chwile wrócił do nas.
-I jak ?
-Już jedzie, było małe opóźnienie u lekarza.
-Małe ?
-Nieważne.
-Dobra, ej wszystko spakowane ? Macie GPS'a ?
-Jest wszystko i tak mamy nasz sprzęcior.
-EJ WZIĄŁEM KARTY ?-Wołał Baron !
-A PO CHOLERE NAM KARTY ? PRZECIEŻ TAK I TAK NIE BĘDZIEMY GRAĆ !-Darli się na przemian Alek i Śniady, na co się zaczęlimy śmiać.
-O patrzcie dojechał wielmożny..- Dziamas zauważył Witczaka wjeżdżającego na podwórko.
-No w końcu.

Maja*

Śniady pojechał na ten koncert, więc okropnie mi się nudziło. Leżałam na kanapie i oglądałam jakiś film romantyczny, ale nagle poczułam jakieś ukłucie w brzuchu. Zaczął mnie boleć, więc szybko złapałam za telefon i zadzwoniłam do Klaudii.
-Tak ?
-Klaudia przyjedź do mnie i zabierz mnie do szpitala, mam jakieś bóle, nie wiem co się dzieje.
-Boże już jadę, jest okej ? Gdzie Śniady ?
-Nie jest okej, boli jak cholera, koncert mają.
-Okej już jadę.

Klaudia*

Ja leżałam jeszcze w łóżku kiedy zadwoniła do mnie Maja. Strasznie się zdziwiłam tymi bólami, przecież to dopiero 3 miesiąc..
Założyłam szybko spodenki i jakąś luźną bluzkę ,która leżała na fotelu, wciągnęłam klapki i złapałam za kluczyki od samochodu.
*
Wbiegłam szybko do domu Mai i zobaczyłam ją zwijącą się z bólu na kanapie.
-Jezu jak się czujesz ?
-Nie pytaj ,wieź mnie do szpitala.
-Dasz radę wstać ?
-Muszę, przecież mnie nie uniesiesz.
Pomogłam jej wsiąść do samochodu i szybko ruszyłyśmy do szpitala.
*
Czekałam na korytarzu szpitalnym i czekałam na jakies wieści od lekarza, aż w końcu wyszedł z sali.
-Proszę pana, co z moją przyjaciółką ?
-Nie jest dobrze. Mogła poronić, ale w czas przyjechała pani z nią do szpitala. Czy pani Maja się ostatnio stresuje ? Ma problemy ?
-Niee. Wszystko jest w porządku..
-A ojciec ?
-Wspiera ją.
-To gdzie teraz jest ?
-Jest na koncercie ?
-Dlaczego nie został z dziewczyną w domu ?
-Bo to jest JEGO koncert.
-Ahh, przepraszam. Niech pani zaopiekuje się przyjaciółką, dziewczyna nie może się przemęczać ,a tym bardziej denerwować. Każde bóle mogą doprowadzić do poronienia, a tego chcemy uniknąć.
-Dobrze doktorze. Kiedy Maja wyjdzie ?
-Niech pani poczeka jeszcze godzinkę,zrobimy ostatnie badania i dziewczyna wyjdzie, nie ma sensu już jej trzymać.
-Dziękuję. Do widzenia.

Łozo*

Koncert wyszedł rewelacyjnie. Niesamowita publika, a jeśli mamy komu przekazywać tę moc, to jest najlepiej. Właśnie byliśmy w trakcie rozdawania autografów. To znaczy, chłopacy.. Mnie strasznie bolał brzuch, więc udałem się do hotelu, gdzie odrazu się położyłem.
Nie zdążyłem zasnąć, kiedy usłyszałem Tomsona.
-Stary jesteś ?
-Jestem !- Wszedł do mojej sypialni.
-Co ci jest ?
-Brzuch.
-Znowu ? Weź ty idź do lekarza czy coś !
-Pójdę jutro jak wrócimy do Warszawy.
-Fani byli zawiedzeni ,że cię nie było.
-Co im powiedziałeś ?
-Że źle się czujesz i udałeś się do hotelu i, że ich kochasz.
-Dzięki.
-Spoko, a teraz do spania ,jak cię brzuch boli !
-Już bym dawno spał, gdybyś tu nie wszedł.
-Łoś
-Skończ z tym łosiem !
-Nie. Nara łosiu.- Zaśmiałem się.
-Dobranoc.
Po kilku ,kilka dziesięciu minutach,  nie wiem, bo nie orientowałem się zasnąłem.

____________________________________________________________
WOOOOOW :D TAK SZYBKO NAPISAŁAM ? Nie wierzę :)
Ale mam nadzieję ,że się cieszycie :D
To jak podoba się rozdział ? :)
Jak myslicie co zajdzie między Mariką, a Karolem ?

Czy Maja będzie uważała na siebie ,by nie poroniła ?
Czy Klaudia i Wojtek znów będą razem ?
Czy Tomek zapomni o Marice i zajmie się sobą ?

Tyle pytań :)
Ogólnie to już 21 rozdział. Kiedy zakładałam bloga, myślałam tak do 30, ale zobaczymy jak to się dalej rozkręci.
Jeśli zakończę tego, to na pewno będzie kolejny o Afro i na pewno jeszcze lepszy :)

Z INNEJ BECZKI :

Tęsknicie za Łozem ? Ja bardzo ,kurde no brakuje mi go xX
Frenchy i Grezzlee dają radę, no ale chyba przyznacie, że bez Wojtka to nie to samo co nie ?
Niedługo wraca <Taniec radości>
Są plusy września co ? :D
-Wojtek wraca do Polski
-Zaczyna się Must Be The Music
-Zaczyna się The Voice Of Poland
Doczekać się już nie mogę :)
Dobra skończyłam :D
Bigg up :)

Wariaty :)

A tu filmik z koncertu, na którym byłam :) <Był jeszcze Wojtek> Bo to w maju <3 ------ >

3 komentarze:

  1. Zarąbisty rozdział!!! Czekam na kolejny. Dodaj go szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetny rozdział :) Pisz szybko kolejny :) Zapraszam do mnie na : http://afromentalowe-historie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!!! Już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń